92. OPISÓWKA, Teo, (Herm), [Lav/Herm], Blaise, Luna, [Lav/Miles]

937 65 228
                                    

• • •

23:51
Blaise's POV

To jaka cisza zapanowała w wielkiej sali przy tak dużej ilości osób można porównać do sekundy przed wybuchem bomby atomowej. Chwilowy bezruch, wymiana przerażonych spojrzeń i to bojowe nastawienie mojej ukochanej, które czułem już nawet w powietrzu. O tak. Zmrużyła oczy na stół krukonów, przy którym siedziała ta psychopatka i rzucała klątwy samym spojrzeniem. Szybciej zareagowała jednak Brown, która ku przerażeniu Milesa aż wstała ze swojego miejsca.

- Co robisz? - zapytał szeptem, nerwowo poruszając się na krześle, ale całkowicie go olała.

- I co teraz powiesz, ty tępa szmato? - krzyknęła na całą salę, przerywając tą złowrogą ciszę. Marietta skuliła się na krześle, co bardzo się jej spodobało. - No chodź tu do mnie, a zadbam o to, by następny post był o tym, jak kopię cię w ten głupi łeb i wylatują ci wszystkie zęby! - dodała wściekła, odsuwając się krzesłem w tył.

- Stój! - próbował ją zatrzymać Miles, ale wyślizgnęła się z jego uchwytu i szybkim krokiem pomaszerowała w stronę swojej oprawczyni.

- Zostań tam, gdzie jesteś, Bletchley! - ostrzegła go, nie oglądając się za siebie. Na pewno wciąż miała nadzieję, że kiedyś odpłaci się jej za złamany nos. Miles ze świstem nabrał powietrze do płuc i złapał się za głowę, obserwując przebieg sytuacji.

- Panno Brown! - zagrzmiała McSztywna, wstając z krzesła, ale gryfonka jak w jakimś amoku szła przed siebie i nie zwracała na nic uwagi.

- Pomogę jej! - zaoferowała się Ginny i w ciągu sekundy już nie było jej przy naszym stole. W drodze zsunęła buty ze swoich nóg, by mogła szybciej znaleźć się przy przyjaciółce. Bletchley spojrzał na mnie z przerażeniem, ale wyglądał jakby nie był się w stanie poruszyć.

- Też wam pomogę! - krzyknęła Lovegood, omal się nie przewracając, kiedy próbowała wyrwać się z uścisku Puceya.

- Proszę zachować spokój! - krzyknęła głośno McGonagall, ale dziewczyny zachowywały się jakby miały zatyczki w uszach. Chyba nie do końca zdawały sobie sprawę z powagi sytuacji.

- O nie, moja droga - mruknął Adrian i opierając dłonie na biodrach, zaczął kręcić głową, kiedy obserwował swoją dziewczynę. Na moje to czekał aż po prostu się wyrąbie, zanim w ogóle zdąży dojść do stołu krukonów. - Zapomnij - dodał rozbawiony, po czym ruszył w jej stronę.

Wydawało mi się, że są bezpieczne. Stwierdziłem, że pod czujnym okiem nauczycieli raczej nie będą się tłukły. Na krzykach i awanturze, na które byłem przygotowany, powinno się to zakończyć. JAK BARDZO SIĘ MYLIŁEM... Z przerażeniem
dostrzegłem, że stół nauczycielski był praktycznie pusty. Poza szanowną panią dyrektor nie było przy nim nikogo. Co do chuja... Brown pociągnęła Edgecombe za szmaty, by wstała ze swojego miejsca i stanęła na przeciwko niej.

- Zostaw mnie - pisnęła cicho, wyrywając się jej.

- Co masz nam teraz do powiedzenia? - zapytała spokojnie gryfonka, krzyżując ręce na piersiach. - Ogłuchłaś? Zapytałam, co masz do powiedzenia!

- Nic - warknęła obojętnie i to był jej największy błąd.

- Już ja ci pokażę kurwa nic! - krzyknęła Brown, napierając na Edgecombe.

INSTAGRAM STORIES - HOGWARTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz