10. Nie mogłam sobie na to pozwolić

5.6K 198 1
                                    

Sophie

Wpatrywałam się w sufit od dobrych dwudziestu minut. Dobrze, że dziewczyn nie było w pokoju, bo na pewno uznałyby mnie za wariatkę. Cóż, właściwie w pewnym sensie zwariowałam. 

Przeciągnęłam dłonią po twarzy. W ustach czułam suchość. Jakbym znajdowała się na pieprzonej pustyni. Ale mimo ogromnej chęci wstania i poszukania czegoś do picia, nie mogłam wykrzesać w sobie ani odrobiny siły, by wstać z łóżka i choć podpełznąć do lodówki, gdzie było pełno butelek z wodą i innych słodkich napojów. 

Za oknem, jak na złość, nie było ani jednej chmurki. Słońce świeciło, choć wcale nie czułam się taka szczęśliwa, jak niebo. Idealnie pamiętałam każdy szczegół wczorajszego wieczoru, choć myślałam, że byłam bardziej pijana. Teraz zdaje mi się, że wolałabym niczego nie pamiętać. 

Po policzku poleciała mi jedna łza, choć nie chciałam płakać. Czułam się pusta, jak jednej pamiętnej nocy, przez którą nie byłam już stuprocentowo sobą. Wtedy także popełniłam głupstwo i może całowanie się z Silasem nie równało się z tym, ale czułam się tak samo podle. 

Obiecałam sobie, do cholery, że nigdy nie wydarzy się nic pomiędzy mną, a nim. Może i był przystojny i zajebiście całował, ale to nie miało prawa się wydarzyć. Znałam go. Wiedziałam, że ma także tą czułą stronę. Zaopiekował się mną, kiedy upiłam się na jego i Charlotte osiemnastce. Nie wykorzystał tego do innych celów. Pomagał wiele swojej siostrze. W moich oczach był o wiele lepszym człowiekiem, niż był na zewnątrz. I wiedziałam, że mogłabym się w nim zakochać. Ale nie mogłam sobie na to pozwolić. Nigdy. 

Charlotte wparowała do pokoju, gdy w końcu uniosłam nogi z materaca i postawiłam je na podłodze. 

- Hej - przystanęła po środku pokoju, patrząc na mnie ze ściągniętymi oczami. Była świeżo po prysznicu. Czułam już jej owocowy zapach. - Wszystko w porządku? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha. 

Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie wyznać jej, jak bardzo wpłynął na mnie pocałunek z jej bratem i że nie mogę o nim zapomnieć. Ale powstrzymałam się. Trzymałam język za zębami, nie pierwszy raz. 

- Kac - mruknęłam, ściskając powieki. 

Charlotte przez chwilę latała po pokoju w tą i z powrotem. W końcu usiadła delikatnie na materacu obok mnie i podała wodę razem z kapsułką. Połknęłam ją szybko i popiłam. W końcu poczułam się choć trochę, jak człowiek. Wypiłam całą butelkę i rzuciłam nią w bok. Charlotte to nie przeszkadzało. 

- O której wróciłaś? - nie osądzała mnie. Jej głos był jak zwykle pełen ciepła.

- Po drugiej - ściągnęłam brwi - chyba to była druga. 

Przyjaciółka klepnęła mnie w ramię, po czym wstała i podeszła do mojej części szafy. Wyszukała ubrania i mi je podała. Uniosłam brwi, patrząc na nią. 

- Idź się umyć. I lepiej na razie nie patrz w lustro - skrzywiła się, podając mi również mój przybornik z rzeczami pod prysznic. - Jak wrócisz, pójdziemy na śniadanie. 

Wstałam ociężale, ale zrobiłam tak, jak powiedziała. Nie chciałam się spierać. Chciałam na nowo poczuć, że żyję, bo aktualnie umierałam. Moje wnętrzności, jak i umysł, palił ogień. Usilnie próbowałam się nie rozpłakać. 

Długi prysznic dobrze mi zrobił. Poczułam się świeżo. Nie mogłam na razie powiedzieć, że ożyłam, ale był postęp. Weszłam do pokoju z turbanem na głowie. Pierwszy raz od prawie tygodnia zrobiłam sobie mały makijaż. Chociaż to sprawiło, że wyglądałam, jak człowiek. Uśmiechnęłam się lekko, gdy Charlotte wyszczerzyła zęby. 

You're my SunshineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz