Rozdział 4

10 1 0
                                    


Załamania można doznać zawsze. Ja swoje przeżyłam czytając „Pana Tadeusza". 

Nie wiem czemu, naszło mnie to nagle, bez zapowiedzi. Siedziałam na drewnianej huśtawce, czytając lekturę szkolną, jednocześnie słuchając muzyki. Playlista leciała przez duże słuchawki, mieszając się w mojej głowie z wierszowanym tekstem. A potem nagle spojrzałam w dół, na chodnik. Siedział tam wróbelek, który gdy tylko się poruszyłam- odleciał. Wtedy wszystko runęło. Zamknęłam książkę, czując łzy napływające mi do oczu. Przełknęłam ślinę i starałam się powstrzymać nieoczekiwany płacz. Odłożyłam „Pana Tadeusza" i słuchawki z empetrójką na ziemię, koło moich butów. Usiadłam z powrotem na huśtawce. Nie wiedząc co się dzieje patrzyłam przed siebie. Nie słyszałam ćwierkania ptaków, szczekania wiejskich psów. Rozmył mi się obraz, a mózg starał się wszystko naprawić. Zdałam sobie sprawę, że to ja jestem mózgiem. Mimo, że wszystko się sypie, ja staram się to naprawić. Mimo, że cegły i odłamki szkła lecą mi na głowę ja idę dalej. Docieram do celu cała poraniona a wtedy okazuje się, że czas minął... Cel się zmienił. Nie ma juz tej radości, tego szczęścia. Wyprostowałam się, odgarnęłam włosy z twarzy i wpatrzyłam w niebo. Jasnoniebieskie płótno, w które ktoś leciutko wlał resztki białej farby, unoszącej się teraz tysiące kilometrów nad ziemią. Poczułam łzy na policzkach. Co się kurde dzieje!? Potarłam skronie rękami, zauważając jak bardzo rozgrzana od słońca jest moja głowa. Wzięłam książkę, słuchawki, odtwarzacz i pobiegłam do domu. Wypiłam dwie szklanki wody, kiedy zdążyło zaschnąć mi w gardle? Podeszłam do stolika, przy którym ładował się mój telefon. Dziewiętnasta! Siedziałam tam trzy godziny... No tak, miałam więc prawo mieć zaschnięte usta. Dostałam kilka wiadomości, ale mi chodziło o powiadomienia, szczególnie te z instagrama. Sprawdziłam ostatnie posty znajomych ze szkoły, relacje z wakacji i wtedy właśnie przeszłam przez granicę. Coś we mnie pękło. Nie chcąc by ktoś to zauważył pobiegłam po schodach na górę ale gdzieś w połowie zabrakło mi sił. Położyłam się, chowając głowę między rękami, jakbym chroniła się przed bijącym mnie człowiekiem. W zasadzie nikt mnie nie bił ale w środku szerzyła się pustka napędzona zazdrością. 

Zazdrościłam IM! WSZYSTKIM! Zazdrościłam każdej wspólnej sekundy, każdego uśmiechu. Zazdrościłam każdego wspólnego wyjścia do centrum handlowego, każdego przyjacielskiego szturchnięcia. Ktoś ruszył w stronę drzwi od domu, więc popatrzyłam w górę schodów i jak przez mgłę wspięłam się na szczyt. Podeszłam do mojego pokoju i nie zamykając drzwi, abym mogła słyszeć jak ktoś będzie szedł położyłam się na łóżku. Dopiero wtedy łzy pokazały się w pełnej krasie. Spływały mi po policzkach a ja, jak nigdy wcześniej miałam ochotę skoczyć przez okno. Problemem była zbyt mała wysokość dzieląca mnie od chodnika, tylko pięć metrów. Ale zwyczajowo po takiej myśli wyobraźnia wysłała mi obrazy moich rodziców, którzy płaczą myśląc, że to ich wina. Dziadków, którym nie powiedziałam nic o moim życiu, Nikoli, która według wielu była wpatrzona we mnie jak w obrazek. Moich rodziców chrzestnych, przechodzących przez w tej chwili gigantyczne problemy; nie mogłam przestać widzieć ich oczami wyobraźni. Wróciłam do rodziców, do taty. On czułby się winny najbardziej a ja nie mogłam przestać myśleć, do czego byłby zdolny w momencie załamania. Przywaliłam sobie w brzuch. I jeszcze raz. Jak w ogóle mogłam tak myśleć? Kto niby poza rodziną by w ogóle za mną płakał? Nastka to właśnie dlatego SPALIŁAŚ list. Dlatego, pozbyłaś się myśli, że mogłabyś coś takiego zrobić swoim rodzicom. Jednak pięści nie wystarczyły, ruszyłam do łazienki.. Zamknęłam ją na klucz i dopiero wtedy wyjęłam z kosmetyczki coś czego nie używałam od dawna. Był to nożyk, który zrobiłam sama z dwóch drewnianych patyczków, na którego końcu mieścił się nożyk wykręcony z temperówki. Zdjęłam spodnie i podwinęłam górną część majtek. Przysunęłam ostrze do kości biodrowej. Dwie sekundy potem miałam tam już siedem krwawych kreseczek układających się w napis „NO". No bo właśnie o to chodziło w cięciu się. Zawsze są dwie możliwości. Na nadgarstkach, rękach i miejscach zawsze odkrytych, łatwiej widoczne przez co łatwiej się z tego wytłumaczyć. Drugim sposobem jest cięcie się w takich miejscach, których prawie nigdy nie widać, lecz wtedy gdy jakimś cudem ktoś to zauważy, będzie się miało nie mały problem z wytłumaczeniem tego. Bardzo dawno się nie cięłam, przez moich rodziców. Zważając na to, że tata jest lekarzem, zawsze gdy boli mnie brzuch skręcę kostkę, lub wbiję sobie drzazgę, on jest osobą pierwszego kontaktu. Dodatkowo mam AZS- atopowe zapalenie skóry, na szczęście na niskim poziomie, ale jednak zawsze to coś. Ojciec sam mnie bada, nie chcę by zabrzmiało to źle, albo niestosownie, po prost jest lekarzem więc to robi. Przez to, że cały czas jestem „pod obserwacją" częściej tnę się na nadgarstkach- łatwiej wytłumaczyć. Ale teraz wiedziałam, że nie mogę na nadgarstkach, jest lato a przez prawie cały czas jest ze ną Nikola, więc nie mogę kłamać. Biodro, jest jednym z niewielu w jakim mam prawie pewne powodzenie ukrycia się. Drugim jest część skóry za uchem. Nastka, co jest z tobą nie tak... Powiedziałam cicho w stronę lustra. Uśmiechnij się po prostu, jutro będzie lepiej. Zwinęłam się w kulkę na zimnych kafelkach łazienki... Ale kto Ci broni być szczęśliwą? Czemu po prostu nie możesz poczuć tych wibracji szczęścia, jak normalna nastolatka? Czemu nie możesz marzyć o spotkaniu z jakimś chłopakiem, rumienić się na samo wspomnienie o nim? Czemu bardziej pociąga Cię zamknięcie się w pokoju i patrzenie w chmury, myśląc kiedy skończy się życie na Ziemi, lub kiedy przejedzie Cię samochód, niż wyjście na spacer? Do cholery jasnej czemu nie jesteś idealną, wpasowującą się w normę czternastoletnią dziewczyną?!

A ich świat był zalany niemymi pytaniami, bez odpowiedzi, bo każdy z nich bał się tego co może usłyszeć...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 24, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Idź dalej...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz