Rozdział pierwszy

38 2 3
                                    

— Klemens, zaczekaj! — Alicja z uśmiechem na ustach przyspieszyła kroku, by nadążyć za swoim niespełna dwuletnim czworonożnym przyjacielem, którego dzisiejszego wieczora niezmiernie rozpierała energia.

Jasna sierść biegnącego brzegiem morza psa zdawała się mienić złotem w promieniach słońca, które już za chwilę miało zatonąć za horyzontem. Pomimo tego, że dziewczyna mieszkała na wybrzeżu już od urodzenia, widok plaży podczas zachodu słońca nigdy się jej nie znudził. Uwielbiała czuć podmuchy letniej bryzy na policzkach, miękki piasek pod stopami i słuchać łagodnego szumu fal.

Dodatkowym atutem jej wieczornych spacerów był fakt, że większość plażowiczów zdążyła już zwinąć swoje parawany i wrócić do domków wczasowych czy też pensjonatów, które o tej porze roku wręcz pękały w szwach. Mimo tego, że Jantar poza sezonem był senną wioską, w okresie wakacyjnym przyciągał z roku na rok coraz więcej turystów. Alicja nie przepadała za hałaśliwymi tłumami, dlatego cieszyła się ze swojego relaksującego spaceru.

Plażowa wędrówka z Klemensem stanowiła punkt obowiązkowy w jej harmonogramie dnia. Dzięki tym chwilom samotności dziewczyna miała dobrą okazję, aby przemyśleć swoją przyszłą drogę życiową. Jako świeżo upieczona maturzystka stanęła właśnie przed trudnym wyborem kierunku studiów. Perspektywa nieuchronnego wkroczenia w dorosłość lekko ją przerażała, ponieważ kompletnie nie wiedziała, czym chciałaby się zajmować. W ostatnich dniach do późnych godzin nocnych przeglądała w Internecie katalogi różnych uczelni. Setki pomysłów pojawiały się w jej głowie, jednak żaden nie wydawał jej się dostatecznie dobry.

Ala westchnęła cicho pod nosem, odsuwając na bok rozmyślania o studiach. Do rekrutacji pozostało jej jeszcze trochę czasu, więc postanowiła na razie beztrosko cieszyć się chwilą. Dogoniła w końcu psa, który brodził w morskich falach, wdzięcznie merdając przy tym ogonem. Wyglądał dokładnie tak, jakby zapraszał ją do kąpieli.

Roześmiała się, gładząc jego lekko wilgotną sierść. Wtem Klemens odwrócił pysk w drugą stronę, a jego włochate uszy uniosły się ciekawsko. Natychmiast wykonał kilka imponujących susów, rozchlapując wodę dookoła siebie.

— No wiesz co? — prychnęła Alicja obrażonym tonem. Na jej białej koszulce i ulubionych jeansach pojawiły się mokre plamy, a pasma ciemnych włosów przylepiły się jej do czoła. Pies nie podzielał jednak jej zdenerwowania, gdyż był akurat zajęty wykopywaniem jakiejś interesującej zdobyczy. Co chwila wydawał z siebie podekscytowane szczeknięcia, czy też pomruki.

Alicja pomyślała, że pewnie kolejne dziecko zgubiło plastikową łopatkę czy też foremkę do babek z piasku. Tego typu sytuacje często się zdarzały, a Klemens nie przepuszczał żadnej okazji do przywłaszczania sobie cudzych porzuconych zabawek.

Nie kryła zdziwienia, gdy jej golden retriever zdołał wreszcie odkopać swój łup. Trzymał w zębach szklaną butelkę, w dodatku z korkiem. Gdy dziewczyna nachyliła się do psa, mogła dojrzeć, że butelka wciąż posiada jakąś zawartość. Wyglądało na to, że ktoś wcisnął do środka zwitek papieru.

— Daj mi to! — zawyrokowała, wyciągając rękę po przedmiot.

Klemens odsunął przemoczony pyszczek, przyjmując charakterystyczną pozycję do zabawy. Powarkiwał cicho na Alicję, najwyraźniej dając jej do zrozumienia, że nie odda tak łatwo swojego nowego znaleziska.

Po krótkiej przepychance zdołała odebrać psu butelkę, posługując się sprawdzoną metodą łaskotek. Z dreszczem ekscytacji na plecach, obróciła w dłoniach szklane naczynie. Pod palcami wyczuła niewielkie pęknięcia i nierówności. Na butelce widniały również liczne smugi i zmatowienia, co świadczyło o tym, że zapewne odbyła długą podróż. Najbardziej jednak intrygował ją tkwiący w środku kawałek papieru.

Tajemnica Listu w ButelceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz