3. Evans, gdzie ty tak pędzisz?

189 15 1
                                    

Dzisiejszego dnia Lily wstała wyjątkowo wcześnie, bo już o piątej rano siedziała na swoim łóżku w dormitorium i nie mogła spać. Evans próbowała jednak dalej zasnąć, ale nie mogła zmrużyć oka myśląc o nowym pomyśle na kawał. Gryfonka uznała, że skoro już nie śpi to może wykorzystać ten czas bardziej pożytecznie. Złapała, więc różdżkę i rzuciła zaklęcie „lumos", aby mogła zobaczyć co czyta. Wyjęła więc listę z książki od zaklęć, odblokowała ją i zaczęła sprawdzać punkty które mogłaby zrobić. Czytając listę zauważyła, że pomysł, który miała cały czas w głowie jest odpowiedni i dopisała go do listy pod numerem czternastym i ze znakiem zapytania (znak postawiła, bo nie była pewna czy Sev się zgadza na jej pomysł). Po przeczytaniu całej listy jeszcze raz zdecydowała się zrobić punkt numer siedem. Nagle jednak usłyszała hałas po swojej lewej stronie, czyli od łóżka Dorcas.

- Hej Lilis, co robisz? - powiedziała do niej zaspana przyjaciółka i nie czekając na odpowiedź spytała dalej - Nie jest za wcześnie na pisanie eseju na zaklęcia? Przecież mamy oddać go dopiero za tydzień. Nie musisz - dalej Evans jej nie słuchała tylko szybko usunęła zawartość kartki różdżką tak, aby zaspana Dorcas nie zauważyła tego i zaczęła udawać, że naprawdę pisze esej na zaklęcia jak myślała jej przyjaciółka.

- Idź spać Dor, - zaczęła Lily - nie musisz się o mnie martwić wyśpię się na pewno, natomiast ty lepiej idź spać. - spojrzała na swoją przyjaciółkę i zauważyła, że Dorcas posłuchała się jej i położyła się spać.

Lily zgasiła zaklęcie krótkim „nox", aby jej przyjaciółki nic nie podejrzewały i „położyła się spać". Kiedy usłyszała ciche chrapanie Dorcas uznała, że wyjdzie jednak z dormitorium, aby przyjaciółki znów prawie jej nie złapały. Ubrała się więc szybko w szatę, wzięła torbę z dzisiejszymi lekcjami i po cichu wyszła z pokoju. Schodząc po schodach usłyszała ciche głosy rozmawiające w pokoju wspólnym, kiedy doszła do końca uznała, że zamiast wyjawiać im swoją obecność podsłucha ich. Przykucnęła więc, ukryła się za ścianą i próbowała zrozumieć o czym głosy rozmawiają.

- Nie możemy tego zrobić Łapo - powiedział głos numer jeden, a dziewczynie wydawało się, że skądś go zna.

- No weź Lunatyku, Rogacz się zgodził i Glizdogon również. - mówi głos nazwany „Łapą", kiedy człowiek kończy Lily wydaje się, że na pewno słyszała już te przezwiska.

- No Lunatyku nie daj się prosić - mówi kolejny głos, po którym Lily od razu poznaje, że podsłuchuje Huncwotów.

- Nie, nie i ostatni raz mówię nie. - mówi pewnie Remus Lupin, według Huncwotów, Lunatyk. - Jestem zdecydowanie przeciw temu. - po tym zdaniu słyszała przyciszone głosy, które szeptały o czymś, ale Lily była pewna, że rozmawiali o tym jak przekonać Remusa do swojego planu.

Lily wykorzystała ten moment do szybkiego otworzenia listy. Korzystając ze światła, które było bardzo małe, ale w zupełności jej wystarczało napisała przezwiska Huncwotów oraz ich imiona obok.

To się może naprawdę przydać - pomyślała zadowolona Lily chowając listę.

Po schowaniu listy uznała iż wyjdzie ze swojej kryjówki udając, że idzie do biblioteki zrobić esej z zaklęć, który miała przygotowany prawie zaraz po tym jak profesor go zadał. Weszła więc cicho do góry i zbiegła szybko po schodach, aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Usłyszała jak głosy milkną czekając na osobę, która zejdzie po schodach. Lily w momencie wejścia do pokoju wspólnego zignorowała patrzących się na nią Huncwotów i poszła wolno w stronę drzwi lekko ziewając. Zauważyła kontem oka jak Huncwoci wymieniają zdziwione spojrzenia od momentu, w którym weszła do pokoju. Myślała już, że uda jej się wyjść bez żadnej rozmowy z nimi, ale przeliczyła się.

- Evans, gdzie ty tak pędzisz? - spytał Black. Lily powoli odwróciła się do niego. - Nie żeby mnie to interesowało - dopowiada Black.

- W takim razie po co się pytasz? -powiedziała lekko zirytowana, tym głupim pytaniem Evans.

- No Liliś -

- Nie Lilusiuj mi tu Potter - wtrąca się coraz bardziej zirytowana Lily, gdy do rozmowy spróbował dołączyć zdecydowanie najmniej ulubiony Huncwot Evans. Tym zdaniem skutecznie uciszyła Pottera na przynajmniej kilka minut.

- Lily, - zaczyna Lupin - Syriusz - tu piorunuje Blacka wzrokiem - głupio się zapytał ciebie co tu robisz, więc przepraszam za niego, ponieważ on sam z siebie pewnie by nie przeprosił. - znów piorunuje Blacka wzrokiem - Mimo wszystko jesteśmy ciekawi co tu robisz o tej porze...

- Ja może też jestem ciekawa czemu wasza czwórka o godzinie - spojrzała na swój zegarek kieszonkowy - piątej trzydzieści trzy jest w pokoju wspólnym i wygląda jakby spiskowała? - zapytała Lily zaplatając ręce na piersi. Zauważyła, że przy jej ostatnim słowie wszyscy Huncwoci się spięli. - Odpowiem na twoje pytanie Remusie tylko dlatego, że się mnie ładnie spytałeś nie to co Black - tu nie tylko ona piorunuje wzrokiem Blacka, bo dołączył do niej też Lupin - idę do biblioteki zrobić esej, o którym pewnie większość z was istnieniu nie miała nawet pojęcia. - dodała Lily sarkastycznie - Teraz czekam, aż wy mi powiecie co tu robicie.

- No, bo my - zaczął Black

- Nie możemy spać - dokończył Potter, podając najgłupszą wymówkę na świecie. Naprawdę czy ten idiota myślał, że ona się na to nabierze? Nikt by się na to nie nabrał, kiedy widzi się przed sobą czterech chłopaków siedzących w kole i mających mnóstwo pergaminów przy sobie.

- Naprawdę Potter? Czy ty myślisz, że jestem jakąś idiotką? - spytała znów wkurzona Evans - Otóż oświecę ciebie i powiem ci, że nie jestem żadną idiotką. - wkurzona spogląda teraz na lekko przerażonego Pottera - Macie dwa wyjścia: pierwsze to idę po McGonagall i mówię jej, że znów coś zrobiliście, a ona odejmuje wam punkty, - przy słowie każdym słowie widzi, że chłopacy się coraz bardziej zastanawiają - a drugim jest to, że -

- Musimy ci powiedzieć co tu naprawdę robimy - zgadł Potter, przerywając Lily i odzyskując swoją odwagę. Dziewczyna zauważyła, że po tym zdaniu chłopcy spojrzeli na siebie i wszyscy skinęli głową na „tak". Oj, chyba Huncwoci nie wiedzą, że to ona jest tym zagrożeniem, z którym „walczą". Lily miała ochotę zacząć się śmiać, gdy Potter zaczął jej tłumaczyć co naprawdę robią.

- No, więc my tak naprawdę - w tym momencie znów spojrzał na swoich kolegów czekając na ponowną ich zgodę, gdy wszyscy znów potwierdzili zaczął z powrotem tłumaczyć - wymyślamy kawały na tą wojnę z anonimem, mam nadzieję, że wiesz o kogo nam chodzi? - zapytał lekko retorycznie Potter, ale mimo wszystko Lily skinęła głową na potwierdzenie - Jako, że mi się lepiej pracuje przy kominku to przyszliśmy tu myśląc, że nikogo nie spotkamy - gdy powiedział to podrapał się po karku przez oskarżycielskie spojrzenia swoich kolegów. Lily zanotowała sobie w pamięci, aby zapisać tę informacje, bo może się do czegoś przydać w przyszłości jej i Severusowi. - Mam nadzieję, że nam wierzysz - tu spojrzał na nią błagalnie, a Lily zauważyła, że Potter wygląda naprawdę dobrze mimo tak wczesnej pory.

Lily stop skup się - pomyślała sobie Evans - nie może ci się podobać Potter. Chociaż mimo wszystko muszę przyznać, że jest przystojny. Stop Lily, stop. - Gdy Lily wyrwała się ze swoich myśli zauważyła, że Huncwoci patrzą na nią z niepokojem.

- W porządku rozumiem - powiedziała Lily i uśmiechnęła się - chociaż z takim zorganizowaniem jestem prawie pewna, że ten anonim wygra. - uśmiechnęła się do zdziwionych chłopaków i wyszła z pokoju wspólnego. Gdy znalazła się na korytarzu i portret się za nią zamknął zaczęła się śmiać z min Huncwotów. W trakcie śmiechu przypomniała sobie jednak, co chciała zrobić i szybko poszła w stronę sal gdzie miała mieć dzisiejszego dnia lekcje.

Niechciana Wojna || JilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz