22. Martwię się o ciebie

298 42 22
                                    

Amano zachowywał się dziwnie – o tym Katashi myślał, kiedy kolejną godzinę siedział w powozie, ze znudzeniem przyglądając się swojemu przyjacielowi.

Ten zmęczony wszystkim zasnął na siedząco, a wtedy król Razan oczywiście zdjął swój płaszcz, aby go nim przykryć. To był jeden z tych naturalnych gestów, który przychodził mu bez zastanowienia. Właściwie nawet lubił robić takie rzeczy – podawać mu dłoń, kiedy wysiadał z powozu, pilnować, by się nie przewrócił, czy przykrywać go szczelniej, jeśli akurat spał w jego obecności.

Może po prostu w ten sposób przelewał na kogoś wszystkie swoje ludzkie uczucia – chociaż widocznie nie było ich zbyt wiele, skoro ograniczał się do tak drobnych rzeczy.

Czasami nawet zastanawiał się, czy mógłby to ciągnąć przez resztę życia. Zostawić Amano przy swoim boku, przyrzec przed Starożytnymi, że już zawsze będzie się nim opiekował, a później wychowywać z nim młodego księcia, który w przyszłości stałby się silnym i inteligentnym królem. Jednak wydawało mu się to niemożliwe – jego relacja z Amano była idealna. Mogli ze sobą żartować i szczerze rozmawiać, darzyli się też zaufaniem i w żadnym wypadku nie odważyliby się skłamać. Katashi nie wyobrażał sobie, że miałby kiedykolwiek powiedzieć tej Omedze coś, co nie byłoby prawdą. Chociaż zazwyczaj nie miał z tym problemu, jednak w tym przypadku miał wrażenie, że nie dałby rady spojrzeć w te jego wyjątkowe oczy, którymi tak go zachwycił.

Bo, rzeczywiście, najbardziej w Amano podobały mu się oczy. Zazwyczaj były błękitne jak lato, kojarzyły mu się z ciepłem i tą odrobiną beztroski, którą odnajdywał przy nim w dzieciństwie. Kiedy gonili się po pałacowym ogrodzie i chowali za drzewami, albo leżeli na trawie i szukali chmur o najciekawszym kształcie. Czasami jednak te oczy stawały się chłodniejsze, jak podmuchy wiatru w zimowy wieczór, chociaż nawet wtedy Katashi mógłby się w nie wpatrywać godzinami, gdyby tylko nie bał się, że zostanie to źle zrozumiane.

Cicho westchnął i lekko zagryzł wargę zamyślony. Znał jeszcze jedną osobę, która posiadała podobne oczy, choć one przypominały mu bardziej śnieżycę w Lodowych Górach na północy. Nie widział ich posiadacza od dobrych kilku lat, jednak ostatnio znowu wracał do niego myślami, rozważając ponownego spotkanie.

Chamaru.

Chłopak, którego w dzieciństwie wprost nienawidził. Syn jednego z tych wpływowych, bogatych szlachciców – a w jego oczach po prostu obrzydliwych i ordynarnych Alf – którego wybitnie lubił jego ojciec. Ta dziwna przyjaźń pomiędzy mężczyznami sprawiła, że Chamaru kilka razy pojawił się w pałacu, co dało obecnemu królowi nowe powody do narzekań na syna.

Katashi zbyt wolno przyswajał naukę dotyczącą magii. Przynajmniej w porównaniu do tego chłopca, nawet jeśli on był trzy lata starszy i jako Omega naturalnie miał prawo lepiej sobie radzić. Jego ojca jednak to nie interesowało i kiedy tylko Chamaru pojawiał się gdzieś w pobliżu, król nie wahał się komentować tego, jak wspaniałym dzieckiem jest. Do czego młody książę w końcu się przyzwyczaił, ale złość sprawiła, że nienawiścią zaczął darzyć nie tylko swojego ojca, ale też chłopaka, który w jego oczach był „idealny".

Bo przez wiele lat Katashi próbował sprawić, żeby ojciec był z niego dumny. Kiedy już chłopiec pogodził się z tym, że Starożytni chcieli jak najszybciej zabrać jego matkę do siebie – w końcu była wspaniałą kobietą, nic dziwnego, że miała zasiąść pomiędzy nimi – starał się robić wszystko perfekcyjnie. Jednak wystarczyło drobne potknięcie, a ono przekreślało wszystkie starania.

Jego ojciec nie zwracał uwagi na wiele rzeczy. Chociażby na to, jak bardzo nauka skomplikowanych zaklęć powodowała ból u księcia – w końcu jego ciało, jako Alfy, nie było przystosowane do używania jakiejkolwiek magii. O ile z łatwiejszymi rzeczami radził sobie bez problemu, ciągle wymagano od niego, by umiał więcej. Zaciskał więc wargi, ignorując swój zły stan, a później ,wieczorem czasami wspominał Amano o tym, że kręciło mu się w głowie, albo o tym, jak każdy oddech powodował dziwne kłucie w płucach. Wtedy młoda Omega próbowała korzystać ze swoich zdolności, aby chociaż trochę polepszyć stan przyjaciela.

Amano || ABOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz