10.

1.1K 45 14
                                    

Luke pov

Około północy obudziły mnie jakieś krzyki. Dobiegały one z pokoju Emily, ale też z dworu.

-Musisz być cały czas w centrum uwagi!? Nie zauważyłaś, że jak gdzieś przychodzisz to nagle wszystkie rozmowy cichną? - ten kutas ma u mnie przejebane.

Po chwili było słychać głośny plask. Jak dobrze, że Sierra, zwłaszcza w ciąży ma bardzo silny sen.

-To po chuj przyszedłeś!? - krzyknęła moja córka. - Po co do mnie przychodzicie!? Nie potrzebuje waszej litości! Odejdź stąd. - przez chwilę była cisza. -Wypierdalaj stąd!

Nie wiedziałem, że moja córka używa takiego języka. Chwilę potem usłyszałem tłuczenie szkła, więc szybko zerwałem się z łóżka i pobiegłem do pokoju córki. Jak na złość drzwi były zamknięte. Trochę się z nimi cackałem, ale udało mi się wyłamać zamek. Wbiegłem do łazienki, a widok jaki tam zastałem mnie przeraził.

-Emily, nie!!!

Wyrwałem i odrzuciłem na bok kawałek roztrzaskanego na kawałki lustra. Mocno ją przytuliłem, a ona dostała jakiś spazmów płaczu.

-Ciiii. Już dobrze - szeptałem, ale myślałem, że sam zaraz się popłacze.

Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej łóżka.

-Przeprszam - powiedziała.

-Nic się nie dzieje - cały czas ją tuliłem.

Minęło dobre 20 minut, a Emily się uspokoiła. No prawie, bo jeszcze kilka łez jej spływało.

-Emily - westchnąłem. - Słyszałem twoją kłótnie z Cameron'em, nie przejmuj się nim - pokiwała głową.

-Przepraszam - powiedziała po chwili ciszy. - Nie wiedziałam czy to zrobić czy nie. Z jednej strony chciałam, z drugiej nie.

-Nie jestem na ciebie zły, naprawdę staram się ciebie zrozumieć. Idź spać, dobrze?

-A zostaniesz ze mną? - popatrzyła na mnie z nadzieją w oczach.

-Dla ciebie wszystko.

Dziewczyna się we mnie wtuliła. Nie chciałem usypiać. Najpierw musiałem mieć pewność, że moja księżniczka usnęła. Nie minęło 10 minut, a Emily cicho pochrapywała, więc i ja poszedłem w kimę.

Emily pov

Gdy się obudziłam byłam sama w pokoju, a zegarek pokazywał 12.08. Zeszłam na dół. Sierra i tata siedzieli w salonie i o czymś rozmawiali, a ja starałam się niezauważona przejść do kuchni po śniadanie.

-Emily, chodź tu do nas, proszę! - usłyszałam Sierrę.

Już nawet nie mogę mówić do niej Deaton, bo już jest Hemmings, a lubiłam do niej mówić po nazwisku... Wzięłam kanapki z lodówki i poszłam do salonu. Siedzieli na kanapie, a kobieta się opierała o swojego męża i głaskała wypukły brzuszek.

-Jak się czujesz? - zapytała z troską.

-Jest okej. Nie chcę o tym rozmawiać - odwróciłam wzrok.

-Właśnie, że powinniśmy - odezwał się ojciec. - Emily, to się robi coraz poważniejsze. Zamykasz się w sobie, nie wiemy co się z tobą dzieje, martwimy się.

-Właśnie wczoraj usłyszałam co sądzicie, nie będę na was zrzucać moich problemów.

Zacisnęłam oczy i chciałam wyjść z pomieszczenia, ale tata mnie złapał za rękę i odwrócił w swoją stronę.

-Przestań uciekać, to nie jest sposób. To co powiedział Brown, to stek bzdur, powiedział to pewnie w emocjach. Nikt tak nie uważa, nie daj sobie tego wmówić. Wszyscy cię kochamy - przytuliłam go mocno.

Potem zjadłam śniadanie, wspólnie oglądając jakiś program w telewizji. Chyba pierwszy raz od gwałtu udało mi się szczerze uśmiechnąć i miło spędzić czas. Ciągle myślałam o planie, na który wpadłam wczoraj po pijaku.

-Tato... Mam sprawę - powiedziałam niepewnie, a mężczyzna zwrócił na mnie uwagę. - Chce polecieć do Australii - powiedziałam szybko.

-Słucham?

Westchnęłam. Nie mogło to pójść łatwo.

-Chce się stąd wyrwać, odciąć od wszystkiego i wszystkich. Zapomnieć o tym o cie stało. Potrzebuję kilka dni daleko od tego wszystkiego.

-Emily... To nie jest taka łatwa decyzja... Ale obiecuje, że się zastanowię.

-Okej. To ja pójdę na spacer z Nel.

-Jesteś pewna, że chcesz iść sama?

-W końcu chce lecieć sama do Sydney, więc trzeba się przygotować trochę.

Zaśmiałam się i poszłam na górę. Oczywiście się przebrałam i nie uwierzycie. TAK, UBRAŁAM ZNOWU DRES.

-Nel!! Chodź na spacer!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


-Nel!! Chodź na spacer!

Suczka przybiegła z prędkością światła. Przypięłam jej smycz i wyszłam z domu. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam przed siebie. Cały czas się nerwowo rozglądałam na boki. Nie wiem dlaczego, ale nogi same mnie poniosły tak, aby przejść koło domu Camerona. Ku mojemu pechowi, chłopak właśnie wyszedł z domu. Jego oczy były podkrążone  patrzył na mnie zdziwiony.

-Emily? Co tu tu robisz? Jesteś sama?

-Co, dziwi cię, że sobie radze i przestałam się nad sobą użalać? - powiedziałam sarkastycznie.

-Przeprszam za tamto - spuścił głowę.

-Po prostu... - wstrzymałam oddech. - wracaj do swoich przyjaciół.

-Chyba do naszych przyjaciół - poprawił mnie.

-Nie Cameron - zaprzeczyłam. - Zawiedliście mnie, zostawiliście w najgorszym momencie i... - zdjęłam naszyjnik, który dostałam od Cam'a w Miami. - Z nami też koniec.

Podałam chłopakowi wisiorek, a on popatrzył smutny i zdruzgotany.

-C-co? Emily, Napewno możemy to jakoś naprawić - powiedział. - Nie zostawiaj mnie - w moich, jak i w jego oczach pojawiły się łzy.

-Ty to zrobiłeś Cameron.

Odwróciłam się, żeby nie wiedział moich łez i ciągnąc za sobą Nel wróciłam do domu. Tu już nie szczędziłam łez. Właśnie straciłam między innymi miłość i przyjaźń od urodzenia. W domu tata mnie zatrzymał, oczywiście musiałam mu wszystko opowiedzieć.

-Emily, możesz jechać do Sydney, ale pod jednym warunkiem. Zamieszkasz u mojej matki.

W końcu chociaż na chwilę się od tego oderwę.

***
Przepraszam za wczoraj czego Polsata!! 😘❤️

Dlaczego... Tato?|L.H TOM II [WAKACJE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz