~prologue~

48 5 2
                                    

(Ostatnio myślę nad tym, żeby to kontynuować, więc jeśli ktokolwiek tu jest, stay tuned!! )

Szłam korytarzem na ostatnią w tym roku szkolnym lekcję matematyki. Byłam w trakcie wiązania swoich włosów w wysokiego kucyka, kiedy zostałam popchnięta i mój plecak wylądował na ziemi, a jego zawartość częściowo się wysypała. Spojrzałam na sprawcę całego zdarzenia i tylko przewróciłam oczami. Blondynka w stroju cheerleaderki razem ze swoimi koleżankami jedynie się zaśmiała i poszła dalej. Żaden z uczniów nie zwrócił na to uwagi, a ktoś nawet przeszedł po mojej książce do historii. Zbierałam rzeczy, które wypadły, kiedy usłyszałam, że ktoś mnie woła. Zarzuciłam plecak na ramię i wypatrywałam osoby, która chciała się ze mną koniecznie skontaktować.

- Luna!! Wszystko w porządku? Jeny jak ja ich nie cierpię! - Jasmine, brązowooka łamaczka serc, nieprzejmująca się zdaniem innych, bardzo spontaniczna (skróciła włosy o 25 cm pod wpływem impulsu, z dnia na dzień!), moja szkolna wybawicielka od samotności. Chociaż to działało w obie strony, trzymałyśmy się razem od rozpoczęcia szkoły.

- Jass, nic mi nie jest, dzięki. Swoją drogą, w przyszłym roku już ich tutaj i tak nie będzie. - Wzruszyłam ramionami, ponieważ Kylie ze swoją świtą kończyły w tym roku szkołę. Dziewczyna wzięła mnie pod ramię i razem udałyśmy się do klasy. Zajęłam swoje miejsce w ostatniej ławce pod ścianą, a Jasmine jak zawsze usiadła w drugim rzędzie obok Camille. Wyciągnęłam zeszyt od matematyki i "Więźnia labiryntu". Pierwszą rzecz zostawiłam na ławce, a drugą otwarłam na zaznaczonej stronie i zagłębiłam się w lekturę. Chwilę później poczułam, że miejsce obok mnie zostało zajęte, ale nie fatygowałam się żeby podnieść wzrok i tylko cicho powiedziałam "hej", bo wiedziałam kto usiadł obok mnie. Usłyszałam westchnięcie Blake'a i czułam na sobie jego palące spojrzenie.

- No już, daj mi chwilę, Teresa mówi coś w głowie Thomasa. - Powiedziałam czytając ostatnią stronę rozdziału. Kiedy skończyłam podniosłam wzrok na chłopaka.- No co? - Zapytałam niewinnie się uśmiechając.

- Słyszałem, że Kylie nie zdała z kilku przedmiotów i będzie kiblować. - Powiedział przyciszonym głosem, na co wytrzeszczyłam oczy. To nie może być prawda! Zamknęłam książkę i pogrążyłam się z nim w szkolnych plotkach.

~○~○~○~

Padał deszcz, a ja biegłam, żeby się nie spóźnić na zakończenie roku. Rodzice wcześniej wyjechali do pracy i nie miał mnie kto podwieźć. W myślach miałam tylko to, jak bardzo się cieszę, że zrezygnowałam z butów na obcasie. Kiedy dobiegłam do szkoły, zostawiłam w szatni mokry parasol i moją pelerynkę, niestety moje sandały były przemoknięte i musiałam założyć trampki, które na szczęście miałam w szafce. Wygładziłam czarną sukienkę, związałam włosy w wysoki kucyk, a przydługiej grzywce pozwoliłam luźno otulać moją twarz. Weszłam pospiesznie na zatłoczoną salę, gdzie odbywał się apel oraz uroczyste rozdanie świadectw najlepszym uczniom i ruszyłam w stronę Jasmine i Blake'a, którzy do mnie pomachali. Usiedliśmy razem pod ścianą i uważnie się przypatrywaliśmy uczniom i nauczycielom, nie oszczędzając komentarzy wysokim szpilkom Zoe, która wspierała się na ramieniu swojego chłopaka, bo sama nie była w stanie iść.

- Czy to jest nasza ukochana pani Brown? - Jass kiwnęła głową w stronę wejścia i wszyscy parsknęliśmy śmiechem widząc nauczycielkę historii  w "lekko" za krótkiej zielonej sukience, która wyglądała jakby była kupiona na dziale dziecięcym H&M.
Po wysłuchaniu przemowy dyrektorki oraz krótkim występie kółka teatralnego dotarliśmy do momentu rozdawania najlepszych świadectw.

- No to teraz nasza chwila sławy. - Powiedział lekko podekscytowany Blake, na co ja jedynie wzruszyłam ramionami i czekałam aż nasza wychowawczyni skończy swoje wywody jak to bardzo jest zadowolona z uczniów, których już za chwilkę wyczyta. Zamknęłam oczy i modliłam się, żeby te tortury szybko się skończyły.

- ... a oto uczniowie z mojej klasy, którzy uzyskali średnią powyżej 5,0! - Wykrzyknęła pani Benson. - Steven Arnolds, Beatrice Kicksman, Lillianne Lunar i Blake Rickson! Zapraszam was na scenę. - Jak ona może tak długo mówić z takim entuzjazmem? Nigdy nie ogarniałam tej babeczki. Przecież od tak dużego uśmiechu powinny ją już dawno rozboleć policzki.

- No już, ruszcie się! -Jass nas lekko pchnęła, żebyśmy szli odebrać co do nas należy. No może bardziej to było skierowane do mnie, bo Blake już był w połowie drogi.

~○~○~○~

Rozciągałam się przed lustrem w pokoju, bo chciałam się nauczyć nowego układu, który znalazłam w internecie. Związałam swoje długie włosy w kucyka na czubku głowy, ale niektóre kosmyki z mojej kiedyś-grzywki i tak opadły na moją twarz. Układ nie był bardzo trudny, więc powinnam się go w miarę szybko nauczyć, chociaż niektóre ruchy wydawały się skomplikowane, ale ja całe szczęście już kiedyś się ich uczyłam. Kiedy po godzinie nauki szlifowałam ruchy i dopasowywałam je do akcentów w muzyce, usłyszałam że woła mnie mama. Wyłączyłam muzykę, wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę kuchni, skąd słyszałam głosy rodziców. Kiedy weszłam do pomieszczenia, nalałam sobie wody do szklanki i szybko ją wypiłam. Nawet sobie nie zdawałam sprawy jak bardzo chciało mi się pić. Popatrzyłam na rodziców, którzy mi się przyglądali i się do nich szybko uśmiechnęłam, nie wiedząc o co im chodzi.

-Lilly gratulujemy!- Powiedziała mama i podeszła, żeby mnie przytulić.-Jesteśmy z Ciebie bardzo dumni.-Wyszeptała mi na ucho, a ja pokiwałam głową i również ją mocno objęłam. Kiedy z rodzicielką się od siebie odsunęłyśmy, popatrzyłam na tatę, który miał ten błysk w oku i uśmiech numer pięć, przez co wiedziałam, że coś mu chodzi po głowie.

-No to teraz nam się pochwal, czym przekupiłaś nauczycieli za takie dobre oceny.-Wiedziałam. Cholera dlaczego on zawsze musi się wszystkiego domyślić? Podeszłam do niego, uderzyłam go w ramię i się lekko zaśmiałam.

-Nie przekupiłam ich wszystkich.-Zrobiłam pauzę, żeby zbadać miny rodziców. Mama miała wypisane na twarzy niezrozumienie, a tata mnie zachęcał do dalszej odpowiedzi.- Te ciastka, które piekłam w zeszłym tygodniu nie były dla biednych dzieci. Dałam je pani Brown.-Wzruszyłam ramionami, a tata przyciągnął mnie do uścisku.

-Moja krew- powiedział i poklepał mnie po plecach, na co się zaśmiałam.

-W cale nie twoja, Ben czy mam ci przypomnieć nasze pierwsze spotkanie?- Powiedziała znudzona mama kręcąc głową i zaczynając zmywać naczynia, a ja byłam coraz bardziej ciekawa jak ta rozmowa dalej się potoczy. Tata podszedł do niej i przytulił ją od tyłu, coś do niej powiedział, ale nie chciałam psuć ich momentu i wyszłam z kuchni. Będę za nimi tęsknić przez te dwa miesiące, kiedy będą w delegacji, ale ciocia Martha ma w domu swoją mini bibliotekę, więc nie będę się aż tak nudzić. Mam nadzieję, że przywiozą mi fajne pamiątki z Europy. Przebrałam się i postanowiłam wyjść na spacer, bo deszcz na chwilę przestał padać, powiedziałam rodzicom, że wrócę za godzinę i wyszłam. Wakacje w Teksasie nie mogą być złe, może w końcu pozwolę kuzynce nauczyć mnie jeździć konno.


~○~○~○~



Hejka!! To moje pierwsze opowiadanie na wattpadzie, kiedyś dawno temu pisałam i miałam dosyć długą przerwę. 
Mam nadzieję, że będziecie dla mnie łaskawi!! xx

Feel the rainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz