Nie chciałem sobie psuć tej chwili, więc dopiero kiedy wysiadłem z auta, spojrzałem na wielki kampus przed sobą. Było na nim tłoczno od studentów i ich rodziców, którzy – tak jak moi – pomagali swoim dzieciakom wkroczyć w dorosłe życie, wypakowując ich torby z bagażnika i ściskając na pożegnanie. Tu i ówdzie któraś z matek roniła łzę. Ojcowie starali się nie dać po sobie poznać, że też martwili się o swoje pisklaki opuszczające gniazdo. Nowi studenci w pośpiechu wymieniali ostatnie uściski, żeby jak najszybciej uciec od rodziców i wstydu, którego im narobili, zmuszając do wspólnych zdjęć i tym podobnych pożegnalnych rytuałów. Ja mogłem tylko mieć nadzieję, że moi staruszkowie okażą się w porządku i nie będę musiał chować się przed roześmianymi spojrzeniami wyższych roczników.
-Ciężko mi uwierzyć, że to już – zaczęła mama, wzdychając ciężko i spoglądając niepewnie na wielki gmach kampusu.
-Słyszymy to codziennie, odkąd Tyler dostał list z uczelni – mruknął w odpowiedzi tata, patrząc na mnie porozumiewawczo za plecami chlipiącej mamy.
-Och, Lucas, wiem! – jęknęła do taty z wyrzutem i przyciągnęła mnie do siebie bez ostrzeżenia, ściskając tak mocno, jakby chciała wycisnąć mi gałki oczne z głowy jak jakiejś gumowej zabawce. – Pamiętam jak byłeś takim małym brzdącem, a teraz masz prawie dwa metry wzrostu i...
-Mamo... – nie chciałem jej się wyrywać, żeby nie zrobić jej przykrości, ale czułem się bardzo niekomfortowo z myślą, że jednak narobi mi obciachu, pozostałem więc w jej ramionach, ale spróbowałem ją przegadać. – Przecież będę was odwiedzać. Umówmy się na telefon raz w tygodniu, co ty na to?
Ponad ramieniem mamy dostrzegłem tatę kiwającego głową z aprobatą i unoszącego oba kciuki do góry. Zachęcony jego poparciem, zacząłem paplać co mi ślina na język przyniosła.
-Możemy gadać nawet przez kamerkę, żebyś mogła zobaczyć, że nadal jestem w jednym kawałku.
-Widzisz, Betty? – wtrącił się tata, odciągając ode mnie mamę i obejmując ją ramieniem. – Młody będzie z nami w kontakcie, no i nic mu się nie stanie, jeśli nie będzie cię w pobliżu. Zresztą wiesz, że to ogarnięty chłopak, da sobie radę. Zbierajmy się już, Tyler musi się zadomowić i wypakować, a tobie przyda się lampka wina, kiedy już wrócimy do domu. No i wiesz... Będziemy w domu sami...
Doskonale znając ten ton ojca, udałem, że akurat zauważyłem rozwiązaną sznurówkę i schyliłem się do buta, unikając widoku taty szczypiącego mamę w pośladek. Dałem im chwilę, rozwiązując i zawiązując buta, po czym wyprostowałem się z wyrazem totalnej nieświadomości na twarzy.
Widziałem w oczach mamy walkę – nie dać dziecku odejść, czy odsapnąć i cieszyć się wolną chatą? Od razu wiedziałem, co wygra – tata nie bez powodu napomknął o tym, że będą sami. Wahała się jeszcze przez chwilę dla lepszego efektu, po czym westchnęła teatralnie.
-No dobrze, jedźmy. Ale czekam na obiecany telefon w niedzielę! – rzuciła mi się po raz ostatni na szyję, uścisnęła mocno i wbiegła do auta, wiedząc, że im dłużej będzie obok mnie, tym trudniej będzie jej odjechać.
-Dzięki, tato – wyszczerzyłem się do ojca, kiedy poklepał mnie po plecach.
-Poszalej trochę – szepnął, wsuwając mi coś ukradkiem do tylnej kieszeni spodni. – Tylko ani słowa mamie, że ci to dałem. Baw się dobrze i uważaj na siebie – dodał głośniej, tak żeby mama usłyszała, po czym uścisnął moje ramię po raz ostatni i wsiadł do auta.
Pomachałem im na pożegnanie, uśmiechając się lekko na widok mamy smarkającej w chusteczkę, po czym zrobiłem potężny wdech i odwróciłem się w stronę kampusu. Przez chwilę obserwowałem studentów, w większości świeżaków – doskonale wiedziałem, że teraz wszystkim tak samo przewracało się w żołądku z nerwów. Postanowiłem, że zajmę czymś niespokojne myśli, jeśli zacznę się wypakowywać, chwyciłem więc torby i ruszyłem w kierunku akademika oznaczonego literą D, mijając po drodze mnóstwo osób. Starałem się jednak z nikim nie rozmawiać, żeby najpierw poznać swojego współlokatora i wtedy, w ostateczności, rozejrzeć się za nowymi znajomymi, jeśli będzie bardzo, bardzo źle.
CZYTASZ
Tylko ta jedna noc? /ZAKOŃCZONE
Novela Juvenil-Widziałeś kiedyś nagą kobietę? - spytała znienacka. - Ale wiesz, na żywo. Zachłysnąłem się powietrzem, próbując przybrać jak najbardziej obojętny wyraz twarzy, ale zdradziły mnie zaczerwienione policzki. Początek studiów to wspaniała okazja do prób...