5. Dobra, czyli Evans wykreślamy?

178 11 5
                                    

Potter, Black, Pettigrew i Lupin zebrali swoje rzeczy i szybko wyszli z klasy, aby pisać esej. Udali się oni razem do biblioteki i usiedli gdzieś z tyłu przy stole.

- Czy tylko dla was nie jest to dziwne, że tylko nam uciekała ta głupia roślina? - spytał Black po długiej ciszy

- Według mnie zrobił to anonim - powiedział Potter swoje myśli na głos. Remus przy tym zamyślił się, aż nagle zaczął szukać w swojej torbie pergaminu i szybko zaczął coś pisać. - Lunatyku co ty tam piszesz na tym papierze przecież esej już zrobiłeś?

- Jeśli założylibyśmy, że anonim znajduje się wśród wszystkich osób, które były z nami w sali mamy dokładnie dziewiętnaście podejrzanych nie licząc nas, możemy od tego odjąć profesor Sprout, czyli zostaje osiemnaście. Odliczając wszystkich gryfonów nie lubiących Snape'a zostają nam dokładnie wszyscy ślizgoni i Lily Evans. Możemy odjąć też kilku tych mniej mądrych, więc zostaje nam pięciu ślizgonów i Lily, których możemy obserwować, aby znaleźć Anonima. - zaczął wyliczać logicznie Remus

- Remus dobrze myśli - powiedział cicho Peter.

- Chyba Evans nie byłaby zdolna do tych dowcipów? - spytał sceptycznie Black

- Popieram - szybko powiedział Potter

- Dobra, czyli Evans wykreślamy? - spytał Lupin, jego pytanie zostało potwierdzone trzema skinięciami głowy.

- Okej, więc teraz zacznijmy planować - powiedział Potter pocierając ręce.

⭑⊱࿙୨✦୧࿚⊰⭑

Wchodząc do wielkiej sali Evans miała przeczucie, że nie tylko ona coś na teraz zaplanowała. Siadając przy stole spojrzała na tabelę i zauważyła jeden punkt dzielący ją od huncwotów. Nałożyła sobie na talerz jedzenie i zaczęła myśleć jakby wykonać swój pomysł na żart. Rozejrzała się po sali szukając huncwotów, na szczęście siedzieli tam gdzie zawsze oraz głośno rozmawiali.

Lily uznała, że to odpowiedni czas na jej kawał, więc pokazała Severusowi ustalony znak i zaczęła wykonywać zaklęcia. Kiedy skończyła ławka, gdzie siedzieli huncwoci idealnie pod nimi zaczęła ich wciągać głębiej w drewno. Usłyszała tylko zaskoczone krzyki chłopaków kiedy ławka wciągnęła ich w głąb siebie. Oczywiście to nie był koniec. W momencie zniknięcia pod drewnem nóg chłopaków ich ręce zaczęły się wciągać w dół. Tak, więc huncwoci skończyli z nogami w ławce oraz z rękami w stole. Uczniowie patrzyli na to wszystko z niedowierzaniem, jednak po kilku sekundach wszyscy zaczęli się śmiać.

Anonim miał teraz tyle samo punktów co huncwoci. Nie trwało to długo ponieważ kilka minut później włosy wszystkich osób na sali zaczęły niekontrolowanie rosnąć. Oczywiście wszystkich oprócz huncwotów. Wokoło niej rozległy się piski. Lily jednak jakby nigdy nic zaczęła agresywnie jeść, wyżywając się na swoich ziemniakach i intensywnie myśleć nad szybkim kawałem, aby wyrównać punktację. Jak najszybciej dokończyła obiad i od razu wyszła z sali, rzucając przyjaciółką, że będzie w bibliotece do kolejnej lekcji. Nie zauważyła jednak huncwotów przyglądających jej się ze zdziwieniem.

Po drodze jednak pobiegła do toalety i ścięła sobie włosy do ramion, aby takie długie jak jej wyrosły nie przeszkadzały w niczym. Gdy znalazła się w bibliotece szybko zaczęła przeglądać księgi zaklęć. Wybierając największą oraz najstarszą wzięła ją i pobiegła do najbliższego stolika. Przekartkowując szukała ciekawych zaklęć, które mogłyby dać jej inspirację na jakiś kawał. Evans będąca tak zajęta książką nie zauważyła podkradających się do niej huncwotów, którzy będąc blisko schowali się za regałem.

Niechciana Wojna || JilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz