Jadłaś z Profesorem ostatnią kolację przed skokiem na mennicę. Dzisiaj byłaś wyluzowana jak nigdy. Nie stresowałaś się. Stwierdziłaś, że będzie co będzie. Nie ma już powrotu.
— Wiesz co, [T.N.M.] boję się o was. Cholernie się stresuję tym, że może coś pójść nie tak.
— Och Profesorze. Jestem pewna, że nie pójdzie coś zgodnie z planem. — mówisz, a brunet patrzy na ciebie przerażony. —Ale wiem też, że będziesz zawsze pod telefonem i będziemy mogli do ciebie zadzwonić się ciebie poradzić co z takim fantem zrobić. Ty nam pomożesz, więc pójdzie nam więcej niż dobrze, czuję to. — mówisz i uśmiechasz się do niego, a ten oddycha z ulgą, trochę lżej mu się zrobiło na duszy gdy to powiedziałaś.