2

57 10 0
                                    

– Co się stało? – Sakura wymamrotała, chwytając się za głowę.

Przez chwilę miała pustkę w pamięci, nie pamiętając co się stało, jednak zaraz sobie przypomniała. Widziała Sasuke!

Tylko... Czy to nie był sen? I dlaczego jest w szpitalu?

– W końcu się obudziłaś. – Do sali weszła Tsunade, która trzymała w ręku jakieś papiery.

– Gdzie jest Sasuke!? – spytała z nadzieją, że to nie były tylko omamy.

– Sakura. – Spojrzała na nią znacząco.

– To był sen? – zapytała, a cała energia od razu z niej opadła.

– Nie. Sasuke wrócił.

I dla Sakury dzień od razu stał się lepszy. Sasuke, jej ukochany Sasuke, wrócił do wioski!

Zaraz się jednak ponownie zgasiła. Przecież był przestępcą.

– Co teraz się z nim stanie? – W jej głosie brzmiało zmartwienie.

– Rozmawiałam z nim. Ma całkiem dobre powody, jednak wiesz, że rada mu nie popuści.

Tsunade była pewna, że może jej o wszystkim powiedzieć. Ufała Sakurze, w końcu jest jej uczennicą. Może i jako Hokage nie powinna zdradzać takich informacji, jednak... Po prostu wiedziała, że nic złego się ni stanie.

Oczywiście nie opowiedziała o nic o Itachim, w końcu Sasuke powiedział, żeby nic więcej o tym nie wiedział, jednak wytłumaczyła jej zasady jak będzie sądzony i tym podobne.

Sakura widziała w tym swoją szansę. Jeśli Sasuke wrócił do wioski, to może po to, żeby założyli razem rodzinę? Chciał się ustatkować? W końcu na początku, gdy zostali drużyną siódmą, powiedział, że ma dwa cele. Zabić pewną osobę, którą okazał się być jego brat, oraz odbudować klan... a Ona mogłaby mu pomóc.

– Myśli Tsunade-sama, że mu odpuszczą?

– Nie mam pojęcia. – Westchnęła sprawdzając jeszcze coś na karcie Sakury. – Rada nie jest za bardzo wyrozumiała.

***

  Naruto chodził już od dobrej godziny po wiosce, szukając rzeczy, które chciał ten drań. Kupił już jedzenie (oczywiście nie zabrakło tam bezcennego ramenu), a teraz szukał czegoś do mycia podłóg. Cholera no, nie znał się na tym kompletnie!

Oglądał ścierki do naczyń, kiedy zobaczył nadchodzącą Sakurę. Pomachał w jej stronę, uśmiechając się jak zawsze. Może ona mu pomoże z wyborem tych płynów?

– Sakura-chan! – zawołał. – Pomożesz mi?

– Hm? W czym? – Spojrzała do siatki, w której było jedzenie. – Od kiedy ty kupujesz warzywa?

– A, to! To dla drania! Wiesz, on nie docenia ramenu więc musiałem mu kupić tę imitację jedzenia. – Machnął tylko ręką, uznając to za nieważne.

A dla Sakury było to ważne. Dlaczego Sasuke wysłał Naruto po swoje zakupy?

– Czego szukasz?

– Jakiś rzeczy do sprzątania. Musimy wysprzątać tę ruderę zwaną domem Sasuke. A skoro mam tam mieszkać, to niby też mam coś tam zrobić.

- Mogę wam pomóc posprzątać, wiesz, kobieca ręka się.. Zaraz, co?!

- Dopiero dotarł do niej sens drugiej części wypowiedzi przyjaciela.

- Co co? - Przekrzywił głowę w niezrozumieniu.

- Jak to, mieszkacie razem?

- No normalnie. - Nie widział w tym nic dziwnego. Teraz, kiedy jeszcze nie wszystko zostało odbudowane, ludzie musieli mieszkać nawet we dwie rodziny w jednym domu.

- Aha...

- A no, to pomożesz mi z wyborem tego dziadostwa? I pomoc w sprzątaniu też by się przydała - zaśmiał się, drapiąc po karku.

Sakura tylko kiwnęła głową, mówiąc już Naruto które specyfiki ma zapakować do siatki. Ostatecznie machnęła tylko w myślach ręką na to, że razem mieszkali. Przecież byli kiedyś przyjaciółmi. Na misjach nie raz dzielili razem pokój, więc co teraz w tym dziwnego? Będą po prostu spać w osobnych pokojach i już.

Tylko i tak, wolałaby być na miejscu Naruto.

***

- Draniu, jesteśmy! - krzyknął w progu Naruto, od razu zrzucając z nóg buty.

Sakura tylko pokręciła na to głową, poprawiając obuwie przyjaciela.

Sasuke cenił sobie przecież porządek.

No dobra, teraz co prawda i tak był tu bałagan, jednak wolała pokazać mu się jako porządna kobieta, która potrafiłaby go zadowolić.

Stanęła jak wryta, kiedy zobaczyła w kuchni Sasuke, stojącego przy oknie bez koszulki. Od razu poczuła, jakby ktoś podkręcił temperaturę o co najmniej dziesięć stopni.

Draniu, co ty tak pracujesz bez koszulki! Gościa mamy! - Wskazał na Sakurę, która była cała czerwona na twarzy. Sasuke wyglądał tak seksownie!

- Jak coś ci się nie podoba, to możesz sobie iść - powiedział kąśliwie.

Widział jednak, że Naruto trochę się zmieszał na jego widok. Sasuke miał dobrą sylwetkę, nie za bardzo napakowaną, jednak widać było bardzo dobrze mięśnie. Po prostu idealna. Nawet kilka blizn nie oszpecało tego widoku.

- A wiesz, że bardzo chętnie wyjdę?

Miłego sprzątania! - Rzucił, po czym skierował się do przedpokoju, gdzie już zaczął zakładać ponownie buty.

Sasuke stał przez chwilę zdezorientowany. Nie myślał, że Naruto od tak sobie pójdzie.

Zmarszczył brwi, po czym skierował się do pomieszczenia, gdzie Naruto już szukał klucza. Naprawdę miał zamiar wyjść!

- A ty dokąd? - Zatrzasnął ręką drzwi.

- Sam powiedziałeś, że jak mi się coś nie podoba, to mogę sobie iść!

- Jesteś debilem. - Pokręcił głową, wzdychając z lekkiej irytacji. I on ma się niby związać z tym młotkiem? No a przynajmniej żyć z nim przez cały rok?

Naruto tylko zgromił go wrogim spojrzeniem, jednak na Uchihę to nie podziałało. Przecież to on był mistrzem takich min, a Naruto wypadał na jego tle słabo. Wrodzona umiejętność Uchihów. Sasuke tylko wsadził mu w rękę miotłę, poklepał po ramieniu, po czym popchnął w stronę kuchni.

Niestety, Naruto nie udało się wymigać od obowiązków.

***

- To pa, Sakura-chan! - powiedział, kiedy ta już zakładała za duży sweter. Mimo wszystko wieczory były chłodniejsze, więc Naruto wymusił na Sasuke to, żeby pożyczył jej jakieś nakrycie.

- Ta, do zobaczenia - mruknął Sasuke, nawet na nią nie patrząc.

- Dzięki że mi pomogłaś. - Naruto jeszcze jej pomachał, a kiedy zniknęła już z pola ich widzenia, zamknął drzwi na klucz.

Wytarł z czoła pot, patrząc na całe mieszkanie. Odwalili kawał dobrej roboty, nie ma co! Wszystko tu praktycznie lśniło.

- To co robimy, draniu?

- Może jakaś kolacja? - zapytał, kierując się już w stronę zapełnionej lodówki.

- Spoko. - Wzruszył ramionami.

Postanowił, że dzisiaj, wyjątkowo, zje coś innego niż ramen. A niech już straci!

Przy jedzeniu rozmawiali, dogryzali sobie. Naprawdę, Naruto czuł się jak za dawnych lat.

W końcu jednak temat zszedł na mniej przyjemne tory. Żaden z nich nie wiedział, dlaczego nagle zaczęli rozmawiać o tym, co stanie się z Sasuke. Już jutro przecież będzie musiał stanąć przed radą!

Naruto zasnął pełen obaw. Nie chciał stracić tego drania. Przecież mogą zamknąć go w więzieniu. 

Plan [SasuNaru]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz