4

429 50 10
                                    

Camila siedziała na przeciwko dużego lustra oraz poprawiała makijaż. Pracowała u Lauren od tygodnia. Współpraca z kobietą nie należała do najłatwiejszych. Klub Ametyst cieszył się uznaniem w całym mieście i Lauren nie mogła sobie pozwolić na chociażby niedopracowaną choreografię, którą wykonują dziewczyny.

„Szmato." usłyszała za swoimi plecami. Karla odwróciła się w stronę kilku tancerek.

„Słucham?" zapytała lekko zdezorientowana oraz przestraszona.

„Głucha jesteś? W sumie to by tłumaczyło czemu nam cały czas pieprzysz układ." powiedziała jedna z nich.

„Nie wiem o co wam chodzi..." zaczęła mówić ale w zdanie weszła jej inna tancerka.

„Zamknij mordę. Myślisz, że przyszłaś z jakiejś dziury, a nie klubu to możesz panoszyć się w naszym?" powiedziała dość agresywnie.

Karla zyskała sporą publiczność przez ostatni tydzień. Niektórzy przychodzili tylko dla jej występów i po nim wychodzili. Inne striptizerki to zauważyły i nie były tym zachwycone. Do tej pory to one były gwiazdami i brylowały wśród zachwytów napalonych facetów.

„Wypieprzaj stąd w podskokach bo inaczej nie wejdziesz już nigdy na scenę." powiedziała następna. Chwile później wszystkie dziewczyny wyszły z pokoju zostawiając za sobą otwarte drzwi. Camila złożyła dłonie na toaletce i zaczęła cicho płakać. Było jej ciężko, ale wiedziała, że musi z czegoś płacić rachunki.

„Potrafią zaznaczyć swoje terytorium." odezwała się Lauren, która wszystko słyszała po drugiej stronie drzwi. Nie chciała się wtrącać ponieważ wiedziała, że dziewczyny muszą to załatwić między sobą. Ponadto, nie chciała brać żadnej ze stron.

„Przepraszam, nie chce żebyś mnie taką widziała." zaczęła wycierać swoje policzki i rozmazany tusz do rzęs.

„Nie przepraszaj, a dziewczynami się nie przejmuj. Póki są w klubie i mam na nie oko to nic ci nie zrobią. Mogą marnować głos na głupie kłótnie, ale doskonale wiedzą, że to ty jesteś teraz gwiazdą w tym klubie." uśmiechnęła się.

Camila odwzajemniła nieśmiało uśmiech. „Dziękuję."

Lauren wróciła do swojego gabinetu następnie usiadła na swoim skórzanym fotelu i zaczęła przeglądać papiery. Po kilkunastu minutach pracy zapaliła papierosa i wypuściła dym z ust.

„Konradzie, powiedz Sonia by przyszła do mnie natychmiast." zadzwoniła do menadżera.

„Oczywiście." powiedział, ale Lauren już się rozłączyła.

Gdy Sonia przyszła do pokoju zastała siedzącą na swoim skórzanym fotelu Lauren, która była bez spodni oraz majtek. Jej czarna koszula ledwo przykrywała jej nagą waginę.

„Słyszałam, że byłaś dzisiaj niegrzeczna." powiedziała.

Sonia oblizała usta na widok pół nagiej szefowej. „Kiedy?" zapytała odpinając guziki od swojej koszuli.

„W garderobie Camili." odparła wypuszczając dym ust.

„Zasłużyła." wyznała. „Nie będzie się panoszyć po nie swoim." rzuciła swoją koszule na podłogę następnie zdjęła spodenki i majtki.

„Uważaj dziewczynko, wszystkie należycie do mnie, a nie lubię, gdy coś się dzieje mojej własności." powiedziała.

Sonia spojrzała na Lauren. Wiedziała, że nie może z nią dyskutować. Naga podeszła do Lauren i wyszeptała do jej ucha.

„Pokaż do kogo należę." powiedziała. Lauren uśmiechnęła się pod nosem i w następnej chwili Sonia siedziała na biurku mając między nogami język swojej szefowej. Odchyliła głowę do tyłu i jęknęła zaciskając dłonie na drewnianym blacie, gdy język Lauren pracował na jej mokrym wejścia. „Zerżnij mnie." wydyszała. Lauren przestała ją lizać następnie wstała i złapała ją mocno za włosy.

DesireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz