Rozdział 6. Cicha i powolna śmierć.

295 10 1
                                    

/Anna/

Nowy jest już w śpiączce dwa miesiące. Każdego dnia widzę jak Zosia przychodzi smutna do bazy. Jak Hachiko siedzi przy właścicielu jednak też przychodzi do bazy. Ale tyko na chwilkę. Ja i pozostali też byliśmy smutni. Jest więcej wezwań więc Zosia czasem z nami jeździ by pomóc. Jednak te ofiary które uratowaliśmy z tego opuszczonego psychiatryka umarły. Nie wiadomo jak. Policja szuka sprawcy, ponieważ lekarze z innych szpitali gdzie byli poszkodowani mówili, że ktoś prawdopodobnie podał im złe leki. Więc trwa dochodzenie. Miałam nadzieje, że złapią tą osobę. Obecnie piłam herbatę siedząc w kawiarni z Wiktorem i Zosią.

-Tato? Kiedy Gabryś się obudzi?- Na słowa Zosi posmutniałam.

-Zosiu pamiętasz co powiedziała doktor Górska? Potrzebny jest mu czas. Tak jak poprzednio.- Powiedział Wiktor patrząc na Zosie. Córka mojego ukochanego przytuliła się do niego. Ja też przyłączyłam się do przytulania.

/Narrator/

Kiedy doktor Banach, doktor Reiter i Zosia przytulali się w kawiarni do szpitala wszedł Stanisław Potocki. Chciał się dowiedzieć czy Gabriel nikomu nie powiedział kto go tak skrzywdził. Podszedł do doktor Górskiej. Kobieta powiedziała wszystko mężczyźnie. Stanisław w głębi duszy cieszył się, że Gabriel jest w śpiączce. Potocki poszedł do sali Gabriela.

-Popilnuję go. Niech pani idzie odpocząć.- Powiedział Stanisław patrząc na pielęgniarkę. Pielęgniarka wyszła z sali z lekkim uśmiechem. Stanisław Potocki podszedł do łóżka szpitalnego na którym leżał Gabriel. Pochylił się nad nią.- Trzeba było się pilnować bo teraz córka Banacha będzie cierpieć. Potem twój pies, a na koniec będzie Wiktor. Chyba, że wolisz inną kolejność i żebym dodał kilka osób.- Powiedział Stanisław patrząc na Gabriela. Stanisław spojrzał na monitor oraz respirator. Mężczyzna zaczął zmniejszać tlen który przepływał do płuc Gabriela. Jednak gdy włączył się alarm wyłączył go. Cały czas się uśmiechał gdy zaczął patrzeć jak Gabriel powoli się dusi, a nikt nie może mu pomóc. Tym czasem Hachiko szedł do sali właściciela. Pies się martwił, ponieważ pies miał złe przeczucie.Gdy tylko Hachiko wszedł do sali właściciela zaczął warczeć na Potockiego. Mężczyzna spojrzał na psa który od razu podbiegł i ugryzł go w nogę.- Aua! Puszczaj ty głupi kundlu!- Krzyknął z bólu i gniewu mężczyzna. Hachiko ciągnął mężczyznę by oddalić go od łóżka właściciela. Następnie skoczył na niego przez co Stanisław upadł. Hachi wbił swoje kły w ramie Stanisława przez co mężczyzna krzykną z bólu. Hachiko wyniósł Stanisława z sali i zaczął go gryźć i drapać.

/Martyna/

Szłam z Piotrkiem do Nowego. Jednak w pewnej chwili usłyszałam krzyki. Pobiegliśmy tam. Zauważyłam jak ochrona stara się zabrać Hachiego z Potockiego. Miał pełno zadrapań i ugryzień. Podbiegłam i odciągnęłam Hachiego gdy mój mąż i ochrona starała się pomóc Potockiemu. Hachi nie spodziewanie zaczął piszczeć i wbiegł do sali Nowego. Pobiegłam za psem Nowego i... Zamarłam. Na kardiomonitorze była asystolia. Od razu przystąpiłam do masażu serca.

-Piotrek! Nowy ma asystolię!- Krzyknęłam, a Piotrek od razu przybiegł.

-Jasna cholera ten gnojek zmniejszył w ogóle tlen dla Nowego.- Powiedział wściekle Piotrek zwiększając dawkę tlenu. Po chwili przybiegły pielęgniarki oraz Beata która wyprosiła mnie, Hachiego i Piotrka. Poszliśmy do bazy.

-Jezu!- Wrzasnął wystraszony Kuba.- Co się stało Hachiemu?- Spytał się. Spojrzałam na męża.

-Umyje Hachiego z krwi, a ty mu wytłumacz.- Powiedziałam i zabrałam psa do łazienki. Gdy wróciłam Hachiko schował się za kanapę. Cały czas piszczał. Podeszłam do niego ale się skulił.- Chyba się boi tego, że zaczniemy na niego krzyczeć za tą akcję.- Powiedziałam głaszcząc Hachiego. Godzinę później przyszedł Piotrek który był by dowiedzieć się co z Nowym.- No i co z nim?- Spytałam głaszcząc śpiącego Hachiego leżącego z pyskiem na moich kolanach.

-Lepiej. Ale musimy być cierpliwi. Nowy był kilka minut nie dotleniony więc musimy wierzyć, ze nie będzie miał zmian w mózgu.- Powiedział siadając na krześle.- A byłem u Potockiego. Popatrz.- Dodał pokazując mi rannego Potockiego.

-Zasłużył sobie.- Powiedziałam.- Teraz najważniejsze jest to by Nowy się obudził i nic mu poważnego nie było.- Powiedziałam patrząc na Hachiego.

Powrót potwora.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz