Rozdział VI

261 8 0
                                    


P. O. V Katherine

Obudziła mnie inna melodia. Dopiero potem zdałam sobie z wczorajszego dnia. Dziś był piątek. Zwlekłam się z łóżka. Z szafy wzięłam czarną bluze z kapturem i podarte jeansy. Ruszyłam do łazienki. Po ogarnięciu się poszłam do kuchni. Wzięłam banana i gdzieś w połowie drogi do kuchni mój opiekun wyszedł z jakiegoś pomieszczenia. Podejrzewam, że to jego pokój, bo zauważyłam pewne rzeczy. Choć było to przez krótką chwilę dostrzegłam ściany pomalowane na czarno, meble białe i duże łóżko. Spróbowałam udawać, że nigdzie nie patrzyłam i szłam dalej. Słyszałam za sobą kroki i ciepły oddech mojego towarzysza. Dogonił mnie i spojrzał na mnie.

-Dzień dobry-

- Cześć- odpowiedział- Jak się spało w nowym domu? - te ostatnie 2 słowa były dla mnie dziwnym określeniem.

- Wyspałam się, co dawno mi się to zdarzyło i jestem z tego powodu zadowolona- uśmiechnęłam się delikatnie. Odwzajemnił go prawie natychmiast.

- Bardzo się cieszę z tego powodu. Dzisiaj jest sobota więc pojedziemy na zakupy, bo masz za mało ubrań- chwila, chwileczkę. Nie mam zamieru jechać po żadne nowe ubrania. Mam ich tyle ile mi ich jest potrzeba i ani więcej. - Nie słyszę żadnych sprzeciwów. Masz za mało ubrań. Kosztami się nie martw, bo ja się nimi zajmę, jasne? - Widząc już moją minę, która wyrażała sprzeciw, nie pozwolił mi się odezwać wpadając mi w słowo.- Nie ma, że nie. Musisz sobie kupić coś nowego-

Czując, że już nie wygram, zrezygnowałam z dalszych prób przekonania go. Mężczyźni są czasem bardziej uparci od kobiet, przez co jestem zdziwiona.

Szłam powoli wzdłuż ściany, jednak byłam zbyt zamyślona, żeby zauważyć inne zachowanie swojego towarzysza. W pewnym momencie poczułam jak ktoś pchnął mnie na ścianę. Zdziwiona tym ruchem spojrzałam na niego. Uśmiechał się cwaniacko, przez co chciałam go udusić. Trzymał moje nadgarski w jednej dłoni, nad moją głową. Byłam unieruchomiona. Nogi rozszerzył mi, przez co stał między nimi. Kopniak w krocze był niemożliwy. Zbliżył się do mojego ucha.

- Odpowiesz mi wreszcie na to pytanie?- to pytanie zadał cicho i subtelnie. Kiedy poczułam oddech na szyi zamknęłam oczy. Było to dziwne uczucie. Jego druga dłoń była na mojej talii. Delikatny prąd przeszedł przeze mnie zaczynając się w tamtym miejscu.- To jak?-

Nic nie odpowiedziałam. Poczułam jak wciągnął mocniej powietrze i dmuchnął nim w obojczyk. Zadrżałam pod wpływem tego doznania. Uśmiechnął się szerzej przez co zarumieniłam się.
Coś mnie do niego ciągło. Jakieś nieznane mi uczucie. Byłam w nim zauroczona.

W pewnym momencie pocałował mnie w szyję.
Zaczął robić drogę od miejsca gdzie zaczął do moich ust. Kiedy byłam zamroczona pocałował mnie. Na początku było to muśnięcie warg. Kiedy nie sprzeciwiłam się zaczął pogłębiać pocałunek. Zaczełam go oddawać. Uśmiechnął się przez pocałunek. Naparł jeszcze bardziej na mnie przez co byłam bliżej ściany. Objęłam jego szyję ramionami. Dłonie wplotłam w jego włosy. Delikatnie za nie pociągnęłam. Usłyszałam delikatny pomruk zadowolenia z jego strony. Oderwaliśmy się od siebie, kiedy zabrakło nam powietrza.

- No to jak? Opowiesz mi o tym problemie? - czułam, że mogę mu zaufać. Kiwnęłam głową na tak.

On pociągnął mnie na dół, gdzie były kanapy. Usiadł na jednej z nich, a mnie pociągnął na swoje kolana. Wtulił swoją twarz w moje włosy. Zaciągnął zapachem. Umyłam je w orzechowym szamponie.

- Słucham Cię-

- No to dobrze- westchnęłam cicho.- Kiedy byłam malutką dziewczynką, tak około 6 lub 7 lat w naszej rodzinie działo się coraz gorzej. Dziadkowie, z którymi mieszkaliśmy zaczęli się kłócić o byle co. Nie chodzi mi o to, że ktoś przyszedł i wypili za dużo. Bardziej o to, czemu woda, która była zagotowana gdzieś znikła. Powodami kłótni były błahostki, ale czasem potrafiły ciągnąć się w nieskończoność. Mama często próbowała ich ucisz, ale rzadko jej się to udawało. Potem kłótnie można było nazwać bardziej bitwą zdarzały się częściej. Nie wiedziałam o co chodzi. Były one na tyle częste, że myślałam, że w każdej rodzinie tak jest. Były one codziennie o różnych porach dnia. Raz były ran, raz wieczorem. Dla nich nie miało to znaczenia. Potrafili krzyczeć przez długi czas. Kiedy byłam starsza zrozumiałam o co chodzi. Zaczełam pomagać mamie w uspokajaniu ich przez co była ona niezadowolona. Nie chciała abym zwracała na to uwagę. Było to jednak niemożliwe. Miałam wtedy 13 lat. Potrzebowałam opieki, spokoju i miłości ale zawsze musi pójść coś po nie mojej myśli. Ciągłe kłótnie w domu były czymś okropnym. Nie miałam szansy na uczenie się w skupieniu, kiedy ktoś krzyczy na siebie. Zaczełam powoli unikać ludzi. Straciłam kontakt z dziadkami, rodzicami i przyjaciółkami. Odwróciłam się, żeby ich ochronić. Wiedziałam, że kiedyś postąpię tak, że napiszę list pożegnalny i się zabiję. Nie chodzi mi o to, że tylko przez kłótnie. W szkole też nie miałam łatwo. Uśmiechałam się, ale nikt nie wiedział, że nie był on szczery. Pomagałam wielu osobom, ale wszyscy mnie wykorzystywali. Udawałam, że jest wszystko OK. Po roku dziadek zmarł. Niedługo jednak zmarła też i babcia. Była ona mi bliższa od dziadka. Stawała ona w mojej obronie i prosiła o lżejsze kary, jeżeli coś przeskrobałam. Podczas wycieczki z moimi rodzicami, zaczęli się oni kłócić. Padał śnieg. Podczas kłótni mama straciła panowanie nad kierownicą - łzy ciekły mi strumieniami- Zapamiętałam tylko huk i krzyki. Rodzice zginęli na miejscu jednak ja przeżyłam. Na początku czekały mnie różne pytania i tak dalej. Kazali mi zamieszkać w domu dziecka. Nie miałam żadnego wyboru. Lata leciały, w szkole po tym wypadku było tylko tydzień ciszy, jednak potem wszystko wróciło- zakończyłam. Spojrzałam i przytuliłam się do niego.

- Czemu czuję, że mi wszystkiego nie powiedziałaś?-prawda. Nie powiedziałam mu o jednej rzeczy. Nie byłam mu w stanie na tyle zaufać.

- Wybacz, ale nie jestem w stanie Ci zaufać na tyle, aby ci to powiedzieć, przepraszam-

-  Nic nie szkodzi. Cieszę się, że mi opowiedziałaś choć trochę o tym-

Reszta dnia minęła spokojnie. Nie poszliśmy na zakupy co mnie cieszyło leżeliśmy na łóżku przez cały dzień.

§§§§§

Przepraszam za tą przerwę. Ta książka będzie krótka, bo około 10 rozdziałów. Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania.

GP

Mój skarb [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz