Day #2 - pet names.

366 11 6
                                    

Ship; Daniel Andre Tande x Alexander Stoeckl



-Niedźwiadku, mógłbyś mi przynieść herbatę?
Był spokojny mroźny wieczór. Daniel jak to miał w zwyczaju, gdy miał tylko wolne, leżał zakopany pod grubym ciepłym kocem, wpatrując się w trzaskający ogień w kominku. Było mu ciepło i leniwie i nie zamierzał nigdzie się ruszać. Jeszcze brakowało mu dwóch rzeczy:Alexa i herbaty. Niech ten facet się pospieszy. Blondyn wydął wargę, czekając cierpliwie jak jego partner pojawi się w salonie i poprzytula się z nim.
- Ile razy mam powtarzać, że nie lubię jak tak do mnie mówisz? - w końcu w pomieszczeniu pojawił się Alexander z dwoma parującymi kubkami w dłoniach. Patrzył się czule z uśmiechem na swojego młodego kochanka, który odkąd tylko do niego przyjechał, nie ruszył się z kanapy. Daniel uśmiechnął się szeroko, podnosząc się do pozycji siedzącej. Z wdzięcznością chwycił gorący kubek i mruknął z zadowoleniem, gdy Stoeckl usiadł tuż obok niego, obejmując go ramieniem.
- Jakoś nie widzę,żebyś specjalnie na to narzekał. Nazywam cię tak tylko, gdy jesteśmy sami. - siorbnął łyk herbaty i ponownie się rozłożył tym razem w ramionach partnera.
- Niedźwiadek? W czym ci go przypominam? - spytał starszy z nich, wpatrując się w palący się ogień. Co jakiś czas upijał łyk parującego napoju, trzymając w ramionach swój największy skarb. Daniel chwilę się zamyślił, po czym odpowiedział:
- Przypominasz mi go, bo opiekujesz się mną,drużyną jak taka głowa rodziny. Troszczysz się o nas, chociaż wcale nie musisz. Możesz odbębnić treningi i tyle. A zamiast tego rozmawiasz z nami, starasz się nam pomóc. Taki wielki pan niedźwiedź z ciebie. - blondyn z nostalgią przesuwał wzrokiem po poznaczonej zmarszczkami oraz zarostem twarzy. Od chwili, gdy się pojawił jako ich trener, Daniel wyczuł, że może połączyć ich coś więcej. Z początku walczył z tym uczuciem, lecz wiedział, że przegra i musi mu powiedzieć co do niego czuje. Tylko jak? Alex był dużo starszy od niego i miał żonę. Gdyby się ujawnili, odbiłoby się na drużynie dużym skandalem i było duże prawdopodobieństwo,że Alex straciłby posadę jako trener. Chłopak przesunął dłonią po udzie Stoeckla, uśmiechając się uroczo. Mężczyzna spojrzał w dół i złożył pocałunek na jego czole.
- No może i masz rację, ale spróbuj mnie tak nazwać na treningach. - mruknął z ledwo skrywanym uśmiechem na twarzy.
- A gdzieżbym śmiał? -Daniel pogłaskał go po policzku, po czym złączył ich wargi w czułym pocałunku. - Tylko dla mnie jesteś niedźwiadkiem. 


30-days writing challenge || ski jumping versionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz