Rozdział 1. Scyzoryk

1.5K 20 34
                                    

Nicole


  Obserwowałam jak Archer grał w piłkę z kolegami, siedziałam na murku i kibicowałam bratu tak jak w każdą sobotę, gdy Archer z kolegami spotykali się by zagrać parę meczy. Archer jak zwykle trafił do bramki i jego drużyna zdobyła punkt, zazwyczaj mecze kończyły się remisem, ale tym razem drużyna Archera zwyciężała ośmioma do trzech punktów.

— Archie! — zawołałam do brata, gdy zakończyli mecz kolejnym punktem. Po chwili obok mnie pojawił się Archer. — Wracamy już do domu?

— A która godzina? — mruknął sam do siebie sprawdzając godzinę na zegarku, który zostawił w torbie, którą pilnowałam za każdym razem. — O cholera, jest wpół do szóstej, tak, już idziemy

— To co, widzimy się w sobotę? — zawołał z końca boiska Lucas, który wycierał twarz w zielony ręcznik.

— Jasne, na razie!

  Archer pożegnał się z kolegami, przerzucił torbę przez ramię, złapał mnie za rękę i opuściliśmy teren boiska, szliśmy w miarę szybko w stronę domu, by nie spóźnić się na kolację, tym bardziej, że musieliśmy jeszcze się przebrać przed kolacją, by rodzice się nie zorientowali, że przyszliśmy do domu w brudnych ubraniach.

— Archie

— Tak?

— Pójdziemy jutro odwiedzić dziadka i babcię?

— Jasne, o ile tata pozwoli

— A czemu miałby nie pozwolić? — popatrzyłam na brata, który zerknął na mnie z ukosa.

— Niedawno przez przypadek podsłuchałem rozmowę taty z dziadkiem jak się kłócili

— O co się kłócili?

— O to, komu dziadek i babcia mają przepisać dom, tata twierdzi, że powinni mi przepisać dom, a oni twierdzą, że powinni tobie

— Dlaczego się o to kłócą?

— Wiesz... dziadek i babcia obawiają się swojej szybkiej śmierci, a jak ludzie mają pewność, że niedługo umrą, to przepisują komuś z rodziny dom, swoje oszczędności i różne pamiątki, a to się nazywa testament

— A co to śmierć?

— Taki bardzo długi sen, z którego nie można się już obudzić, nie możesz już myśleć, poruszać się ani oddychać, wtedy twoja klatka piersiowa się nie porusza — wyjaśnił mi jak dostrzec, że ktoś nie oddycha.

— Aha... nie chcę by babcia i dziadek umarli

— Też tego nie chcę

— A dlaczego się kłócą komu mają dom przepisać?

— Dziadkowie kochają cię bardziej, od zawsze chcieli mieć wnuczkę, nie wnuka, a tata twierdzi, że jestem starszy i należy mi się ten dom, bo prędzej dorosnę i może być mi potrzebny, a ty masz jeszcze czas by dorosnąć, masz tylko sześć lat, o to się pokłócili

— Mhm... chcesz ten dom? Bo jak chcesz ten dom, to mogę ci go oddać, ja go nie chcę

— Nicole, ale to zależy już od dorosłych czy to ty dostaniesz ten dom czy ja i lepiej się o to nie kłóćmy, tak jak dorośli, bo nimi nie jesteśmy

— Dobrze

— I nic nie mów rodzicom, że słyszałem jak tata się kłócił z dziadkiem, bo dostanę karę za podsłuchiwanie

  Nigdy nie lubiłam jak Archie dostawał kary, był zawsze przez to smutny i zdarzało mu się przez to płakać w nocy albo podczas śniadań, obiadów czy kolacji, wtedy tata zawsze powtarzał, że zachowuje się jak dziecko i wstyd mu, że jest jego tatą i wolałby, by Archiego z nami nie było i wtedy ja też płakałam, bardzo kochałam Archiego, a słowa taty bolały go i mnie, gdy zaczynałam płakać tata zawsze obwiniał o to Archiego, jakby rzucił mną o ścianę i patrzył jak płaczę.

Boa Dusiciel #1 | CZEKA NA KONTYUACJĘ |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz