-Charles, naprawdę mogłabym spróbować przyjechać.
-Nawet o tym nie myśl Raven. Musisz opiekować się Kurt'em.
Charles powstrzymał się od westchnienia. Potarł oczy i próbował wymyślić co powinien zrobić, gdyż został całkiem sam w samym środku pandemii. Nie mógł pozwolić sobie teraz na pomoc Raven, nie kiedy musiała zajmować się swoim trzymiesięcznym dzieckiem. Będzie musiał poradzić sobie z problemem związanym z zakupami samodzielnie.
Przez chwilę myślał o tym aby samemu wyjść, spróbować przetestować swoje szczęście - naprawdę chciał wyjść z domu po tygodniu spędzonym w małym mieszkanku jedynie w towarzystwie dobiegającego z telefonu głosu Raven przez kilka godzin dziennie - szybko jednak odrzucił ten pomysł, gdy przypomniał dobie jak jego lekarz doradzał mu pozostanie w domu, gdyż z powodu swojej niepełnosprawności był podatny na wirusowe zarażenia, a jednak Charles wciąż kochał swoje życie wystarczająco mocno, by nie robić czegoś pokroju wychodzenia na zewnątrz bez maski. Musiał jak najszybciej kupić maseczkę, ale nie mógł tego zrobić bez wychodzenia z mieszkania.
-Charles, jeśli do ciebie nie pojadę, to kto ci pomoże? - Argumentowała przez telefon Raven i była wyraźnie zaniepokojona tonem głosu brata. - Moglibyśmy cię tu przywieźć, resztę kwarantanny mógłbyś spędzić w naszym domu. Jestem pewna, że Azazel nie miałby nic przeciwko.
-Nie, Raven. Nie zamierzam wtargnąć do twojego domu i przymusić do opieki nade mną.
-To nie byłoby wtargnięcie, dupku, przecież cię zapraszam! - Charles uśmiechnął się kiedy usłyszał docinkę ze strony siostry i tylko potrząsnął głową gdy usłyszał westchnienie Raven po drugiej stronie. - Jeśli nie masz lepszego pomysłu, powinieneś do nas przyjechać, bo to najlepsza opcja. Będziesz mógł nawet spędzić trochę czasu ze swoim siostrzeńcem, którego kochasz tak bardzo, że pozwalasz mu rozciągać twoje kardigany.
-Tak, Kurt wydaje się czerpać satysfakcję z plamienia moich ubrań.
Słyszał jak Raven się rozczula i cicho chichocze na wspomnienie synka w ramionach brata, który śmieje się radośnie po tym jak zwymiotował na sweter Charlesa. Usłyszał ciche gaworzenie dobiegające z telefonu, uśmiechnął się jeszcze szerzej, gdy usłyszał, jak Raven cicho mówiła do swojego synka, którego prawdopodobnie właśnie trzymał w swoich ramionach. Tęsknił za malcem, minął już co najmniej miesiąc, odkąd ostatni raz widział Kurta. Zaczął zastanawiać się, ile czasu minie nim znów będzie mógł spotkać się z siostrą i jej synkiem.
Myślał o przyjęciu zaproszenia Raven, ale jednoczenie wiedział, że nie jest to dobry pomysł. Raven miała mały dom o powierzchni podobnej do tej w mieszkaniu Charlesa. Nie było to niekomfortowe dla jednej osoby, ale przestrzeni zaczynało brakować w przypadku małego dziecka i dwóch dorosłych osób. Dodatkowy domownik, do tego poruszający się na wózku, mógłby być problematyczny. Poza tym dom Raven nie był przystosowany do osób niepełnosprawnych, nadal obawiał się wysokiego progu, oddzielającego salon od reszty domu, zawsze przy jego pokonywaniu potrzebował pomocy siostry lub Azazela. Kolejnym problemem była obecność Azazela. Lubił męża swojej siostry, przynajmniej nauczył się go akceptować, nie byli jednak najlepszymi przyjaciółmi i Charles był pewien, że nie spodobałoby mu się, gdyby profesor wtargnął od tak do życia ich rodziny, nawet jeśli to Raven nieustannie go zapraszała, odkąd tylko kupili ten dom. Nie, Charles nie chciał do nich jechać, ale wciąż potrzebował sposobu na rozwiązanie swoich problemów.
Kiedy wpatrywał się w drzwi swojego mieszkania, nagle do głowy przyszedł mu pomysł, który sprawił, że przygryzł wargę. Widział, że jego sąsiad z naprzeciwka wychodził ze swojego mieszkania pobiegać podczas tej kwarantanny - Charles tego dnia miał otwarte drzwi, gdyż właśnie wybierał się by wynieść śmieci i zobaczył mężczyznę w ubraniach, które pozwalały profesorowi łatwo domyślić się, że mężczyzna wychodził, aby poćwiczyć - i zastanawiał się, czy nie zechciałby mu pomóc. Nie podobała mu się konieczność proszenia o pomoc mężczyzny, którego ledwo znał, tylko dlatego, że nie mógł poradzić sobie sam ze zrobieniem zakupów, ale wciąż wydawało się to lepszą opcją niż propozycja Raven.
CZYTASZ
I wtedy pojawiłeś się ty
FanfictionErik objęty jest kwarantanną, tak jak cała reszta świata. Nie przejmuje się jednak samotnym siedzeniem w mieszkaniu, czy brakiem spotkań z innymi. Aż pewnego dnia do drzwi puka jego sąsiad. Tłumaczenie opowiadania @hllfire.