23.

875 44 4
                                    

Emily pov

Wszytko co dobre mówi się jednak skończyć. Dzisiaj miałam wracać do domu. Po wczorajszej nocy byłam ubrana tylko w koszulkę Camerona, a on w same bokserki i leżał na moich piersiach, a ja go obejmowałam. Bardzo mi się chciało do toalety i nie było innego sposobu niż obudzenie chłopaka.

-Kochanie, wstajemy - powiedziałam mu na ucho, delikatnie ciągnąc za jego włosy.

-Jeszcze nie - wymruczał. - Tak mi wygodnie - nawet nie otworzył oczu.

-Muszę pilnie do toalety.

-Ale wracaj mi tu szybko - niechętnie mnie puścił.

Najprędzej jak potrafiłam poszłam do toalety. Boże, co za ulga. Załatwiłam wszystko co musiałam, umyłam ręce i wróciłam do chłopaka, który słysząc moje kroki, rozłożył ręce. Nadal miał zamknięte oczy.

-Chodź jeszcze spać, jest wcześnie - wymruczał.

Podeszłam do łóżka, a on mnie pociągnął i ułożył tak, że znaleźliśmy się w takiej samej pozycji, w jakiej byliśmy 10 minut temu. Ja pierdziele, on jest taki słodki.

-Slodkich snów - powiedziałam i cmoknęłam go w czoło, mimo, że chłopak już zdążył usnąć.

Dołączyłam do niego.

Około 12.00, to ja zostałam obudzona przez Camerona. Na ślepo cmoknęłam go i trafiłam idealnie w usta.

-Dzień dobry - powiedział cicho, zwisając nade mną i patrząc ze szczęściem w oczach, prosto w moje.

-Kocham cię - powiedziałam równie cicho.

Chłopak zbliżył się jeszcze bardziej i połączyliśmy nasze usta w pocałunku. Był on leniwy, ale dynamiczny zarazem. Rozumiecie coś z tego? Naszą cudowną chwilę przerwało czyjeś wtargnięcie do pokoju.

-Wstaje... Widzę, że wy już pobudzeni - zaśmiał się Mason.

-Masz 3 sekundy, żeby się ewakuować - warknął groźnie Brown, a ja powstrzymywałam śmiech, chowając głowę w szyi chłopaka.

-Ale nie bądźcie za głośno.

Collins wyszedł z pokoju, a ja zaczęłam się śmiać. Odsunęłam się od Cama, niewiele, ale odsunęłam.

-Chyba zakończymy to, co zaczęliśmy.

-A może się wstrzymamy do powrotu? Dwa miesiące czekałeś, to kilkanaście godzin jeszcze przeżyjesz - cmoknęłam go w zmarszczony uroczo nosek i wyślizgnęłam się z łóżka.

Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Zaczęłam się rozbierać i usłyszałam krzyk.

-Collins nie żyjesz! Przez ciebie mi uciekła! - usłyszałam jak chłopak otwiera drzwi od pokoju i chyba schodzi na dół.

Aż się boję co zastanę, jak tam pójdę. Martwe ciało Masona? A może zdenerwowaną Alex? Gdybym miała wybierać to lepsze jest chyba śmierć przyjaciela, bo jak Smith się zdenerwuje... Możesz sobie szukać nagrobku.

Dzisiaj ubrałam się w to:

Dzisiaj ubrałam się w to:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Możecie być ze mnie dumni. Zeszłam na dół i na szczęście nie zobaczyłam nikogo martwego, za to zauważyłam Camerona w samych dresach w kuchni, który coś gotował. Po cichu podeszłam i przytuliłam od tyłu, a on się chyba przestraszył.

-Boże Emily! Nie zakradaj się tak! Chcesz, żebym dostał zawału?

-Tez cię kocham - zaśmiałam się. - Co tam pichcisz?

-Naleśniki z łososiem i serkiem. Wiem, że je uwielbiasz.

Miał rację, uwielbiałam je. Starałam się nie jeść ich cały czas, żeby mi się nie znudziły. Według mnie one są idealne i nie ma lepszego dania.

Pomogłam chłopakowi przy robieniu - tyle ile mogłam, żeby niczego nie zniszczyć, a potem przenieśliśmy wszystko do jadalni, gdzie już czekali. Chłopcy oczywiście na nas patrzyli z sugestywnym wzrokiem. Dlaczego mężczyźni są tak naprawdę dziećmi!? Po śniadaniu przyszedł czas, aby się zacząć pakować. Cemeron oczywiście wolał zostać na dole z Masonem. Jasne, bo przecież ja się mogę wszystkim zająć. Ja mam tylko nadzieję, że nie będą pić.

Spakowałam wszystkie swoje i chłopaka rzeczy. Zajęło mi to dobrą godzinę, plus jeszcze dokładnie sprawdziłam czy niczego nie zapomniałam. Potem wszystko zniosłam z trudnem na dół. Ciekawe jak bardzo zapracowany jest Cameron, że mi nie może pomóc... Poszłam do salonu, a on co? Piwko sobie piję.

-O co cię prosiłam? - westchnęłam i spróbowałam mu zabrać butelkę, ale on mnie pociągnął za rękę i wylądowałam na jego kolanach.

-Nie mogłem przyjacielowi odmówić piwka. Poza tym dwie butelki to nie dużo.

-Tu nie chodzi o to czy dużo, tylko oto, o co cię poprosiłam. Ja pakowałam nas oboje i przeszukałam wszystko, żebyś niczego nie zostawił, a ty sobie wygodnie siedziesz na dupie, popijając piwko - kręcąc głową wyszłam z pokoju.

Akurat wszystko już było gotowe i mogliśmy się pakować do naszego mini busa. Usiadłam obok Alex, niestety nie było już miejsca obok nas i Mia musiała usiąść sama. Chłopcy przyszli po paru minutach. Gdy to zrobili, odwróciłam głowę w stronę okna, ale kątem oka i tak widziałam chłopaka, który patrzył na mnie jakiś taki smutny.

Jechaliśmy pół godziny, aż Jeremy stwierdził, że lepiej zatankować, więc zjechaliśmy na stację. Alex poszła do toalety, a ja weszłam siebie coś kupić. Wybrałam brzoskwiniowego Liptona i zapiekankę z pieczarkami i ketchupem, jednak musiałam na nią chwilę poczekać. I akurat mnie zaczepił Cam.

-Porozmawiamy? - spytał trochę przypominając zbitego psa; pokiwałam głową. - Przepraszam cię. Miałaś rację mówiąc te wszystkie słowa i nie mam nic na swoją obronę, ale obiecuję, że się to już nie powtórzy.

-Chodź tu - uśmiechnęłam się i wtuliłam się w chłopaka. - Kocham się głupku.

Właśnie wywołali moją zapiekankę, więc się oderwałam od chłopaka i pobiegłam po moje jedzonko. Podziękowałam i wyszłam na dwór, gdzie zostałam zaatakowana przez Camerona. Niestety ucierpiała na tym moja kanapka.

-Cami no!!! - zawyłam. - Trzeba było sobie kupić!

Chłopak się tylko zaśmiał, przeżuwając MOJĄ zapiekankę i cmoknął mnie w polik. Poszłam do mini busa, a gdy chciałam zająć swoje miejsce, zobaczyłam, że siedzi na nim Mason i pożera sobie gardło wraz z Alex. Cicho prychnęłam i usiadłam obok Mii, ale po chwili i tak moje miejsce zajął Cameron, a ja skończyłam na jego kolanach.

***
Piszcie jak was się podoba, nie obrażę się o zostawienie gwiazdki😘❤️

Dlaczego... Tato?|L.H TOM II [WAKACJE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz