Rozdział IV

110 11 1
                                    

Skończyłam śpiewać. Wydał się taki inny smutny... Popatrzyl na mnie swoimi zielono-niebieskimi oczyma i chwycił mnie za rękę w momencie przeteleportowałam się do mojego domu. Zaczęłam wrzeszczeć:
- Cholera! Bylismy tak blisko! Ale przecież czy ktoś taki jak on, Bóg oszustwa.. Umie kochać?
Zamyślona usiadłam na sofie, chwyciłam telefon i napisałam do Magdy:

Ja: Nie uwierzysz co się stało!
Magda: No?
Ja: (Opowiedzialam jej całą historie)
Magda: No nie wierzę, brałaś coś? LASKA ON NIE ISTNIEJE! ZROZUM!

Rzuciłam telefon, rozpłakałam się i zasnęłam. Przed zamknięciem oczy powiedziałam cicho:
- Ale on istnieje...
Następny dzień zapowiadał się normalnie, uznałam to wszystko za sen... Wzięłam do serca słowa mojej przyjaciółki. Zrobiłam sobie śniadanie, po śniadaniu wyszłam na podwórze, słońce było jeszcze nisko ale dawało o sobie znać, było dość ciepło. Położyłam się na trawie. Patrząc w niebo myślałam o tym co wczoraj się wydarzyło, pragnęłam uwierzyć w to, że był to tylko sen... Ale nie umiałam bo była to prawda.
Leżałam tak dłuższy moment, po czym zobaczyłam cień więc natychmiast się podniosłam.

Stał i patrzył

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Stał i patrzył. Przyglądał mi się...
Był uśmiechnięty? Tak uśmiechnięty, on który zawsze był ponury po prostu uśmiechał się... Podszedł bliżej i powiedział:
- Dziękuję.
Zdziowiona odparłam:
- Ale za co?
- Za to, że otwarłaś mi oczy.
Zrozumiałam wtedy, że chodziło mu, najwyraźniej o piosenkę którą zaśpiewałam dla niego wczoraj.
- N-nie ma za co... Powiedziałam, jąkając się. Lekko się odsunęłam.
- Czy ty sie mnie boisz? Zapytał.
- Nie... Czego mam się bać? Odpowiedziałam niepewnie, bo tak naprawę się bałam. Zbliżył się, chwycił mój podbródek i popatrzyl w moje szare oczy. Rzucił nagle:
- Jak na Midgardke jesteś ładna.
Słysząc to byłam pewna, że Loki jest jedynie wytworem mojej wyobraźni. Wtedy stało się coś co zmieniło moje zdanie na ten temat.
- Pocałował mnie -
Trzymając mnie za bodbródek delikatnie pocałował mnie w usta...
Miałam ochotę go odepchnąć ale nie dałam rady, bo naprawdę zawsze o tym marzyłam...
Był o wiele wyższy więc musiałam stać na palcach, on widząc to lekko podniusł mnie nad ziemię.
Po wszystkim, opuścił mnie na ziemię i popatrzyl na mnie tymi pięknymi oczami które sprawiają, że moje nogi stają się jak z waty.
Pomyslalam tylko:
- Kocham cię ale też cię nienawidze...

Część V będzie jak się zmobilizuje hah

 || Case || Zakochana W Oszuście || Loki Laufeyson ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz