Postanowiłem, że nie będę o niej myślał, skupiając całą swoją uwagę na nauce, treningach i znajomych, którzy nadal przy mnie byli. Nie ważne jednak, jak bardzo się starałem, Jean zawsze znalazła sposób na to, żeby wkraść się do mojej głowy i przyprawić mnie o skurcz żołądka. Jej twarz nawiedzała mnie codziennie, zwłaszcza przy tak drobnych czynnościach, jak sprawdzenie godziny w telefonie – automatycznie patrzyłem wtedy, czy nie miałem jakieś nowej wiadomości od niej, tak jak robiłem to wcześniej. Kiedy wkładałem na siebie swoje ubrania, za każdym razem znajdowałem na nich jej długie, brązowe włosy. Kiedy szedłem przez kampus, moje spojrzenie mimowolnie przeczesywało tłum studentów, szukając tej jednej, jedynej osoby, przy której czułem się tak dobrze. A kiedy kładłem się spać, jej twarz stawała mi przed oczami i wszelkie próby odgonienia jej kończyły się fiaskiem – zasypiałem dopiero wtedy, kiedy mój umysł wyłączał się z wyczerpania.
Dwa tygodnie później wpadłem przypadkiem na Lisę i Ashley, które powiedziały mi, że Paula wylali za handel narkotykami. Miał szczęście, że nie spotkałem go przez cały ten czas, bo chyba bym go wtedy zamordował, ale możliwe, że po tym, co stało się z Jean, trafił do aresztu i dlatego nie miałem okazji go sprać. Gdy dziewczyny przekazały mi wieści, ulżyło mi w ułamku sekundy – ten dupek nie doprowadzi już do żadnego nieszczęścia. Chwilową radość zastąpiło jednak niemiłe przeczucie – po twarzach dziewczyn widziałem doskonale, że nie chciały mi czegoś powiedzieć. Byłem na tyle nieustępliwy, że w końcu się złamały – Jean wyjechała jeszcze tego samego dnia, kiedy wyszła ze szpitala. Spakowała rzeczy i wsiadła do samochodu Dirka – wtedy widziały ją po raz ostatni i od tego momentu nie miały od niej żadnych wieści. Podziękowałem za przekazanie mi informacji i odszedłem, nie mogąc przetworzyć tego, czego się dowiedziałem. To było dla mnie za dużo do ogarnięcia. Zrezygnowałem z reszty zajęć i zaszyłem się w akademiku, leżąc na łóżku i gapiąc się w sufit, czując wszechogarniającą mnie pustkę.
W Walentynki pogodziłem się z tym, że nie miałem jej już zobaczyć. Boleśnie uświadomiły mi to te wszystkie obściskujące się pary, włączając w to moich znajomych. To było jak cios obuchem, ale dotarło do mnie, że ciągła tęsknota za Jean donikąd mnie nie doprowadzi – stałem w miejscu, zamiast próbować się oderwać od jej wspomnień. Przez to, w jaki sposób się rozstaliśmy, czułem się tak, jakby ktoś wyrwał mnie z kina w połowie filmu, którego zakończenia miałem już nigdy nie poznać. Nie zamknęliśmy naszej relacji jak należało i nie pozwalało mi to ruszyć w żadną ze stron. Widok zakochanych par na każdym rogu sprawił, że pojąłem wreszcie, że między mną i Jean wszystko już skończone. My nie będziemy się tak całować i dotykać, więc nadszedł czas, żeby skreślić ją na dobre, tak jak ona skreśliła mnie, wyjeżdżając bez słowa pożegnania.
Swój pierwszy rok na uniwersytecie ukończyłem z wyróżnieniem i grupą bliskich przyjaciół u swego boku. Było mi szkoda ich zostawiać, ale z drugiej strony cieszyłem się wakacjami i możliwością zmiany środowiska. No i rodzice za mną tęsknili, bo od początku roku widywaliśmy się tylko od wielkiego dzwonu, cieszyli się więc, że będą mnie mieli dla siebie przez tak długo. Przyjechali po mnie, zanim skończyłem się pakować i mama oczywiście musiała uprzeć się, że mi w tym pomoże.
-Mamo, ale ja mam tu wszystko posortowane – mruknąłem, kiedy zaczęła układać moje rzeczy w kartonach z taką wprawą, jakby była mistrzynią Tetrisa.
-Może w tym jesteś dobry, ale kiedy już przychodzi do pakowania, to aż żal mi na ciebie patrzeć – powiedziała przez ramię, więc skapitulowałem.
-Twój współlokator już wyjechał? - spytał tata, podnosząc jeden z dwóch kartonów, które nam zostały.
-Tak, dzisiaj rano – udało mi się wyrwać ostatni karton z ramion mamy i ruszyliśmy do wyjścia. - Przyjechał po niego brat.
-Szkoda, że się nie zobaczyliśmy, z twoich opisów wydawał się być bardzo fajnym chłopakiem.
Odpowiedziałem uśmiechem na spojrzenie mamy i dotarło do mnie, że zacząłem się denerwować. Nie byłem w stanie określić, dlaczego tak się czułem. Jechałem do domu, do miejsca, które znałem i kochałem, dlaczego więc miałem przeczucie, że kiedy zamknę za sobą drzwi, stanie się coś złego? Bardzo powoli przekręciłem klucz w zamku i wyrwało mi się ciche westchnienie, kiedy spojrzałem na nie po raz ostatni. Ruszyłem korytarzem za rodzicami i dotarło do mnie, dlaczego się denerwowałem.
Jean zawsze wiedziała, gdzie mogła mnie znaleźć, gdyby zaszła taka potrzeba. Wiedziała, gdzie przyjść, jeśli potrzebowałaby pomocy. A ja wiedziałem, że jej tu nie było – mimo to, coś w mojej głowie irracjonalnie podpowiadało mi, że jeśli Jean się tu pojawi, mnie tu już nie będzie, a wtedy stanie się coś złego.
-Nie przyjedzie tu – skarciłem się pod nosem i odszedłem.
CZYTASZ
Tylko ta jedna noc? /ZAKOŃCZONE
Ficção Adolescente-Widziałeś kiedyś nagą kobietę? - spytała znienacka. - Ale wiesz, na żywo. Zachłysnąłem się powietrzem, próbując przybrać jak najbardziej obojętny wyraz twarzy, ale zdradziły mnie zaczerwienione policzki. Początek studiów to wspaniała okazja do prób...