mgmt – time to pretend
"This is our decision to live fast and die young
We've got the vision, now let's have some fun
Yeah it's overwhelming, but what else can we do?"***
bucky: to było szybkie
steve: ?
bucky: ty i tony
steve: oh, to
steve: to nic takiego
bucky: zasysaliście się w moim salonie, nie mów mi, że to nic takiego
steve: zapytał czy może mnie pocałować
steve: pomyślałem, że czemu nie
***
Być może Rogersowi pewne rzeczy wymknęły się spod kontroli. Owszem, obiecał sobie zawalczyć ze swoją antysocjalną, nudnawą stroną. Od jakiegoś czasu wygrywała ona wszystkie wybory, przykuwając chłopaka do kanapy ustawionej naprzeciw telewizora, puszczającego powtórki filmów z weekendu. Nie zamierzał jednak popadać z jednej skrajności w drugą, a na to się zapowiadało, gdy po raz trzeci zmierzał na parapetówkę w domu przyjaciela po usłyszeniu, że takowa zostanie zorganizowana.
Wiedział, że powinien sobie odpuścić. Przez nagromadzone godziny w pracy z powodu chorego kolegi, ranem wybiegał głodny i wracał późnym wieczorem, wiedząc, że nawet gdyby chwilę potem zasnął, tak czy inaczej nie wyśpi się do rana. Nie chciał już nawet myśleć o studiach oraz materiałach, jakie powinien powtarzać na bieżąco, aby nie powstał natłok informacji do przyswojenia w zbyt krótkim czasie. Ze szczerymi wyrzutami sumienia opuścił swój dom, zostawiając brudne naczynia w zlewie – nie pamiętał czy leżały tam od czterech, bądź pięciu dni, ale nie słyszał jeszcze, żeby ktoś od tego umarł, więc powinno dobrze się to skończyć. Kurz począł zalegać na meblach używanych tak oszczędnie, że one same zapominały o swoim znaczeniu.
Wiedział, że to i parę innych rzeczy zaczynało prowadzić własne, niezależne życie, zamiast podporządkować się jemu. Sam do tego dopuścił, tchórzliwie nie zamierzając jeszcze stawiać temu czoła, obiecując sobie, że był to ostatni wieczór tych swawoli. Gdy tylko wróci z tej imprezy, spędzi niedzielę na sprzątaniu, nauce i przygotowaniu porządnego, zdrowego obiadu, lecz póki co...
W domu Bucky'ego nie obowiązywały żadne zmartwienia.
Długo nie mógł dojść do wniosku, co jego oraz tak wielu gości wabiło w progi posiadłości Barnesów. Alkohol nie był dostępny tylko na domówkach, to samo pizza, a nawet ulubione grono przyjaciół. To wszystko można było zorganizować również bez pomocy dzianego studenta drugiego roku prawa, naprawdę. To, czym wyróżniały się zbiegowiska w tym jednym, konkretnym domu, była tworzona w jego wnętrzu atmosfera.
CZYTASZ
best friend's house | stony
Fanfictionsteve nie zna jego pełnego imienia i nazwiska, numeru telefonu, adresu ani rodziny wie za to, że tony uwielbia piwo smakowe, tanie papierosy, kolczyki i podkolanówki nie do pary wie również, że spotka go na każdej imprezie w domu swojego najlepszego...