Kiedy dotarłem do domu Alex (w jakiś sposób dom dziewczyn stał się miejscem, w którym zawsze się spotykaliśmy) nie mogłem przestać myśleć o Hannah i o sposobie, w jaki cały czas mnie ignorowała. To nie pierwszy raz, kiedy dziewczyna traktowała mnie tak, jakbym nie był nikim ważnym. Alex, Phebs, Belle, Mila i Moni, one wszystkie traktowały mnie tak, jakbym był normalnym chłopakiem i dlatego czułem się tak dobrze, kiedy byłem z nimi, bo mogłem zapomnieć o swoim życiu i na chwilę poczuć się normalnie. Ale w Hannah było coś innego, coś czego nie potrafiłem w żaden sposób określić. Sposób, w jaki traktowała mnie w warsztacie nie był inny od tego, w jaki traktowała mnie Moni (jakby mnie nienawidziła i za każdym razem, kiedy widziała moją twarz, zaczynała się ze mnie naśmiewać) albo tak jak traktowała nas Alex, kiedy nas poznała. Ale nadal wydawało mi się, że to coś innego i po prostu nie mogłem wyrzucić jej z głowy.
I nie zapomnijmy o tym, że była zachwycająca. W każdym razie dla mnie. Była zwyczajna, tak mi się wydawało. To oczywiste, że nie interesowała się modą (a doszedłem do takiego wniosku, bo zobaczyłem ją w roboczym ubraniu) i nie nosiła żadnego makijażu. Ale to nie jej wygląd zwrócił moją uwagę, ale coś innego. Jestem dość dobrym obserwatorem i kiedy spojrzałem w jej oczy, zobaczyłem w nich pustkę i tyle bólu. Jakby miała dziurę w piersi, która pożerała ją od środka. Nie wiedziałem, skąd miałem to wrażenie, ale nie potrafiłem się go pozbyć.
Może nie mogłem o niej zapomnieć, bo to co zobaczyłem w jej oczach, zaintrygowało mnie. Nie chodziło o jej zachowanie wobec mnie, ale o to, co chowała pod tym zachowaniem.
- Oby moje maleństwo było w porządku, albo przysięgam, że będziesz śpiewał wysokim głosem przez resztę życia, Styles - zagroziła mi Moni, kiedy przeszedłem przez drzwi. Zaśmiałem się tylko, potrząsając głową.
- Tak, ze mną wszystko w porządku. Dzięki, że pytasz - odpowiedziałem głosem ociekającym sarkazmem, ale według niej nie było to zabawne, bo tylko posłała mi mordercze spojrzenie. - Samochód jest w porządku; po prostu zapomniałem dolać płynu chłodzącego.
- Poważnie o tym zapomniałeś? - zapytała szatynka z niedowierzaniem i w tym momencie pojawiła się Mila z Zaynem, podążającym za nią. - Jesteś jeszcze głupszy niż myślałam - powiedziała Moni zamyślonym tonem, zostawiając mnie i wracając do reszty grupy.
Westchnąłem, zamykając za sobą drzwi. Mila zatrzymała się i spojrzała na mnie z małym uśmiechem. Zayn był obok niej, tak jak zwykle. Odkąd znowu zaczęli ze sobą chodzić, zawsze byli razem. Zayn trzymał dłoń na jej talii. Tacy właśnie byli, potrzebowali kontaktu. Wydawało mi się, że to przez te miesiące, które spędzili z dala od siebie, nawet ze sobą nie rozmawiając. To było naprawdę trudne, ale potem stali się silniejsi. Wiedziałem, że Mila znowu ufa Zaynowi, a on nauczył się czegoś naprawdę ważnego z tego całego doświadczenia.
Czasami kiedy patrzyłem na nich i wszystkich moich przyjaciół, nie mogłem powstrzymać tego, że czułem się samotny. Liam był akurat singlem (to długa historia, w skrócie, Danielle i on zerwali jeszcze przed trasą koncertową), ale to nie to samo. Był w związku przez bardzo długi czas i teraz cieszył się z bycia singlem. Ale ja byłem singlem zbyt długo, przeżywałem z dziewczynami przygody na jedną noc i byłem już tym zmęczony. Kiedy patrzyłem jak bardzo szczęśliwi są Louis, Niall i Zayn, nie mogłem powstrzymać tego, że sam tego pragnąłem. Czegoś stabilnego, kogoś kto pragnął by mnie za to jaki jestem, a nie za to kim jestem. To co innego, a wydawało mi się, że te wszystkie dziewczyny, z którymi się umawiałem nie zauważały różnicy.
Oczywiście, że zaczynało mnie to już męczyć.
- Coś interesującego? - zapytała Mila, opierając się o Zayna, tak jak za każdym razem, kiedy byli razem. - Jest w tobie coś innego, tylko nie potrafię powiedzieć co - dodała, a ja uśmiechnąłem się szerzej. To była moja przyjaciółka, zawsze bystra i mądra.
CZYTASZ
Music Sheet [Harry Styles] || Pierwsze Polskie Tłumaczenie
Fanfiction{Książka 3} - "W chwili, kiedy straciłam moją mamę, wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłam. Zdałam sobie sprawę, że nic nie trwa wiecznie, wszyscy w pewnym momencie odchodzą, czy tego chcą czy nie, a ty zostajesz sam, ze złamanym sercem. Nie będę p...