Mal pov*
Wyszłam z Pokoju musiałam stąd wyjść. Nie chciałam o tym rozmawiać. Nie umiałam. Wiem, że nie powinnam się tak czuć. Że im na mnie zależy, ale po prostu nie potrafię komuś zaufać. To nie moja wina. Tylko moich Rodziców. Zniszczyli mi życie. Kurwa było się zabić.
- Słuchaj mnie teraz tleniona Idiotko, bo nie będę się 2 razy powtarzać. - Uma szarpnęła mnie za rękę z taką siłą, że prawie się wywaliłam. Spojrzałam na nią. - Nie uciekaj. Masz coś dobrego na tym świecie. Bena... Swoich Przyjaciół. Są ślepi to fakt, ale Coś kochają... Odwaliłaś niezłą maniane nic im nie mówiąc. Nie rozumiem Cię ani trochę.
- Dobra jak tak ma wyglądać ta rozmowa to ja stąd idę. - przyznałam chcąc odejść, ale Uma mi nie pozwoliła.
- Czekaj... Ale z drugiej strony rozumiem Cię w 100%.
- Serio?
- Mal ja też nie umiem gadać o emocjach i o tym jak mi ciężko... Ale oni nie są Twoją Mamą. Nie pobiją Cię, bo masz emocje...
- Uma wiesz ile osób mi przywaliło przez całe życie?
- To się chyba w dziesiątkach liczy co? - zapytała chyba chcąc mi poprawić humor.
- Nie chodzi o ból fizyczny... Tylko psychiczny... To tak bardzo boli... To taki ból, który często blokuje mowę... - przerwałam na chwilę patrząc na Ume, która patrzyła na mnie w milczeniu. Chyba nie spodziewała się takiego wyznania. A zwłaszcza, że powiem to jej. Ale mnie słuchała. - I jak mam o tym mówić? Jak?... Oni teraz oczekują, że powiem im wszystko. Ale nie umiem! Nie umiem nawet przyjąć tego do wiadomości Uma! Wiem, że mnie tłukła... Wręcz katowała... Ale nie mogę się przemóc i powiedzieć tego komukolwiek. Nie boję się jej zemsty... Boję się, że znowu będę musiała przeżywać to wszystko od nowa. I, że wszyscy mnie zostawią... Bo właśnie tak wygląda moje życie. To ciągły ból i straty.
- Evie przez Ciebie płacze... Ben też... I Jay... I Carlos... - powiedziała a ja przejechałam dłonią po włosach.
- A wiesz ile razy ja płakałam?
- Szczerze? To pewnie mało...
- Super masz o mnie zdanie.
- Mal Ty chyba nie łapiesz co ja do Ciebie mówię.
- Łapie wszystko w lot. Ale co ja mam zrobić?
- Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymie. Mówię Ci, że Twoi Przyjaciele i miłość Twojego życia właśnie płaczą z Twojej winy. A Ty pytasz się mnie do masz zrobić?
- Idę do nich...
- Brawo! - zaczęła mi klaskać Uma a ja ruszyłam w stronę mojego Pokoju. Szłam tam zamyślona myśląc co powiedzieć. Jak się zachować. Sama nie zauważyłam kiedy byłam już pod Pokojem. - Dobra ja otworzę... - przewróciła oczami Uma robiąc co mówiła.
Ona szła ze mną cały czas?
- Proszę nie płaczcie. - poprosiłam na wejściu a wszyscy na mnie spojrzeli. - Szkoda na mnie łez... Nie macie ich nawet tak wiele... - przerwałam na chwilę próbując równoważyć słowa. - Jestem szczęśliwa... Od naprawdę bardzo długiego czasu jestem naprawdę szczęśliwa... Wiem, że jesteście teraz źli i na mnie i na siebie. Jesteście źli i może macie mnie już dość. Ale... Spróbujcie się postawić w mojej sytuacji. ,, Jeśli dowiem się, że ktoś oprócz Kierów i Pirate'ów wie to zabije i Ciebie i ich... No co? Poradź sobie. Twoje siniaki Twój problem."
- Ile razu Mal? - zapytała Evie a ja spojrzałam na nią.
- Ale, że tak lekko czy tak porządnie?
- I lekko i porządnie.
- Ok... - powiedziałam cicho zaczynając liczyć. - Tak raz w tygodniu lekko... I... Jakiś raz w miesiącu tak, że nie mogłam wstać. - przyznałam patrząc na swoje buty.
- Dlaczego? - zapytał Jay a ja lekko się uśmiechnęłam dalej oglądając swoje obuwie.
- Bo jej pyskowałam... Stawiałam się nie średnio 2 razy dziennie. Kiedyś to jej nawet powiedziałam, że dalej kocha Tatę.
- Wariatka. Czemu to powiedziałaś? - zapytała z śmiechem Kreweta.
- Bo to prawda.
- Lecz się Mal...
- Mówię serio.
- Nawet jeśli to po co to powiedziałaś? Życie Ci nie było miłe? - dopytała Uma, ale ja dalej nie potrafiłam na kogoś spojrzeć.
- Nawet nie wiesz jak.
- Czekaj...
- Tak... Miałam myśli samobójcze... Ale... Jak to powiedziała sama Kier. Miałam 3 powody do życia...
- Jakie? - zapytał Carlos a ja wreszcie podniosłam wzrok.
- Evie, Jay i Carlos...
- O mój Boże... - powiedzieli jednocześnie moi najlepsi Przyjaciele a ja krótko się zaśmiałam.
- To chyba jesteśmy na równi co?... Ja uratowałam Was przed nią a Wy mnie przed samobójstwem... Dobra koniec tej rozmowy. Bo zaraz będę ryczeć jak... Oj no brakuje mi porównania. Po prostu zmieńmy temat. - zaproponowałam unosząc ręce a Ci spojrzeli po sobie.
- Powiedz nam dlaczego Diabolina boi się klaunów. - zaproponował Jay a ja zaczęłam się śmiać.
- A to akurat bardzo ciekawe... - zaczęłam, ale przerwało mi pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je... Dobrej Wróżce? - Eee przepraszam, że wyszłam, ale...
- Bardzo mi przykro Mal.
- Eeee... Nie trzeba... Jest ok...
- Napewno?
- Tak, tak... Wszystko jest super...
- Jakbyś chciała porozmawiać... Mój gabinet jest zawsze dla Ciebie otwarty.
- Bardzo dziękuję...
- I obiecuję, że Quinn poniesie kare za swoje zachowanie.
- Dziękuję jeszcze bardziej.
- To może ja już pójdę.
- Dowidzenia... - pożegnałam się kiedy Dobra Wróżka wyszła. Zaśmiałam się krótko obracając się do moich Przyjaciół. - Ok więc to było tak... Jak moja Mama była Dzieckiem... Moi Dziadkowie postanowili zorganizować jej ,, przyjęcie urodzinowe" i znaleźli jakiegoś randomowego typa i kazali mu się przebrać za Klauna. A u mnie w domu jak obchodzi się urodziny to nie tak w Aureodonie... My się straszymy... I dopiewiedźcie sobie resztę. - wyjaśniłam z lekkim uśmiechem a Ci krótko się zaśmiali.
- A Ty się czegoś boisz? - zapytał Harry a ja ugryzłam się w wargę.
- 2 rzeczy... - powiedziałam po chwili milczenia.
- Zamkniętych przestrzeni, bo masz klaustrofobie... - zaczęła Evie a ja skinęłam głową. - A to 2?
- Nie powiem Wam. - zaśmiałam się siadając na łóżko. - Nie ma takiej opcji.
- Mal proszę dla mnie.
- Nie.
- No tego się nie spodziewałem! - zaśmiał się Jay.
- Odmówiła Evie! - nie mógł uwierzyć Carlos a ja krótko się zaśmiałam.
- Umiem mówić nie... Nawet Evie.
- Ja nie wiem co powiedzieć. - przyznała Evie a ja znowu się zaśmiałam.
- Jestem zaskakująca to fakt.