Połowę lotu przegadałam z Roxy i Zuzką poznając się i gadając co lepiej do siebie dopasować. Jeżeli chodzi o chłopaków to Bartek siedział ze słuchawkami w uszach i robił coś na laptopie, a Mateusz spał. Z jednej strony dobrze, bo na razie nie chcę za bardzo z nim rozmawiać. Chociaż przyznam się spojrzałam na niego kilka razy, kiedyś lubiłam patrzeć jak śpi. Po prawie trzech godzinach lotu, wyszliśmy z odprawy, zamówiliśmy dwie taksówki i po niecałych trzydziestu minutach byliśmy w hotelu. Wszystkie sprawy finansowe załatwiłam z Roksaną podczas lotu. Odebraliśmy klucze z recepcji i ruszyliśmy do swoich pokoi znajdujących się na ósmym piętrze. Otworzyłam drzwi i byłam jak w niebie. Przepiękny widok na panoramę Paryża i na oko blisko do wieży Eiffla. Rozpakowałam kosmetyki do łazienki i podłączyłam na szybko telefon, bo trochę się rozładował. Kiedy miałam schodzić do recepcji żeby rozejrzeć się po hotelu do mojego pokoju weszła Roxy z trochę smutną miną.
-Hej, Klaudia właśnie dostałam telefon, że odwołali dwa ostatnie pokazy w piątek i czwartek. W związku z tym mam kolejna smutną wiadomość, skracamy wyjazd o te dwa dni i wracamy w nocy ze środy na czwartek. - powiedziała rozczarowana ale nadal pełna energii
-O kurcze szkoda trochę. A wiesz dlaczego odwołali? - spytałam a Roksana weszła do pokoju, zamykając drzwi za sobą i siadając obok mnie na łóżku.
-No właśnie nie do końca, ale się dowiem tylko myślę, że nie dziś. - Roxana chciała jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał jej Bartek który wpadł do pokoju z uśmiechem od ucha do ucha. Dziewczyny mówiły że jest on bardzo wesołym człowiekiem, blondyn o bujnych gęstych włosach, dobrze zbudowany, na oko ma około 180 może 185 cm wzrostu, o brązowych oczach. Śmiało mogę powiedzieć, że jest przystojny.
-O tu jesteście. Dziś wieczorem u nas w pokoju. Obowiązkowo. Na godzinę 20. - powiadomił nas i znikną za zamkniętymi drzwiami.
-Aha.. No okej. Nie spodziewałam się, że już pierwszego dnia będą chcieli imprezować. - stwierdziła Roxana i dodała - no chyba że nie o to chodzi.
Kiedy tak rozmawiałyśmy i zastanawiałyśmy się co tak naprawdę chcą wykombinować, nie zauważyłyśmy która jest godzina. Było wpół do ósmej, więc szybko się zebrałyśmy i zaczęłyśmy się ogarniać oczywiście obie w swoich pokojach. Tylko moment w co mam się przebrać? Bardziej elegancko czy luźno. Wyszłam na korytarz w celu spytania się kogo kolwiek o ubiór i zauważyłam jak Mateusz idzie w stronę pokoju Zuzy i Bartka więc go spytałam.
-Ej Mateusz... - zaczęłam a on odwrócił się w moją stronę z uśmiechem
-Tak, o co chodzi? - spytał i podszedł bliżej do mnie, ale nadal zatrzymując dystans
-W co mam się ubrać? Będziemy gdzieś szli? - spytałam niepewnie patrząc na niego
-Ubierz się luźno, nigdzie nie idziemy, nie dziś. Zobacz ja mam dresy, więc ty też ubierz się swobodnie. Jak ci pasuje. Tylko szybko bo jeszcze ciebie i Roksany nie ma, a my czekamy. -odpowiedział na moje pytanie i poszedł do Bartka, a ja wróciłam szybko do siebie przebrać się.
Otworzyłam wielką walizkę i wygrzebałam z niej szare dresy, w sumie nie wiem gdzie je kupiłam ale są wygodne dlatego je noszę. Wzięłam też za dużą na mnie koszulkę czarną, która na środku miała obrazek z serialu Rick and Morty. Rozpuściłam włosy, założyłam kapcie i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Weszłam do pokoju naszej jedynej pary na tym wyjeździe i dostrzegłam, że jestem ostatnia. Jak miło.
-No w końcu. Co tak długo? Dobra siadaj. Piwa? Wina? - odrazu na wejściu spytał mnie Bartek
-Ja chyba poproszę winka. I co będziemy robić? - spytałam siadając między Zuzką i Roxaną
-To jeszcze jest nie ustalone, ale pewnie gadać - zaśmiała się Zuzka, a Bartek podał mi kieliszek wina. Rozmowy ciągnęły się i ciągnęły, jak załapaliśmy jakiś temat to powstawały różne teorie. Spojrzałam na zegarek i wybiła godzina 21:47. Trochę już wypiliśmy co doprowadzało nas coraz bardziej do wesołego stanu, ale oczywiście byliśmy w stanie normalnie myśleć czy chodzić o własnych nogach. Rozmawiałam z Zuzką kiedy zauważyłam, jak Mateusz wychodzi na balkon. I nie wiem co mnie tknęło, ale przerwałam konwersację z Zuzą i wyszłam za nim. Przyuważyłam jak podpala jointa i zaczęłam niepewnie rozmowę.
-Nadal palisz? - podeszłam bliżej
-Jakoś nie mogę przestać. Nie będziesz mi chyba robiła na ten temat teraz wykładu. - uśmiechną się, a ja ujrzałam jego bielutkie ząbki
-Hah nie, nie będę - podeszłam obok niego i się oparłam o barierkę tak jak Mati, tak samo wpatrując się w panoramę nocną Paryża i dodałam - Piękna jest dziś ta noc Paryska
-Oj tak. Czyste niebo bez chmur i pełnia księżyca. Czy dobrze pamiętam twój ulubiony widok?
-Tak, pamiętasz. Nie spodziewałam się, że zapamiętasz takie szczegóły. Ile to już minęło? Prawie siedem miesięcy. A ty nadal pamiętasz. - po wspomnieniu przez niego o pełni księżyca trochę się zarumieniłam i speszyłam
-Pamiętam wiele rzeczy, których ty możesz nie pamiętać. - powiedział pewny siebie
-Powiadasz? Na przykład co? - stanęliśmy na przeciw siebie, a Mateusz wyrzucił niedopałka
-Na przykład to, że obiecałem ci że gdzieś cię zabiorę, to że pokażę ci jak się żyje chwilą, a nie planami, pamiętam że uwielbiasz chodzić w męskich za dużych na siebie bluzkach, to że kochałaś mój zapach... - zbliżyliśmy się bardzo blisko żeby się dotknąć brakowało nam jakieś 6 cm - uwierz mógłbym tak wymieniać jeszcze dużo.
-Myślałam, że mnie nie słuchałeś. A wszystko co mi mówiłeś to tylko bajki. - złapałam go za rękę
-Mówiłem na poważnie, ale bałem się to spełnić. Po prostu nie wiedziałem jak i jeszcze tyle rzeczy miałem na głowie. Wiesz o czym mówię
-Myślałam, że jesteś bardziej odważny - puściłam jego dłoń. Mateusz otworzył usta żeby coś powiedzieć, ale zawołała nas Roxana i ja odeszłam odrazu. Słyszałam, że Mateusz coś jeszcze powiedział, ale zrobił to zbyt cicho i nie słyszałam..
*********
W końcu skończyłam!
CZYTASZ
Jeszcze raz || Żabson || Zakończone
FanficPrzez głupie sprzeczki został zniszczony związek. Potrzeba wielu dni aby znów zakochać się na nowo. Bynajmniej tak myślą niektórzy, bo inny jeszcze nie przestali się kochać. A tak naprawdę ukrywają swoje uczucia.