Ramię bolało Sama jak cholera, więc w chwili, kiedy Dean zamajaczył mu na krawędzi wzroku i niepewnie pomachał, brat odłożył patelnię.
- Dzięki Bogu – wymamrotał. – Chciałem tylko wziąć miseczkę płatków, nienawidzę cię. Dean wsadził sobie dłonie pod pachy i uśmiechnął się dziwnie.
- Uch.
Sam przewrócił oczami.
- O co chodzi?
- O to, co właśnie zobaczyłeś. To nie było.. znaczy się, to nie jest prawdziwe... - Dean odchrząknął, wzrokiem szukając w podłodze następnej wymówki, a ogon zwijał mu się wokół nogi. – Kiedy ja i Cas robimy coś takiego, to nie jest to tak naprawdę-
- Za cholerę mnie to nie obchodzi – powiedział Sam, a z każdego słowa przebijało zmęczenie. – Nie obchodzi mnie, że jesteście chłopakami, że się parzycie czy... - machnął ręką w stronę biblioteki, gdzie Castiel siedział cierpliwie w świetle księżyca – czy się całujecie.
Dean poruszył się, ale nic nie powiedział.
- Cieszę się, że to macie – skończył Sam. – Tylko następnym razem, dla dobra zdrowia psychicznego, zróbcie to gdzieś na osobności.
Dean zsunął swoje bose stopy razem i potarł jednym palcem o drugi.
- Tak. Okej – odchrząknął znowu. – To ja pójdę teraz do łóżka.
- Cieszę się, że KTOŚ może – burknął Sam.
Dean posłał mu uśmieszek, po czym zawahał się. Sam zdecydowanie nie spodziewał się, że brat pochyli się i cmoknie go w policzek.
- Dobranoc, braciszku.
Sam obserwował odejście Deana z rozbawieniem zaćmiewającym mu zmysły i przyglądał się, jak jego brązowy ogon kołysał się i zwijał radośnie na końcu. Dean przystanął w drzwiach, by pocałować Castiela w usta, i próbował pociągnąć go za sobą. Castiel potrząsnął głową, dając do zrozumienia, że chciał pogadać z Samem. Dean wzruszył ramionami, pocałował go jeszcze raz i poszedł sobie.
Sam usiadł i czekał, by Castiel się zbliżył.
- Wiesz – powiedział powoli eks-anioł – mogłeś pozmywać. Zlew jest pełen.
Sam zerknął na kuchenny zlew, faktycznie po brzegi wypełniony brudnymi naczyniami.
- Jest środek nocy. Po zmroku nie tyram w domu. Castiel uśmiechnął się.
Sam podsłuchał ostatnie chwile rozmowy tych dwóch, a teraz Castiel był tutaj i słuchał, więc nie mógł nie zapytać.