Camila siedziała w pomieszczeniu dla personelu przy swojej toaletce, przygotowując się do próby tańca. Dziewczyna nie spodziewała się tego co miało się wydarzyć i jakie przyniesie to konsekwencję. Menadżer lokalu wszedł do pokoju i poinformował, że próba się rozpoczęła. Dziewczyna poprawiła wiązanie swoich trampek i ruszyła w stronę sceny specjalnym przejściem. W tym pokazie brały udział również dwie inne dziewczyny. Po środku stała Jenna, najdłużej pracująca w barze, po lewej stała Lou, a po prawej Camila. Camila kiedy wychodziła przybierała pseudonim Karla. Mimo, że przyjechała do kraju sama i nie miała tu zbyt wielu znajomych wolała, żeby klienci baru, często agresywni i wulgarni, nie znali jej prawdziwej tożsamości.
Z głośników zaczęła płynąć muzyka, a Camila pozwoliła by nią zawładnęła. Wykonywała swój układ energicznie i z pasją. Lubiła tańczyć. Chciała to robić, jednak nie spodziewała się, że wyląduje w jednym z takich miejsc.
W tym czasie do menadżera lokalu w którym tańczyła, podszedł mężczyzna. Był on dobrze zbudowany oraz ubrany w elegancki, drogi garnitur, odciągnął menadżera na bok. Szepnął mu kilka słów, a później nie oczekując odpowiedzi wyszedł z klubu. Menadżer zastanowił się przez chwilę, co powinien zrobić następnie podjął decyzję. Polecił wyłączyć muzykę.
„Stop! Przestańcie!" krzyknął w kierunku tancerek. „Camila proszę ze mną." wskazał dłonią, gabinet szefa.
Dziewczyna z głowa pełną pytań bez odpowiedzi, ruszyła za meżczyzną. Menadżer zamknął za nimi drzwi, a Camili mocniej zabiło serce. Bała się tego co nastąpi. Jej bujna wyobraźnia płatała w tym momencie figle, przedstawiając jej różne scenariusze. Począwszy od gwałtu, a skończywszy na scenie zabójstwa.
"Camila, jesteś dobrą tancerką." rozpoczął opierając się o biurko. „Sprawdzasz się i klienci cię lubią." założył ręce na piersi. „Nie możesz tu dłużej pracować. Zabierz swoje rzeczy i wyjdź jak najszybciej."
Camila tępo patrzyła na mężczyznę, nie wierząc w to, co usłyszała. Dziewczyna poczuła się zmieszana. Najpierw dostała pochwałę odnośnie pracy, a później już tej pracy nie ma.
„Nie rozumiesz w tym języku?" mężczyzna podniósł głos. „Wynocha!"
Camila otrząsnęła się i w mgnieniu oka opuściła gabinet, trzaskając drzwiami. W drodze po swoje rzeczy, zastanawiała się co teraz zrobi. Bez pracy i pieniędzy. Na lodzie bez niczego. Wzięła swoją torbę i zgarnęła jednym ruchem ręki wszystkie swoje kosmetyki z toaletki. Wyprostowała się, zarzuciła torbę na ramię i ostatni raz spojrzała na pomieszczenie. Pomyślała, że nie będzie tęsknić.
Camila siedziała na przystanku i czekała na autobus, kiedy zadzwonił jej telefon. Camila spojrzała na ekran, numer nieznany. Mimo to odebrała.
„Halo?" odezwała się pierwsza.
"Dzień dobry, czy rozmawiam z panną Karlą?" dziewczyna zmarszczyła brwi kiedy usłyszała swój pseudonim.
„Tak." poprawiła się na ławce.
„Moje nazwisko Jauregui. Chciałabym nawiązać z panią współpracę. Nie przyjmuje odpowiedzi odmownej." Lauren twardo zakomunikowała. „Wspaniale." przerwała dziewczynie kiedy ta, miała się wypowiedzieć. „Zaraz przyjedzie po panienkę mój pracownik. Zobaczymy się na miejscu."
„Ale..." nie zdążyła nic powiedzieć bo jej rozmówczyni rozłączyła się.
Przez głowę Camili przeszło, że kobieta ma seksowny głos. Jednak dopiero po kilku minutach do niej dotarło co tak właściwie zaszło. Zdezorientowana, stwierdziła, że musi oddalić się od przystanku. Ruszyła w stronę jej wynajmowanego mieszkania, jednak za późno. Pracownik Lauren już ją namierzył. Camila widząc to, że ktoś ewidentnie ją śledzi przyspieszyła kroku. Widząc to kierowca również przyspieszył. Zdążył ją dogonić i zakomunikował, że jest tutaj z polecenia pani Jauregui. Camila wiedząc, że nie ma szans z rosłym mężczyzna wsiadła do samochodu. Dopiero później zaczęła zdawać sobie sprawę z tego co zrobiła i jakie to mogło mieć konsekwencję. Wsiadła do obcego samochodu, z obcym człowiekiem. Przecież teraz był coraz bardziej popularny handel ludźmi, organami lub po prostu uprowadzenie dla jakiegoś fanatyka którego kręci zabijanie. Camila siedziała jak na szpilkach, cała drogę gotowa do ucieczki. Kierowca nawet na nią nie spojrzał.
Podjechali pod klub i mężczyzna nakazał brunetce, aby wysiadła z samochodu i weszła do lokalu. Dziewczyna pospiesznie opuściła pojazd. Stanęła przed wejściem, nad nim wisiał
duży neon, bijący białym światłem. Ametyst- przeczytała. Nazwa jej coś mówiła, jednak nie mogła sobie przypomnieć co. Myśląc o tym, że klub jest rozpoznawalny weszła do środka, czują chociażby namiastkę bezpieczeństwa. Od razu uderzył w nią wygląd miejsca. Rozglądnęła się uważnie i przy barze dostrzegła tylko jedną osobę. Kobieta była ubrana w grafitowy garnitur, czarny koronkowy bralet, miała mocny makijaż, który nawiasem mówiąc jej pasował. Camila poczuła się onieśmielona wyglądem kobiety. Jauregui sączyła martini przy barze również uważnie obserwując brunetkę. Była zadziwiona jej drobną budową, smukłą figurą i piękna twarzą, której uroda emanowała nawet w półmroku. Kobieta oblizała usta podziwiając swoją nową zdobycz. Tancerka podeszła do kobiety przy barze, na wzajem lustrując się wzrokiem. Starsza budziła w młodszej, coś czego nigdy nie czuła. Jakby przeszedł ją prąd."Witam. Jak mniemam Karla?" donośnie powiedziała Jauregui tak, że echo niosło jej głos odbijający się od ścian.
„W rzeczy samej." Camilę przeszedł dreszcz, gdy usłyszała ten sam głos, co przez telefon. Jednak teraz był znacznie bardziej wyrazisty.
„Doskonale." oparła się plecami o bar, spijając łyk z naczynia. „Moje ptaszki doniosły, że szukasz pracy." zamieszała wykałaczką z oliwką w kieliszku i spojrzała na młodsza dziewczynę.
„Tak jest, ma'am." dziewczyna dostrzegając pół uśmiech na ustach kobiety, poczuła się nie swojo. Nie wiedziała co ma zrobić.
„Złoże ci ofertę." sięgnęła po długopis i karteczki samoprzylepne leżące na barze. Odłożyła kieliszek i napisała kilka cyfr na papierze. „Oferuje ci pracę." pokazała palcem dziewczynie aby się zbliżyła do niej. Camila po chwili wachania podeszła, a do jej nosa dotarł zapach esencjonalnych perfum Lauren. „To jest kwota za jednorazowy występ." podała dziewczynie karteczkę. Oczy Kubanki widząc sumę jaką oferuje kobieta, zachłysnęła się powietrzem. „Za mało?" Jauregui podniosła brew, upijając drinka.
„Nie, ma'am. Wręcz zbyt dużo." z zakłopotaniem powiedziała młodsza.
„Doskonale." odłożyła na blat drinka i wstała z krzesła. „Jeżeli ktoś da ci więcej, przebije jego sumę dwukrotnie." palcem wskazującym uniosła brodę młodszej dziewczyny." Rozumiemy się?"
„Tak, ma'am." wyraźnie przestraszona Camila, przytaknęła.
„Zaczniesz od dziś." Lauren odwróciła się bokiem do rozmówczyni tak, że ich ramiona były na równi. "Chodź ze mną." Starsza kobieta położyła dłoń u dołu pleców brunetki, na co przeszedł ją dreszcz. Lauren popchnęła Camilę w wyznaczonym kierunku, po czym ją wyprzedziła.
Stukot obcasów odbijał się w pustym klubie. Camila niczym szczeniaczek podążała za swoją nową szefową. Ruchy kobiety oraz pewny sprężysty krok, przyprawiały młodsza o rumieńce.
Camila podziwiała wnętrze. Parkiet z ciemnego drewna, stoliki w podobnym kolorze. Kolorem przewodnim był bordowy. Spojrzała na scenę. Była ogromna. Trzykrotnie większa niż ta w poprzednik barze. Camila poczuła się onieśmielona. Ktoś się mocno postarał by ją tutaj ściągnąć.
Lauren otworzyła przed dziewczyną drzwi, ukazując tym dobrze oświetloną garderobę. Pod ścianą stała toaletka z olbrzymim lustrem, na przeciwko niej stała szafa, a pod oknem stała czerwona kanapa, a przed nią stolik z napojami.
„Od teraz to jest twoja garderoba." powiedziała Lauren składając dłonie. Kubance oczy się rozszerzyły. Nie mogła w to uwierzyć, że dostała swoją własną garderobę. „W szafie masz kostiumy dobrane do twojej sylwetki. Dziś wieczorem masz występ. Postaraj się, a dostaniej premie." zakomunikowała Lauren i zamknęła za sobą drzwi. Po chwili był słyszany stukot obcasów, a następnie cisza.
CZYTASZ
Desire
FanfictionŁączyło je tylko pożądanie ciał, a może i dusz? Pisane z @dezynwolturaa. Okładka: @dezynwolturaa