9 rozdział

97 4 0
                                    

Sobota godzina 4.00 nad ranem.
Muszę wstać tak wcześnie żeby razem z Darią dojechać do Zielonej Góry na trening przed meczem naszych aniołków. Wstałam z łóżka i powlekłam do kuchni z której było słychać krzątaninę mojej przyjaciółki.

Żużlowcy jadą sobie swoimi busikami ,a my musimy się tłuc pociągiem przez 5 godzin kiedy oni będą tam po 3 godzinach.

Westchnełam cicho siadając przy stole.
- Hej. Żyjesz? - powiedziała rozpromieniona Daria podsuwając mi pod nos czarną kawę.
- Dzięki. - mruknęłam. - Jednak wstawanie tak wcześnie mi nie służy.
- W takim razie musisz się do tego przyzwyczaić bo tak będą wyglądać nasze wyjazdy na mecze tych idiotów.
- Już się cieszę. - mruknęłam zirytowana i zaczęłam pić napój dzięki któremu przetrwam jakoś ten dzień.

*Time skip*
Siedziałyśmy w pociągu od ponad trzech godzin. Daria już od godziny siedzi i zaciekle pisze jak zdążyłam zauważyć z Przedpełskim. A ja dziękuję sobie w duchu, że kupiłam w kiosku na stacji krzyżówkę w formie książki, której już prawie ćwierć  jest zapełniona. Jednak przeglądanie instagram'a czy facebook'a robi się na dłuższą metę nudne. Szczególnie kiedy co chwilę masz przed oczami zdjęcia lub story żużlowców którzy dopiero co wyjechali lub jeszcze spokojnie jedzą sobie zdrowe śniadanko żeby po tym zabrać się na spokojnie i wyruszyć do Zielonej Góry. Tymczasem ty musisz gnić w pociągu, ale cóż życie gwiazdy niestety nie będzie mi znane.

Nagle zadzwonił telefon Darii, a ta odrazu odebrała. Okazała się to być rozmowa wideo do której ja też zostałam zaproszona.
- Po cholerę mnie dodałaś skoro siedzę koło Ciebie?
- Nie narzekaj. - zbeształa mnie.
Na ekranie mojego telefonu pojawiła się twarz Przedpełskiego, Kaczmarka, Kopcia-Sobczyńskiego oraz starszego Holdera.
- Czeeeeść Vanessaa. - usłyszałam odrazu głos Daniela.
- Cześć wszystkim. - zigonorowałam Kaczmarka.
- Gdzie Jack? - zapytała Chris'a Daria.
- Niestety nie znam odpowiedzi na to pytanie pewnie zaraz się połączy.
Rozmawialiśmy przez chwilę gdy ni stąd ni z owąd pojawił się wyczekiwany pan Holder junior. Oczywiście pół nagi ze szczoteczką do zębów w ustach.
- Hej wam.
- Jack co ty jeszcze robisz w hotelu?! - udarł się Chris zwarzając na to ,że już wszyscy obecni w rozmowie żużleje wyjechali z domów czy hoteli.
- To nie moja wina że budzik nie zadzwonił. - zaczał się tłumaczyć omało nie krztusząc się pastą do zębów.
- Mechanik do ciebie nie zadzwonił, że będą podjeżdżać?
- Yyy.
-Nie wierzę myślałem że wyjedziesz chwilę po mnie.
- No ale wyjeżdżam chwilę po tobie.
- Ta chwila już trwa godzinę. - na czole starszego z braci ukazała się żyła.
Widząc wściekłość Chrisa żadne z nas nie chciało przerywać wiedząc że może także nam oberwać się rykoszetem.
- Spokojnie bro będę tam zanim się obejrzysz już się ubieram.
- Już się obejrzałem. - westchnął już trochę spokojniejszy Chris po czym się rozłączył.
- Luzik ludzie nie ma tego złego. - powiedział Jack po czym odłożył telefon na jakąś półkę lub statyw by się ubrać.
Niestety niefortunnie telefon przesunął się i spadł z połki dając nam widok na nagi tył chłopaka w całej krasie.
- Holder naprawdę nie chcemy ogladać twojego tyłka. - odezwałam się zirytowana.
- Nie chcesz popodziwiać widoków? - brunet odwrocił się nieznacznie.
Oczywiście reszta tych niewyżytych cieciów wybuchnęła śmiechem (tak łącznie z moją kochaną przyjaciółką).
Załamana zachowaniem Holdera juniora jak i reszty tej zgrai rozłączyłam się i wróciłam do rozwiązywania krzyżówek.

Glad You Came /Jack Holder (ZAWIESZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz