Do napisania tego one shota zainspirowała mnie piosenka sanah - "Melodia", więc polecam sobie włączyć. Miłego czytania!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ta melodia.
To była ich melodia. Nuciły ją idąc razem na zajęcia, spędzając czas na wieży astronomicznej albo przed stresującymi sprawdzianami.
Działała na nie kojąco i rozśmieszająco oraz pobudzająco.
Teraz Pansy słysząc te łudząco podobne tony czuje gorycz. Ale nie do końca, ponieważ przypomina ona o, już nie jej, Hermionie. Trudno tak właściwie wytłumaczyć jakie emocje odczuwa Parkinson słysząc tę melodię.
~*~
Impreza z okazji kolejnej wygranej Krukonów rozkręciła się. Zaproszeni zostali wszyscy. To też Pansy nie mogła przepuścić okazji upojenia się napojami alkoholowymi i chwilowego zapomnienia o Granger. Zbliżają się egzaminy, więc ta kujonka na pewno jest zakopana w książkach. Na pewno.
Tak, Ślizgonka bywa naiwna, ale tylko w przypadku jej zauroczeń.
~*~
Hermiony miało tu nie być, jednak nie mogła być już dłużej obojętna wobec jej chłopaka. Dlatego siedzi teraz w pokoju wspólnym krukonów popijając piwo kremowe, a Ron nadal podekscytowany dzisiejszym meczem, rozmawia z zawodnikami Qudditcha.
Miała wrażenie, że usłyszała tę melodię, ale wmówiła sobie, iż się przesłyszała.
Przez integracje między domową, która miała miejsce, narodziło się wiele przyjaźni, nawet miłości. Jej pomysłodawcą był, rzecz jasna, profesor Dumbledore. Ale nie wszyscy na tym, koniec końców, faktycznie zyskali.
Na przykład taki Harry Potter. Jego integracyjną parą był Draco Malfoy. Można się domyślić, że to nie był rozsądny pomysł. Chłopcy często lądowali w skrzydle szpitalnym z najróżniejszym urazami. Tymi magicznymi, jak i fizycznymi. Choć nie łączy teraz ich żywna przyjaźń, to są czymś na kształt tych kolegów co na przerwie rozmawiają niezobowiązująco i nic poza tym.
Jest też Hermiona, która pije kolejne piwo kremowe, już przestała liczyć, ale wracając. Jest też Hermiona, która współpracowała z Pansy Parkinson. Dziewczyny nie wchodziły na początku sobie w drogę. Wypełniały polecenia nauczycieli, ale unikały wszelakiego kontaktu poza sprawami szkolnymi. Podczas pewnej sesji nauki Gryfonka zaczęła nucić pewną melodię, zapominając o obecności Ślizgonki. Ta druga poczuła dziwne uczucie w brzuchu, ale nie skomentowała, tylko uczyła się dalej, w miłym akompaniamencie.
Hermiona, w końcu pojąwszy co do jasnej cholery wyprawia, zarumieniła się i odchrząknęła.
Pansy podniosła głowę i bez pomyślunku wypaliła:
- Nie przerywaj jak chcesz, mnie się podobało.
Popatrzyły na siebie chwilę zakłopotane, a Miona odpowiedziała:
- To piosenka Felicji Floriann*, ale wolę ją nucić brzmi wtedy tak melodyjnie.
Zaśmiała się niezręcznie.
Od tego momentu powoli zaczęły odzywać się do siebie, a przy nauce nucić sobie te spokojne tony razem.
Aż doszły do momentu, kiedy się w sobie zauroczyły. Choć tego sobie na początku nie powiedziały, to po prostu to wiedziały. Ze swojego zachowania, słów czy spojrzeń. Nikomu nic nie mówiły. To była ich tajemnica. Po skończonym projekcie integracji nadal trzymały się razem, tak jak wiele innych osób. Niestety na ich drodze stanął pewien czarodziej, a był nim Ron Weasley.
Hermiona spędzała coraz mniej czasu z Pansy, nie chodziły tak często na wieżę astronomiczną oglądać gwiazdy i nucić, teraz ich melodię, czy razem się uczyć. Aż Parkinson pojęła o co chodzi. Nie zrobiła wielkiej awantury, czy wyrzutów. Ale gorycz i żal pozostały. Granger przepraszała i tłumaczyła się, ale Pansy puszczała to mimo uszu.
Trzeba jednak pamiętać, że Parkinson to Ślizgonka i nie odpuszcza tak łatwo.
Więc rozniosła plotkę, iż Gryfonka zdradza Rona z Cormac'iem McLaggenem.
Hermiona dowiedziała się, że zrobiła to Pansy. Próbowała ją na nowo przepraszać. Znowu bezskutecznie. Mimo zachowania Parkinson, czuła się winna.
Ludzie szybko zapomnieli o niej, kiedy wtórnie zrobiło się głośno o Złotym Chłopcu.
~*~
Pansy już lekko pijana zauważyła dziewczynę, w której nadal jest zauroczona. O ile nie zakochana. Po chwili wytężenia wzroku ruszyła ku niej nucąc pod nosem.
Przysiadła się i zagaiła:
- Ognistej?
Miona skinęła głową i chwyciła jedną z butelek, które przyniosła Pansy. Siedziały chwilę w ciszy lustrując się nachalnymi spojrzeniami. Dookoła ludzie dobrze się bawili.
- Nadal coś do ciebie czuje - powiedziała w końcu Parkinson, po czym wzięła łyka ognistej whiskey. Na trzeźwo nigdy by czegoś takiego nie powiedziała.
- Wiesz, że to by nie wypaliło na dłuższy czas, za bardzo się różnimy.
- Dobra, ale dlaczego ze mną nie zerwałaś wcześniej, co? Myślałaś, że się nie domyślę? Kiedy ja ślepo na ciebie patrzyłam, choć muszę przyznać krótko, ty się oddalałaś. Tyle że jest jedno ale. Nie wiem czy wiesz, - Pansy wzięła kolejny łyk - ale tak się łamie komuś serce - Wzrok miała wbity w ścianę.
- Ja... ja nie wiedziałam, co robić. Z jednej strony byłaś ty, a z drugiej Ron. Nie chciałam wam obojgu robić przykrości. Więc-
Tu wcięła się Pansy swoim śmiechem:
- Zabawne. Nie chciałaś sprawić mi przykrości. Proszę bardzo, spójrz na mnie, zero jebanej przykrości, czyż nie?
Hermiona przemogła się do spojrzenia na jej twarz, na której gościł gorzki uśmiech i ślady po łzach na policzkach. Sama miała ochotę się rozpłakać. Już do końca imprezy piły razem alkohol nie odzywając się więcej.
~*~
Mijały się jeszcze wiele razy na korytarzach i lekcjach nie zamieniając ani słowa, aż do dnia przed zakończeniem roku.
Gryfonka była w końcu w domu Godryka Gryffindora, a odwagi w tej sprawie jej zabrakło.
Napisała list do Pansy, z prośbą o spotkanie na wieży astronomicznej.
Pansy się zjawiła.
- Piękny mamy dzień, prawda? - powiedziała Ślizgonka na powitanie.
- Rzeczywiście, ale pomijając. Jestem mile zaskoczona, że przyszłaś.
- Cóż, nie mogłam powstrzymać się, aby zobaczyć twoją piękną buźkę - uśmiechnęła się drwiąco.
- Chcę po prostu wyjaśnić. Nie chcę dłużej znosić napięcia, które między nami jest. Jestem z Ronem, ale jeśli jeszcze coś czu-
- Och, nie pochlebiaj sobie. To było młodzieńcze zauroczenie, nic poważnego.
- Chyba zrozumiałaś mnie źle, po prostu nie chcę, żeby było niedomówień, i tyle, nic więcej.
- Okej. Rozumiem, że to wszystko.
Parkinson wyciągnęła rękę na zgodę, ale Hermiona ją przytuliła. Szatynka pożegnała się i poszła.
Jednak Pansy została tam do nocy nucąc melodię, której nigdy nie zapomniała. Ponieważ nigdy nie przestała kochać Hermiony Granger. I nikt się o tym nigdy nie dowiedział.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Musiałam zrobić takie zakończenie, przepraszam haha.
CZYTASZ
One shoty "Harry Potter"
FanfictionSpis one shotów: ~Drarry - 2 Rozdział ~Pansmione - 1 i 3 Rozdział ~LilyxNarcyza- 4 Rodział