1

149 10 4
                                    

Opowiadanie znajduję się tutaj ponieważ ktoś zmienił email na koncie SoPoPoSn i utraciłam do niego dostęp. Tekst dalej znajduję się na tamtym koncie, możecie go tam znaleźć, lecz będzie on kontynuowany tutaj. Jeśli coś się będzie różnić to jest to wina tego, że tekst muszę od nowa sprawdzić i poprawić, bo mam zapisaną jedynie wersję bez poprawek. Jeśli jakimś cudem udałoby mi się odzyskać tamto konto, jedna z książek zostanie usunięta.

U góry jest jeszcze art, który w sumie zainspirował mnie do stworzenia tego całego opowiadania :D Dałabym go wcześniej, jednak nie potrafiłam go znaleźć.

Uwaga! Opowiadanie zawiera; yaoi, mpreg (męska ciąża)

  Madara był wkurzony. Wszystko już zawiodło w jego planie. Brakowało mu tylko Dziewięcioogoniastego, a wszyscy jego ludzie już polegli. Ten smarkacz jakimś cudem opanował chakre lisa, chociaż tylko połowicznie.

Właśnie czekał na wieści o tym, co stało się z Kisame. Był prawie pewien, że ten zginął w walce z Naruto.

Tak jak przypuszczał, Zetsu nie miał dobrych wieści. Oficjalnie przepadł jego ostatni pionek. Chociaż...

– Zetsu! Idziemy zawrócić Sasuke! – krzyknął do niego, zakładając na swoją twarz maskę. Co prawda, Sasuke nie zniszczyłby Konohy, bo ta już jest zniszczona przez Nagato, jednakże gdyby zjawił się tam jako wróg, jego ostatnia deska ratunku, ostatni możliwy do wykonania plan, legnąłby w gruzach.

Bowiem Obito wiedział coś, o czym nikt inny by nawet nie pomyślał. Każdy, dosłownie każdy Jinchuriki, nie zważając na płeć, może zajść w ciąże.

Uśmiechnął się cwano pod maską, chwaląc się w duchu za tak świetny pomysł. Wyszedł przed jaskinię, która była jego kryjówką. Spojrzał w zachmurzone niebo.

– Rin...

***

– Sasuke! Uważaj! – Karin krzyknęła, a Uchiha w ostatniej chwili odskoczył na bok, nie wpadając na osobę, która, dosłownie, wyrosła przed nim spod ziemi.

– Mam dla ciebie misję, Sasuke.

– Nie będę wypełniał dla ciebie żadnej misji – warknął Uchiha. – Już nie jestem w Akatsuki.

– Musisz wypełnić tę misję. Ja powiedziałem ci prawdę o Itachim, więc teraz ty powinieneś wyświadczyć mi jakąś przysługę, nieprawdaż? – Zmrużył oko.

– Jaką misję? – zapytał wrogo.

– Po pierwsze, wykonasz ją sam. – Spojrzał znacząco na resztę członków Taka. – A po drugie, to musisz wrócić do Konohy.

– Nie ma mowy. – Zmarszczył brwi. – Jak ty to sobie wyobrażasz? Moim celem jest zniszczyć tę wiochę, a nie żyć w niej jak gdyby nigdy nic. Jakby Itachi nie poświęcił swojego życia za mieszkańców i spokój...

– Spokojnie... Misja będzie trwała, myślę, najkrócej rok. Oczywiście zależy to od ciebie i twojego uroku.

– Uroku? – wtrąciła się Karin. Co Sasuke miał zrobić? Coraz bardziej mu się to nie podobało.

– Tak, uroku. Oraz umiejętności... podrywu. Musisz, mówiąc wprost, przelecieć Naruto.

Sasuke, jak i jego towarzyszom, oczy prawie wyleciały z orbit. Że co?! Przelecieć Naruto? I czemu "najkrócej rok"? Co ten Madara sobie myśli. Owinie sobie tego młotka wokół palca. Znaczy... Owinąłby, jednak nie zgadza się na tak absurdalną misję.

Po chwili Suigetsu wybuchnął śmiechem, Karin poczerwieniała ze złości i zażenowania. Jedynie Sasuke i Juugo mieli w miarę normalny wyraz twarzy.

Plan [SasuNaru]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz