Day #14 - geeking out over something

240 10 3
                                    

Ship; Andreas Wellinger x Kamil Stoch


Kamil,odkąd związał się z młodszym od siebie Wellingerem nie mógł narzekać na nudę. Blondyn co chwila go zaskakiwał. Najczęściej pozytywnie, ale nie brakowało też negatywów na przykład, gdy ten notorycznie się spóźniał na ich randki. Kamil, jak to Polak do czasu bywał spokojny jak ocean, lecz gdy nadepnęło się na jego odcisk to biada temu, kto stanął na jego drodze. Potrafił się nieźle wściec. Jednakże przepraszający uśmiech oraz oczy ze Shreka, które robił Andreas powodowały, że serce mu topniało inie potrafił się na niego dłużej gniewać. Zresztą powinien już doskonale wiedzieć, że umawia się z facetem o dziecięcym usposobieniu i nieskończonej ilości energii. Nawet najcięższy trening nie potrafił poskromić tego żywiołowego Niemca. Kamil często za nim nie nadążał i gubił się w tym, co aktualnie interesowało Andreasa. Raz były to wyścigówki, raz gokarty, raz samoloty. Stoch często się zastanawiał jak on przeżył bez niego i czegoś sobie nie uszkodził. Bo jak wiadomo Andreas lubił często biegać i wywalać się w najmniej odpowiednim momencie. Najczęściej to Kamil go ratował, lecz gdy nie mógł przy nim być to prosił Stephana, najlepszego kumpla Wellingera, by ten go pilnował.

Obecnie Kamil siedział wraz ze swoimi kumplami w pokoju,popijając piwo i rozmawiając o nadchodzących zawodach. Bardzo się nimi denerwował, gdyż od kilku tygodni skoki kompletnie mu się nie udawały. Spóźniał zbyt mocno i agresywnie wzbijał się w powietrze, co nie kończyło się dobrą odległością. Czuł, że zawodzi nie tylko trenera, ale przede wszystkim kibiców, którzy przyjeżdżali na każde zawody, by mu kibicować i dopingować. W jego naturze nie było osiadywanie na laurach, wręcz przeciwnie.Chciał coś udowodnić nie tylko sobie, ale i innym. Ciężka praca oraz solidność doprowadziły go tu, gdzie teraz był i nie chciał tego zaprzepaścić tylko przez słabszą formę.
- A gdzie zgubiłeś Andreasa? - spytał znienacka Maciek, odstawiając puszkę z piwem na bok.
- Gdzieś się szlaja. Pewnie ze Stephanem. -odpowiedział, upijając łyk alkoholu. Oby był z nim, bo jak nie tonie skończy się to dobrze. - Nie muszę być z nim przez 24/7. Jest dorosły, wie co robi. - dodał bez przekonania. I w tym samym momencie drzwi do pokoju się otworzyły i pierwsze co usłyszeli to jakieś bzyczenie. Spojrzeli na raz w dół i okazało się, że było to zwykłe autko na baterie, które pomykało między ich łóżkami i kanapą. Po chwili wbiegł ucieszony Andreas z rozwianymi blond włosami i szerokim uśmiechem na twarzy.
- Możesz mi, skarbie powiedzieć, co ty robisz? - spytał Kamil, patrząc na swojego zdziecinniałego chłopaka. Ten jedynie coś mruknął pod nosem,koncentrując się na zabawce. - I kto ci kupił ten samochodzik?
-Stephan, no, ale nie denerwuj się nooo. - wyjęczał blondyn, w końcu unosząc wzrok na swojego partnera, który teraz stał podpierając biodra. - Dobrze wiesz, że uwielbiam samochody, a ten to tak jeździ, że szok. Patrz! - tu ruszył swoim pilotem i samochodzik odbił się z impetem od szafy i wywrócił się. Na to wszystko Andreas zrobił niepocieszoną minę.
- Nic mu się nie stało. Popatrz. - Stoch podniósł zabawkę i obejrzał ze wszystkich stron. - Chyba nadal działa. Spróbuj. - blondyn postawił autko na podłodze i ruszył jednym z przycisków na swoim padzie.Samochodzik ruszył i wyjechał na korytarz. - DZIAŁA! - wrzasnął szczęśliwy, po czym dał szybkiego buziaka w policzek Kamila i wybiegł na zewnątrz.
Brunet jedynie ciężko westchnął.
I jak tu za nim nadążyć?

30-days writing challenge || ski jumping versionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz