10

160 8 0
                                    

Uma pov*
Mal mi ufa... Ciekawe... I to nawet bardzo. A czy ja ufam jej?... Nie... Chyba jeszcze na to za szybko. Ona chyba to rozumie. Mam taką nadzieję... Sama już nie wiem kim dla mnie jest. Wrogiem, sojusznikiem czy... Przyjacielem?... Nie wiem... To skomplikowane.
- Nieźle sobie radzisz... - przerwała mi Mal a ja spojrzałam na nią z nas gitary.
- Jestem pojętym uczniem...
- Trudno zaprzeczyć...
- No Ty też jesteś nawet niezłą Nauczycielką.
- Dziękuje bardzo... Jeszcze nikt mnie tak nie pochwalił. - przyznała a ja lekko się uśmiechnęłam.
- Zawsze byłam wyjątkowa.
- Wiem o tym...
- Nie umiesz dawać komplementów.
- Ja nie umiem?
- Nie umiesz.
- Ok to... Twoje oczy wyglądają jak fabryka czekolady.
- Co? - zapytałam zaczynając się śmiać. Mal wzruszyła ramionami jakdyby nigdy nic.
- No co? Słyszałaś kiedyś taki komplement?
- Nie.
- Ano właśnie. Jestem wyjątkowa.
- Raczej walnięta.
- Nie zaprzecze... Twoja kolej.
- Co moja kolej?
- Na komplement...
- Nie ma opcji.
- No dawaj Kreweta.
- Dobra, dobra Flondro. Muszę pomyśleć.
- O będzie ciekawie. - przyznała a ja spojrzałam na nią. Na jej włosy, ubrania, na wszystko.
No dawaj.
Nie możesz byś gorsza.
- Twoje oczy wyglądają jak las. -  powiedziałam w końcu ta uśmiechnęła się do mnie.
- Dziękuję za cudowny komplement.
- Nie ma za co... Ben też Ci prawi takie komplementy?
- Nie, nie prawi. Beznadziejny jest.
- Zero romantyzmu?
- Dał mi kiedyś dywan na urodziny. - przyznała a ja krótko się zaśmiałam. - Tata w sumie dał kiedyś Mamie patelnie.
- Twój Tata to mistrz.
- Ej nie żartuj... Poderwał Diabolinę... I Kier.
- Twój Tata i Królowa Kier?... Jakoś tego nie widzę... O Boże teraz to widzę. Pomóż mi przestać to widzieć.
- Pomyśl o czymś innym.
- Naprzykład?
- O Harrym. - zaproponowała a ja uśmiechnęłam się pod nosem. - Mój geniusz nie zna jednak granic.
- Przypomnę Ci to na matmie.
- Żaden problem. - odpowiedziała zabierając mi gitarę i patrząc na mnie.
- Ej! Miałaś mnie nauczyć grać!
- Uma bądźmy szczere... Staram się. Widzisz, że się staram prawda?
- Ale o co Ci chodzi?
- Powiedz mi tylko czy... Czy jest szansa, że kiedykolwiek mi zaufasz? - zapytała patrząc na mnie niepewnie. Nie spodziewałam się takiego spojrzenia z jej strony. Ona zawsze była pewna siebie, nigdy się nie podawała i walczyła o swoje. Zawsze. - Albo, że chociaż wybaczysz?
- A Ty mi?... Tą akcję z Benem... I wiele, wiele innych.
- To masz jak w banku...
- Mogę spróbować...
- To super... - przyznała z lekkim uśmiechem, który niepewnie odwzajemniłam. Usłyszałam jakieś dźwięk. - Chyba są.
- Ta... - odpowiedziałam nie rozumiejąc jak szybko minęło to 50 minut. Córka Diaboliny odłożyła gitarę, wstała i ruszyła w kierunku drzwi. Ruszyłam za nią dalej lekko się uśmiechając.
Kreweta czemu Ty ją tak lubisz?
Stanęłam obok Mal, która płaciła jakiemuś typowi. Po chwili podali sobie ręce.
- Pomóc Pani przynieść wszystko? - zapytał ten Typ a Mal spojrzała na mnie.
- Nie... Damy radę... - uznałam a Feary poklepała mnie po plecach.
- Dzięki, za pomoc.
- Spoko. - odpowiedziałam wychodząc na zewnątrz i patrząc na jakieś skrzynki. - Więcej tego nie było?
- Nie było... - przyznała z śmiechem biorąc 2 naraz.
- Nie jestem pewna czy jesteś leniwa czy wręcz odwrotnie. - przyznałam z śmiechem a ta wzruszyła ramionami tak, że prawie wypadły z jej ręki. - Uważaj.
- Wyluzuj Pirate. Nie takie rzeczy nosiłam. - odpowiedziała idąc do środka. Przewróciłam oczami i wzięłam 2 skrzynki tak jak ona.
Nie bądź gorsza Kreweta.
Zaczęłyśmy nosić te głupie skrzynki. W końcu przeniosłyśmy wszystkie a Mal pożegnała się a tym Typiarzem.
- To jakie masz teraz plany? - zapytałam opierając się o próg a Mal wzruszyła ramionami.
- Nie mam...
- Żadnych?
- Możemy pójść na obiadek.
- Gdzie niby?
- Może do Urszuli na krewetki?
- Humor się dzisiaj Ciebie wyjątkowo trzyma? - zapytałam a ta się zaśmiała.
- Bardzo.
- Możemy iść. Ale nie licz na żadną zniżkę.
- Nie liczyłam. - odpowiedziała z śmiechem. - Muszę tylko jeszcze zadzwonić do Beniamina.
- Jasne. - odpowiedziałam unosząc ręce. - Ja poglądam sobie Twoje zdjęcia.
- Jak chcesz... Hej Kochanie... - drugie zdanie powiedziała już do telefonu. Zaśmiałam się patrząc na zdjęcia małej Mali. Była taka słodka. Taka nie winna. Nie mordercza. Zauważyłam nawet jakieś zdjęcia z tą psycholką Diaboliną. - Bu! - krzyknęła Mal rzuczając mi się na plecy.
- Ty Debilko! - krzyknęłam uderzając ją otwartą dłonią w klatkę a ta się zaśmiała. - Chcesz żebym zeszła przez Ciebie na zawał?
- Uuu starość nie radość. - wyszczerzyła się w moją stronę a ja znowu ją walnęłam. Tym razem w rękę.
- Teraz boli mnie tutaj... - wskazała na uderzone miejsce. - I tutaj. - przyłożyła rękę do swojego serca a ja krótko się zaśmiałam.
- Ty głupia jakaś jesteś.
- Może i jestem... Ja nie przeczę. - odpowiedziała z uśmiechem a ja przewróciłam oczami.
- To idziemy do mnie czy nie idziemy?  - zapytałam a ta uśmiechnęła się do mnie jeszcze szerzej.
- No oczywiście, że idziemy droga Sojuszniczko.
- Cieszę się w takim razie Sojuszniczko... Tylko nie zdziw się jak moja Mama Ci coś zrobi.
- Oo ona napewno mnie kocha.
- W Twoim mniemaniu każdy Cię kocha.
- No a nie?
- No nie. - odpowiedziałam do odwróconej do mnie tyłem Mal, która zamykała drzwi na klucz.
- Evie mnie kocha. - przyznała dalej na mnie nie patrząc. - Jay również mnie kocha. I Carluś. - przyznała wreszcie na mnie patrząc. Zobaczyłam, że dalej się uśmiecha.
Od kiedy ona jest taka szczęśliwa?
- I może jeszcze tego nie widzisz... Ale Ty też mnie kochasz. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej.w
- Chciałbyś Feary.
- Chcieć to móc Pirate.
- Ruszaj się. - machnęłam ręką a ta znowu się zaśmiała.
- Ty wiesz, że mnie kochasz.
- Ty wiesz, że mogę zrobić Ci krzywdę. - odpowiedziałam jej pchając ją do przodu a Mal uniosła ręce ku górze.
- Nie denerwuj się tak Przyjaciółko.
- Uspokój się. Idź nie gadaj.
- To przyznaj, że mnie kochasz.
- Nie kocham Cię Idiotko.
Ale kłamiesz Kreweta.
- Mhm a ja wiem, że Ty łżysz niczym pies.
- Hau, hau, hau. - odpowiedziałam a ta znowu się zaśmiała.
- Uwielbiam Cię Kreweciu.
- O dziękuję. Miło z Twojej strony.
- Za to Ty mnie kochasz.
Tak. Kocham Cię.
Ale przecież Ci tego nie powiem Idiotko.
Może kiedyś. Nie teraz.
Jeszcze nie.

Uma i Mal Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz