-Dzień dobry dzieci. Zanim zaczniemy lekcję chciałabym wam przedstawić waszą nową koleżankę. Auroro opowiedz nam coś o sobie.- Mówiąc to wychowawczyni popatrzyła się na ciebie.
-No to tak: nazywam się Aurora Avalon i niedawno się tu wprowadziłam.- Powiedziałaś nieśmiało.
-No dobrze, usiądź w ostatniej ławce z Nathanielem.- Powiedziała nauczycielka a ty zajęłaś wskazane przez nią miejsce.
Lekcja nie była zbyt ciekawa, Pani Bustier tłumaczyła coś o tegorocznym systemie oceniania do póki nie przerwał jej dzwonek.
Razem z innymi wyszłaś na korytarz i usiadłaś na ławce z dala od pozostałych.-Hej, Aurora!- Krzyknęła do ciebie brązowo włosa dziewczyna z twojej klasy.- Jestem Alya.- Wyciągnęła rękę, którą niechętnie uścisnęłaś.- Razem z klasą idziemy po szkole na pizzę, no i chcemy żebyś szła z nami.- Powiedziała a za nią zebrała się reszta klasy, która zaczęła się sztucznie uśmiechać.
-Dzięki za zaproszenie ale dzisiaj nie dam rady. Może innym razem.- Odparłaś a dziewczyna i reszta klasy się rozeszli.
Podczas ostatniej lekcji wszyscy dostaliście rozpiskę z zajęciami dodatkowymi i nareszcie mogliście wrócić do domu. Kiedy byłaś już bardzo blisko domu zadzwoniła do ciebie mama z prośbą, abyś poszła do sklepu i kupiła jakieś czekoladki, ponieważ ona z tatą są zaproszeni do znajomych na wieczór. Tak jak mama cię prosiła, ruszyłaś w stronę najbliższego sklepu. Gdy dotarłaś na miejsce, zobaczyłaś starszego mężczyznę w hawajskiej koszuli, który najwyraźniej szukał swojej laski. Szybko podbiegłaś do staruszka i podałaś mu drewniany kijek.
-Nic panu nie jest?- Spytałaś pomagając mu wstać.
-Nie nie. Dziękuję ci bardzo dziecko.- Uśmiechnął się i odszedł.
Po chwili weszłaś do sklepu i szukając półki natrafiłaś na przystojnego blondyna z twojej klasy. Przeszłaś obok niego z nadzieją, że cię nie zauważy, jednak było inaczej.
-O cześć Auroro.- Powiedział chłopak.
-Cześć ym...- Zacięłaś się, próbując przypomnieć sobie jego imię.
-Adrien.- Przedstawił się na co ty tylko kiwnęłaś głową i zaczęłaś dalej szukać czekoladek co nie było zbyt proste, bo sklep był ogromny. Kiedy już znalazłaś upragniony produkt, zapłaciłaś i wyszłaś. Szłaś 10 minut aż wreszcie dotarłaś do swojego domu.
- I jak było w nowej szkole?- Zapytała cię mama kiedy ściągałaś buty.
- Całkiem dobrze. Nawet dostałam zaproszenie na pizzę z osobami z mojej klasy.- Powiedziałaś przewracając oczami.
- No to świetnie! Na kiedy się umówiliście?- dopytywała twoja rodzicielka podając ci naleśniki z truskawkami.
-Na nigdy.- Powiedziałaś co spotkało się ze zdziwionym spojrzeniem kobiety.- No, bo... odmówiłam.- Wyjaśniłaś na co usłyszałaś tylko westchnięcie.
- Aurie musisz zacząć obracać się wśród osób w twoim wieku, a nie tylko siedzieć sama w pokoju.- Powiedziała mama.
-Ale ja lubię samotność.- Odparłaś.- Zjem u siebie.- I mówiąc to wzięłaś talerz i zamknęłaś się w pokoju.
Usiadłaś przy biurku na którym leżało tajemnicze pudełeczko. Otworzyłaś je a w środku znajdował się naszyjnik w kształcie lisiego ogona.
-Całkiem ładne.- Szepnęłaś do siebie po czym go założyłaś. Naszyjnik zaświecił jasnym światłem i wyskoczyła z niego mała postać.
CZYTASZ
Paris Hero
Fanfiction"- Szkoda, że cię tu nie ma Czarny Kocie. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym cię za wszystko przeprosić... - - Tylko, że ja tu jestem Rory. Co noc od naszego ostatniego spotkania czekam na ciebie dokładnie w tym miejscu, w którym się poznaliśmy...