10 rozdział

109 6 0
                                    

Gdy dotarłyśmy wreszcie do Zielonej Góry na stacji "przywitały" nas tłumy ludzi przez których nie sposób było się przepchnąć.
Po chwili jednak wydostałyśmy się przed dworzec kolejowy. Na nasze szczęście niedaleko był postój taksówek dzięki czemu mogłyśmy szybciej dotrzeć do hotelu i nie ściskać się w komunikacji miejskiej. Po drodze dowiedziałam się ,że trzygwiazdkowy hotel w którym miałyśmy się zatrzymać znajduje się 20 minut od stadionu.
Na miejscu zostałyśmy już powitane przez delegację Doyle - Iversen - Holta oraz doprowadzone pod sam pokój.

*Time skip*
Byłyśmy cholernie spóźnione tylko dlatego, że Daria musiała stać przez godzinę przed zapakowaną po brzegi ubraniami walizką oraz zrobić od nowa makijarz. Nie dość że były godzny szczytu to już prawdopodobnie wszyscy toruńscy żużlowcy wraz z trenerem wyjechali na stadion więc nie miałyśmy nadzei ani na to ,że któryś żużlej nas do siebie przygarnie ani na to że znajdziemy jakąkolwiek taksówkę. Jeśli nie byłybyśmy spóźnione aż pół godziny mogłybyśmy iść piechotą ale w takiej sytuacji spacer nie wchodził w grę.
Siedziałam sfrustrowana na krawężniku przed hotelem i dłubałam w trawniku, a w tym samym czasie Daria kłuciła się z co kolejną osobą próbując załatwić nam jakąś taksówkę lub ubera, choć widząc po jej minie i krzykach nic nie dało się zrobić.
Nagle pod hotel jak jakiś zbawienny rydwan podjechał bus obklejony naklejkami z Monstera. Obok kierowcy siedział Holder junior którego spóźnienie chyba po raz pierwszy się na coś przydało.
- Cześć wam! - wyszczerzył się Jack.
- Co ty tu do cholery robisz?! - wydarła się Daria.
- Mieliśmy mały problem w trasie, ale już wszystko okey.
- Jaki mały problem od ponad 30 minut powinieneś być na stadionie! - kontynuowała swoją litanię dziewczyna.
- Nooo złapaliśmy gumę. - Holder podrapał się po karku z zarzenowaniem.
- A wy co tu robicie nie powinnyście też już tam być? - kontynuował.
- Ktoś musiał się wystroić przez co utknęłyśmy tu spóźnione oraz bez podwózki. - murknęłam patrząc z mordem w oczach na przyjaciółkę, która uśmiechnęła się niewinnie.
- Hmm. - mruknął w odpowiedzi Jack po czym zwrócił się do obu mechaników ze swojego team'u.

- Czyli ustalone. - powiedział głośniej po zakończeniu szeptanej rozmowy z team'em. - Jeden mechanik zostaje tutaj bo nie będą potrzebni obaj.
- To i tak jest nadal jedno miejsce. - mruknęłam.
- Proste siadasz u Jack'a na kolanach, a ja obok. - powiedziała Daria po czym szybko usiadła na miejscu pomiędzy kierowcą, a Holderem. A mi nie zostało nic innego jak wygrzebać się ze swoją torbą na kolana żużlowca i mieć nadzieję, że nie złapie nas policja.

Glad You Came /Jack Holder (ZAWIESZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz