Tutaj zaczynają się nowe rozdziały.
Pierwszym, co Naruto zobaczył po przebudzeniu, była twarz Sasuke. Twarz wkurzonego Sasuke, warto dodać.
Uchiha patrzył na niego zdenerwowany, jednak Naruto dałby sobie rękę uciąć, że widzi w spojrzeniu tego buca trochę troski. Nie dużo, ale jednak. Kiedyś nauczył się mniej więcej rozpoznawać emocje tego drania, albo przynajmniej to, co pokazywały jego oczy. Sam uwierzyć w to nie mógł, ale tak, Uchiha chyba faktycznie się o niego martwił. Nawet zrobiło mu się trochę głupio, że postąpił tak lekkomyślnie wskakując do tej wody.
Jednak poczucie winy minęło tak szybko, jak szybko minęła troska Sasuke.
Uchiha dosłownie rzucił się na niego, by zaraz zacząć okładać go pięściami.
– Ty... Ty głupi debilu! Tak śpieszno ci do grobu, co?! Co z tym twoim postanowieniem, że zostaniesz Hokage?! "Nigdy nie rzucam słów na wiatr, to moja droga ninja!", czy to nie twoje słowa!? Więc dlaczego, do cholery, próbujesz się zabić?! Albo wiesz co, nie ważne, bo teraz ja cię zabiję, ty durniu! – krzyknął i jeszcze raz uderzył go z całej siły, że głowa Naruto odskoczyła do tyłu.
– A-ała, draniu, uspokój się!
– Co uspokój? Co uspokój?! Zginąć mogłeś, debilu!
Sasuke bił go jeszcze kilka minut, dając upust swojej złości. Kiedy już się uspokoił, dyszał ciężko i spojrzał na twarz Naruto, która była prawie cała we krwi. Czerwona ciecz leciała z jego nosa, który chyba był złamany, oraz łuku brwiowego. Oko miał strasznie opuchnięte.
Uchiha pochylił się do przodu i oparł swoje czoło na te należące do przyjaciela. Naruto spojrzał na niego ze zdziwieniem, choć niezbyt mógł je pokazać przez piekącą twarz. Wiedział, że będzie cały zabandażowany.
Jednak największy szok przeżył, kiedy Sasuke, ten zimny, aspołeczny drań, który nigdy nie okazuje uczuć, musnął jego wargi swoimi. Była to zaledwie krótka chwila, Uzumakiemu nawet zdawało się, że to jego mózg robi sobie z niego żarty, jednak po chwili Uchiha pocałował go mocniej oraz dłużej.
Naruto dalej leżał nieruchomo na zimnej, mokrej ziemi, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. No bo... Sasuke go całował, cholera!
Deszcz ciągle padał, mocząc jeszcze bardziej, już i tak przemoczone, ubrania.
Uzumaki w końcu zaczął lekko poruszać ustami. Nigdy nie całował się tak naprawdę. Wcześniej zaliczył dwa szybkie całusy, o ironio, właśnie z Sasuke, jednak było to tylko przyciśnięcie warg, nic więcej. A teraz całowali się tak naprawdę! Naruto zastanawiał się niejednokrotnie, jak to jest się całować i robić te inne rzeczy, o których Zboczony Pustelnik pisał w tych swoich książkach. Jednak zawsze myślał, że będzie całował się z jakąś śliczną dziewczyną, może nawet Sakurą. Nigdy by nie pomyślał, że to będzie jego najlepszy przyjaciel! Przecież byli jak bracia!
Kiedy oderwali się od siebie, Sasuke z niego wstał i po chwili podał mu rękę, pomagając wstać.
Skierowali się w stronę pensjonatu, jednak nie żaden z nich nie odezwał się słowem o tym, co stało się przed chwilą.
*
– Mam nadzieję, że teraz pójdzie już z górki – powiedział Tobi, zaraz po tym, jak otrzymał krótki raport od Zetsu z tym co stało się przed chwilą między Sasuke a Naruto.
– Nie powinno już większych problemów. A nawet, jakby były, to możemy im trochę pomóc.
– Nie planowałem tego, że Naruto wskoczy do tej wody, jednak dobrze wyszło. – Madara uśmiechnął się lekko pod maską. – Wystarczy, że się przełamią, a dalej Sasuke powinien już sobie poradzić. Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę ponownie miny tych głupich Konoszan, kiedy Kyuubi będzie niszczył tę głupią wiochę! Tym razem nikt mi nie przeszkodzi, tak jak zrobił to wcześniej Minato – zaśmiał się szaleńczo, a Czarny Zetsu również się uśmiechnął.
– Chyba można już ich wypuścić – zaproponował, a Madara kiwnął na zgodę głową.
*
– Przecież mówiłam ci, Naruto, żebyś tam nie szedł! – Konan również była zdenerwowana, jednak już mniej niż Sasuke. Przyszła z samego rana do ich pokoju, a kiedy ujrzała stan Naruto, zażądała wyjaśnień.
– No przepraszam, no! Już dostało mi się za to, widzisz? – wskazał palcem na swoją twarz, która cała była owinięta bandażami.
Kiedy wrócili do pokoju, Sasuke poszedł do łazienki i wyciągnął z niej apteczkę. Zajął się trochę Naruto, choć dalej nie poruszyli tematu tego pocałunku.
Sasuke miał w głowie istny mętlik. Niby zrobił to z myślą o misji, w końcu musiał uwieść Uzumakiego, jednak to nie wytłumaczało tego dziwnego uczucia, które czuł, kiedy całował Naruto, tego strachu, kiedy młotek się topił, oraz tej niekontrolowanej złości, gdy ten dureń w końcu uchylił powieki a on rzucił się na niego i zaczął lać.
Konan już chciała coś odpowiedzieć, kiedy przerwał jej jakiś wybuch. Spojrzeli na siebie zdezorientowani, ale zaraz się zreflektowali i wybiegli na zewnątrz.
Mieszkańcy uciekali najdalej jak mogli przed wybuchami, a ninja starali się odeprzeć atak wroga. Sasuke, Naruto oraz Konan od razu do nich dołączyli.
Jakie było ich zdziwienie, kiedy ich wrogiem okazał się nie kto inny jak Biały Zetsu. A raczej kilkadziesiąt Białych Zetsu.
Szybko sobie z nimi poradzili, w końcu te chwasty, jak kiedyś nazwał to Naruto, nie były zbytnio silne. Zetsu nie specjalizował się w walce.
– Naruto! – krzyknął Sasuke, kiedy pod nogami Uzumakiego "wyrósł" Czarny Zetsu. Naruto szybko od niego odskoczył.
– Zetsu! Czego tu chcesz?! – warknęła na niego Konan. – Nie wrócę do Akatsuki!
– Nie chcemy, żebyś wracała. Potrzebowałem tylko tego. – Pokazał im rękę, w której trzymał... Rinnegana!
Konan pierwsza się otrząsnęła i chciała zaatakować, jednak Zetsu już zniknął z ich pola widzenia i już się nie pojawił.
– Cholera! Madarze chodziło o Rinnegana Nagato! – Zacisnęła mocno pięści. Jak mogła tego nie upilnować?!
*
Naruto i Sasuke zostali w Amegakure jeszcze kilka dni, na wypadek, jakby Zetsu znów postanowił zaatakować, jednak nic takiego już się nie stało.
Dlatego teraz znów stali. Na plecach mieli swoje plecaki, a na głowach zarzucone kaptury. W końcu ciągle padał deszcz.
– Dziękuję wam za pomoc. Przynajmniej nikt nie został ranny, choć to, że Rinnegan trafił w ręce Madary... – zmrużyła oczy, ale zaraz potrząsnęła oczy. Nic już nie mogli z tym zrobić. Stało się, to się stało, czasu nie odwrócą. – Pamiętajcie, że zawsze jesteście tu mile widziani – uśmiechnęła się, choć głównie uśmiech ten był skierowany w stronę Naruto.
– No jasne, będziemy pamiętać!
Kiedy odchodzili, machał jej jeszcze na odchodne. Spojrzał na Sasuke, który szedł tylko przed siebie z tą swoją poważną miną, z której nic nie dało się wyczytać. Westchnął cicho. Będą musieli porozmawiać, jednak miał nadzieję, że uda mu się odwlec tę rozmowę najdalej jak to możliwe.
CZYTASZ
Plan [SasuNaru]
FanfictionOPOWIADANIE PRZENIESIONE TUTAJ Z POWODU UTRATY DOSTĘPU DO WCZEŚNIEJSZEGO KONTA Obito próbuje wszystkiego by wykraść Kyuubiego. Kiedy umiera ostatni oficjalny członek Akatsuki, wymyśla nowy plan. Dokskonale wie co zrobić, by Naruto sam wpakował się w...