3

56 9 0
                                    

  Naruto obudził się strasznie niewyspany. Przez całą noc przejmował się tym, co mogą zrobić z draniem, że praktycznie nie zmrużył nawet oka.

Sasuke wrócił, nie ma złych zamiarów, jednak rada, a szczególnie Starszyzna, nie będzie dla niego łaskawa.

Ponoć, usłyszałał jak Tsunade tak mówi, to stare pierdziele które nie znają pojęcia słowa "postęp".

Leżałby tak myśląc pewnie jeszcze z godzinę, gdyby nie krzyk Sasuke.

– Wychodzę, młotku!

– Co? – Naruto zerwał się z łóżka i pobiegł do drzwi, gdzie Uchiha już przekręcał klucz. – Czekaj! – Złapał go za nadgarstek. – Pójdę z tobą na spotkanie z radą!

– Uspokój się, młotku. Idę na zakupy – wywrócił oczami. – Spotkanie jest dopiero za trzy godziny, ale ty i tak na nie nie idziesz.

– Dlaczego?!

– Bo nie masz pozwolenia. Poradzę sobie, rozumiesz? – zapewnił go.

– No dobra... – mruknął nieprzekonany. – Ale masz wrócić!

– Jasne jak słońce – powiedział i otworzył drzwi.

Naruto tylko westchnął. No co on ma z tym draniem!

Uśmiechnął się pod nosem, kiedy zauważył na stole gotowe kanapki. No i co on miał teraz zrobić? Zjeść te kanapki czy ramen? Druga opcja jest bardziej kusząca, chociaż... Najlepszą opcją jest trzecia, czyli zjedzenie i kanapek, i ramenu!

***

Sasuke, chodząc po najbliższym sklepie spożywczym, wpadł na kogoś.

– P-przepraszam... – wymamrotała dziewczyna i rozmasowała obolały łokieć. – S...Sasuke-kun?!

Hinata była w wielkim szoku, widząc go w wiosce. Wiadomość o jego powrocie jeszcze nie została ogłoszona, przez co prawie nikt o tym nie wiedział.

Już gdy tu szedł, kilka osób zerkało na niego z zaciekawieniem. Nałożył na siebie płaszcz podróżniczy, przez co nie było widać znaku klanu Uchiha na jego koszulce. Wątpił, żeby ktoś go rozpoznał.

– C-co ty t-tutaj robisz?

– Zakupy – odpowiedział zdawkowo.

Nigdy z nią słowa nie zamienił, a teraz odczuwa do niej wręcz niechęć. Każdy chyba wie, że Hinata kocha Naruto, oprócz oczywiście samego Uzumakiego. Może i Sasuke nie zna najnowszych wiadomości z Konohy, jednak wątpi, by ta odkochała się przez te trzy lata. Sakurze, jak widać było wczoraj, też to nie przeszło.

Sasuke miał przecież być z Naruto, a jego plan nie uwzględniał tych dwóch denerwujących dziewczyn.

– A-aha... – Nie wiedziała co powiedzieć, więc po prostu przeprosiła jeszcze raz i odeszła.

Nie była plotkarą, więc nie chciała mówić o tym, że spotkała Sasuke. Chociaż... A co, jeśli wcale nie wrócił z dobrymi intencjami? Co, jeśli nikt nie wie, że szwęda się po wiosce jak gdyby nigdy nic?

Przecież jeśli jest wrogiem, to każda sekunda się liczy.

Zacisnęła tylko pięści i ruszyła w stronę Siedziby Hokage.

Już chciała pukać, kiedy dobiegły ją odgłosy kłótni z gabinetu.

– Tsunade! Czemu on jest nie jest w więzieniu!? Tu nie ma co osądzać. – Hinata nie rozpoznawała tych głosów, jednak była pewna, że rozmawiają o Sasuke.

– Zebranie, na którym omówimy dalsze losy Sasuke Uchihy się odbędzie – syknęła Tsunade.

– Zdradził wioskę i uciekł do Orochimaru! Na pewno nie ma dobrych zamiarów wobec naszej wioski. Gdzie on w ogóle teraz jest?! Zostawiłaś go samego?

– Nie. Zleciłam Naruto, żeby się do niego wprowadził. Nic nie...

– Zostawiłaś Uchihę samego z Jinchuuriki Kyuubiego?! Sprowadzisz na naszą wioskę katastrofę!

– Jeśli nie macie jakiejś innej sprawy, to proszę, tam są drzwi – wydarła się Hokage. – Widzimy się za dwie godziny.

– Pożałujesz tego...

Hinata, słysząc zbliżające się kroki, odsunęła się szybko od drzwi. Schowała się za ścianą, patrząc na to kto wychodzi z pomieszczenia.

Było to trzech staruszków. Rozpoznała w nich Starszyznę wioski oraz Danzo, przywódcę Korzenia.

Postanowiła się wycofać. Najwidoczniej wiedzą już o Sasuke, więc nic tu po niej.

***

Naruto obgryzał z nerwów paznokcie. Sasuke wyszedł już dwie godziny temu. Przecież już powinien wrócić!

Nagle poczuł powiew wiatru przez otwarte okno, a po chwili przed nim pojawiło się dwoje Anbu.

– Naruto Uzumaki ma zjawić się natychmiast w biurze Hokage – oznajmił jeden z nich, po czym zmyli się tak szybko jak weszli.

Uzumaki przełknął ciężko ślinę. Miał złe przeczucia... Ale hej, powinien być dobrej myśli, prawda? Temu draniowi nic pewnie nie jest!

Do siedziby wioski dotarł w ekspresowy tempie. Skacząc po dachach i balkonach zrzucił chyba przypadkowo jakąś doniczkę z kwiatkiem, jednak nie zwrócił na to uwagi.

Do gabinetu wpadł jak burza, nawet nie pukając. W środku zauważył Tsunade, trzech starców, którzy, sądząc po minie, nie byli zadowoleni, oraz... Sasuke!

– Sasuke – odezwała się Tsunade. – Popełniłeś wiele karygodnych czynów, przez co powinieneś od razu trafić do więzienia... – Naruto już chciał zaprotestować, jednak Tsunade uciszyła go ruchem ręki. – ...ale dam ci szansę. Będziesz pod stałym nadzorem Naruto. Dodatkowo, założymy ci pieczęć, która będzie parzyć twoje ciało za każdym razem, kiedy będziesz próbował uaktywnić Sharingana. Jeśli uznam, że jesteś godny zaufania, zdejmiemy pieczęć. Zgadzasz się na takie warunki?

– Zgadzam.

– A ty, Naruto, będziesz go pilnował?

– No jasne, że będę!

– W takim razie, możecie wracać do domu. Ogłoszę, że Sasuke Uchiha wrócił do wioski.

***

– Och, draniu, udało się!

– Taa – mruknął tylko. Był już zmęczony. Może i jest dopiero południe, jednak tłumaczenie się przed tą bandą debili nie należy do najprzyjemniejszych zadań.

Już go korciło, żeby tej starszyźnie i Danzo zrobić krzywdę, jednak wtedy cały plan poszedłby się walić. A na to pozwolić nie mógł. Jeszcze zabije tych dziadów.

– Wiesz... Można by zrobić jakieś przyjęcie z okazji twojego powrotu, co? – krzyknął Naruto, zadowolony ze swojego planu.

– Nie ma mowy – warknął Sasuke. Przyjęcie, pf!

– Oj no, pójdziemy z przyjaciółmi na ramen albo na barbecue! Zaprosimy Sakurkę, Saia, Shikamaru, Choujiego, Ino, Nejiego, Tenten, Lee, Hinatę i Kibe! I... Chyba jeszcze kogoś, nie? – Zamyślił się na chwilę. – A, no tak! Kakashi-sensei! Nie.. To też nie on...

Sasuke tylko westchnął.

Obok nich przeleciał barwny motyl.

– No tak! Shino!

Plan [SasuNaru]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz