8 rozmowa

381 9 0
                                    

Wpadłam do pokoju jak poparzona i zamykając za sobą drzwi na klucz odrazu wybrałam numer do Dawida. Za pierwszym razem nie odebrał, ale spróbowałam drugi raz żeby móc z nim w ogóle pogadać. Odebrał

-Halo! No co się stało? - odezwał się pierwszy 

-Hej kotek. Chce pogadać, a ty możesz rozmawiać? - spytałam wychodząc na balkon znajdujący się przy moim pokoju

-W sumie... Teraz tak - po kilku sekundach namysłu odpowiedział 

-Co tam u ciebie. Jak tam samemu? - spytałam z uśmiechem na twarzy

-Jak to zawsze praca, dom, dom, praca. Lepiej ty opowiadaj co u ciebie. Jak tam pokazy i hotel? Nie gadaliśmy tyle czasu, to mów. - był dziwnie bardzo miły, prawdopodobnie zdążył zapomnieć o kłótni przed moim wyjazdem  

Gadałam z nim dość długo, bo ponad godzinę. Opowiedziałam co zobaczyłam i co jeszcze zobaczę, oczywiście pominęłam wątki związane z Mateuszem. Dawid o nim nie wie, chyba nawet nie wie że z nim byłam, wie tylko tyle że jestem na wyjeździe z osobami których nie znam. Po skończonej rozmowie chciałam zadzwonić jeszcze do Wiktorii, ale już nie zdążyłam gdyż ktoś zapukał do mych drzwi. Podeszłam aby je otworzyć,  w głębi duszy krzyczałam żeby to nie był Mateusz i na szczęście nie był to on.

-Oh... Roksana, wejdź. - wpuściłam kobietę do pokoju i zamknęłam drzwi

-Dobra - usiadła na łóżku - teraz powiedz mi co się do cholery odwaliło tam na dole. Czy wyście się pokłócili? Czy co? Bo chyba pierwszy raz widziałam tak wkurwionego Matiego.

-Nie kłóciliśmy się, on tam z kimś gadał i coś się nie dogadali dlatego był taki wkurzony.

-Na pewno? Bo jakoś nie wyglądał na osobę po rozmowie - dopytywała

-Tak na pewno, to powiedz co będziemy dzisiaj robić? - zmieniłam szybko temat dla spokoju mego ducha 

-Czyli mnie nie słuchaliście?! Super. No dobra to już ci mówię. - nie zdążyła powiedzieć ponieważ zadzwonił jej telefon, a była to podobno ważna sprawa. Czy ktoś rzucił na mnie urok że nikt nie może dokończyć co do mnie mówi, czy to taki dzień że wszystkim będzie przerywać coś wypowiedź? Kobieta rozmawiała nie długo, bo około siedmiu minut. Po skończonej rozmowie ze smutną miną spojrzała się na mnie i chowając telefon do kieszeni spodni powiedziała.

-Dobra jest nieoczekiwana zmiana planów. Nie ma dziś pokazu, ponieważ projektant się poważnie rozchorował, a powiedział że bez niego pokaz się nie może odbyć. Kasę zwrócą za ten dzień, ale my musimy sobie wymyślić coś innego za rozrywkę. 

-Kolejny pokaz z bani. Czy to jakaś seria nie fortunnych zdarzeń? No dobra to może... co powiesz na wieżę Eiffla. Pójdziemy tam na zdjęcia i widoki. Nigdy tu nie byłam więc to jedno z moich miejsc na liście do zwiedzenia. -zaproponowałam 

-Masz taką listę?

-Nie,  ale wierzę chcę zwiedzić - obie się zaśmiałyśmy 

-No dobra. To jest spoko pomysł więc tak zrobimy. Idę powiedzieć reszcie o tym. - wyszła z mojego pokoju, a ja odrazu wzięłam się za ubiór.

Dziś padło na sukienkę do połowy ud, która był czarna z czerwonym paskiem na samym dole. Włosy spięłam w warkocze dwa po obu stronach głowy i zrobiłam naprawdę minimalny makijaż. Założyłam buty fila które miała na sobie pierwszego dnia i wzięłam czerwoną, średnią torebkę na ramię od LV. Byłam gotowa w nie całą godzinę i czekałam na wszystkich w hotelowej poczekalni. Tym razem czas się ciągną i miałam wrażenie że siedziałam tam jakieś dwie godziny, a tak naprawdę spędziłam tam dokładnie 53 minuty. Kiedy wszyscy zeszli ruszyliśmy na piechotę do tej wieży Eiffla, w połowie drogi wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy że jak się patrzy z okna wydaje się to bliżej. Kiedy w końcu doszliśmy zaczęły się zdjęcia. Bartek latał z aparatem, my robiliśmy zdjęcie na story ig oraz normalne selfi naszymi telefonami. Po prostu mieliśmy tych zdjęć multum. Zdecydowaliśmy się wejść na wieżę i kiedy znajdowaliśmy się na najwyższym punkcie tej konstrukcji wtedy można było ujrzeć jaki Paryż jest piękny. Wszędzie rozlegające się kamienice, małe uliczki znajdujące się między nimi tworzyły treski jak na obrazach różnych artystów, rzeka przecinając miasto świetnie wyglądała. Tego widoku nie da się opisać trzeba to zobaczyć. Zachwycaliśmy się panoramą tak bardzo, że zapomniałam o porannej rozmowie z Mateuszem, zapomniałam w ogóle o życiu i próbowałam cieszyć się chwilą. Długo to nie trwało bo kazali schodzić na duł aby nie było dużej ilości osób na górze. Dotknęliśmy ziemi i wszystko wróciło do normy. Roksana zachwycona że wieża zrobiła na mnie takie wrażenie zaproponowała jeszcze kilka innych atrakcji na które oczywiście poszliśmy. Właśnie tak nam mijała niedziela, w końcu przestałam martwić się następnym dniem i żyłam chwilą.

Jeszcze raz || Żabson || ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz