Rozdział VI

84 11 1
                                    

Kolejne dni mijały.. Nie widziałam go przez dobry tydzień. Myślałam, że ten niesamowity sen po prostu się skończył...

Loki nie pokazywał się prawie tydzień.
Właśnie wróciłam z zakupów, rzuciłam torby i położyłam się na sofie, zasnęłam na 15 minut. Wstałam i pomyślałam, że pojde na spacer. Gdy wychodziłam z domu chciałam zamknąć drzwi na klucz, klucze mi upadły, gdy chciałam się po nie schylic poczułam jego lodowatą rękę. Przestraszyłam się i prawie przewróciłam w ostatnim momencie złapał mnie za rękę i pociągną w swoją stronę. Od razu powiedziałam :
- Czemu nie bylo cię cały tydzień?!
- Miałem do załatwienia ważne sprawy w Asgardzie. Odparł.
- Ale wróciłeś... - Uśmiechłam się. -
Popatrzył na mnie i na jego twarzy rysował się prawdziwy, szczery uśmiech.
- Mam dla ciebie prezent. Pokazał białe pudełko.
- Co to? Zapytałam zaciekawiona.
- Otwórz to zobaczysz. Powiedział.
Powoli uchyliłam wieczko pudełka...

Były piękne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Były piękne...
- O jejku! Ale piękne dziękuję! - wtedy przytuliłam go, nie wiedziałam jak zareaguje.   Lekko się przestraszył ale moment później odwzajemnił mój uścisk.
- Ale z jakiej to okacji? Zapytałam.
- To nie wszystko. Powiedział, pokazując ręka w stronę drzwi...
Na drzwiach wisiała piękna zielona sukienka.

Czułam się jak Księżniczka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czułam się jak Księżniczka..
- Ale po co to wszystko? Zapytałam.
- Idziemy na bal. Odparł Wychodząc z zza rogu. Zaniemówiłam, był ubrany w elegancki garnitur, czarny krawat i zielony szalik owinięty w okół szyi.

Wyglądał niesamowicie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wyglądał niesamowicie. Podał mi rękę i chwyciłam go za łokieć. Przez całą drogę zastanawiałam się o jaki bal mu chodziło. Wtedy zobaczyłam szkołe do której chodzę. Nagle mi się przypomniało:
- Bal szkolny?! Powiedziałam.
- Wiem co robię zaufaj mi. Popatrzył tylko na mnie i stanęliśmy na schodach przed szkołą. Zawahałam się.
- Jesteś ze mną, nie bój się. Powiedział, jego głos brzmiał tak łagodnie. Natychmiast się uspokoiłam.
Weszliśmy na ogromną sale balową, Loki odszedł na bok, od razu zauważyłam dziewczyny które od zawsze dręczyły mnie w szkole... Schyliłam się aby mnie nie zauważyły ale nie udało mi się. Natychmiast podeszły :
- Kogo my tu mamy? Syknęła.
- Możecie mnie zostawić?.. Zapytałam.
- Milcz, niezdara przyszła sama na bal szkolny? Haha wstyd!
W tym momencie Loki wrócił i chwycił mnie za rękę, powiedział :
- Twoje znajome?
- T-tak.. Odpowiedziałam. Dziewczyny patrzyły na niego jakby zobaczyły jednorozca. Bóg podał mi do drugiej ręki swoją włucznie, w postaci laski, Lekko się na niej podpadparłam.
- A ty kim jesteś, Przystojniaku? Zapytała jedna z nich.
- Licz się że słowami midgardko.
Zdziwiona słowami Lokiego odparła :
- Co? Co to w ogóle znaczy?! Widzę, że twój facet taki głupi jak ty, popatrzyła na mnie.
Loki słysząc te słowa chwycił ją za szyję i podniósł jedną ręką do góry. Dziewczyna zaczęła się dusić.
- Loki, dość! Krzyklam. Bóg w momencie puścił dziewczynę na ziemię, upadła na kolana i chciała wziąść oddech. Odeszliśmy na bok, żeby nie być w centrum zainteresowania. Loki zapytał :
- Od kiedy się nad tobą znęcają?
- Z kąd ty... No tak czytasz w myślach. Powiedziałam.
- Odkąd przyszłam tu do szkoły... Odparłam.
W tym momencie, poczułam się bardzo dziwnie, on po prostu mnie przytulił. Wtuliłam się w niego.

Chcę, żeby ta chwila trwała wiecznie. - Pomyślałam. -

Ciag dalszy nastąpi... Tym tym tym..

 || Case || Zakochana W Oszuście || Loki Laufeyson ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz