Rozdział czwarty

50 7 0
                                    

Uwaga! Ta książka nie ma na celu obrazić Kariny Pochwały

* Łukasz pov*

Podczas drogi do mojego,, domu" dużo gadałem z Markiem. Bardzo go polubiłem. Był taki słodki... Zupełnie inny niż wszyscy moji chamscy znajomi z tej okolicy.
Doszłem z Markiem do mojej ruiny.
- Mieszkasz sam?
- Tak. Często odwiedza mnie moja przyjaciółka Karina.

* Marek pov*

- Przyjaciółka? Tylko?
- A, co zazdrosny jesteś?
Łukasz się zaśmiał. Ja też.
- W sumie to możemy iść teraz do parku nie daleko... Karina też tam jest.
- Dobra...

Nawet nie znam tej całej Kariny, ale już jej nie lubię. Ale może jest fajna? Na przykład Rozalia jest bardzo fajna. Jako przyjaciółka, oczywiście.
* 15 minut później*

Doszliśmy do parku. Ta cała Karina już czekała.
- To Karinka. Wyjątkowa prawda?
- Taa...

Wyjątkowo brzydka.

- Co tutaj robi ten typ, którego potrącił Olejnik?
- To mój kolega, Maruś.

Maruś. Podoba mi się.

- Acha.  Myślałam, że będziemy sami, Łukasz.
- Daj spokój, Karina. Możemy się dobrze bawić we trójkę!

Karina spojrzała na mnie lekceważąco. Łukasz to zauważył, więc dziewczyna sztucznie się uśmiechnęła. Ten jej uśmiech jest przerażający. Łukasz był radosny, w przeciwieństwie do mnie. Kariny zresztą też. Wolałbym teraz spędzić czas sam na sam z Łukaszem niż użerać się z wytapetowaną laską.
- Ty jesteś ten Kruszel?
-  Ta.
* W,, domu" Łukasza*

Po jakiś 4 godzinach wróciliśmy do domu. Trudno było z Kariną, ale jakoś wytrzymałem. Gdyby nie to, że nazywa go,, Łukaszek "i  jest wytapetowana byłaby znośna. Chyba. Łukasz poszedł po coś do jedzenia. Mimo wszystko ta ruina jest okropna. Dziwię się, że jeszcze nikt nie ukradł mu telewizora, łożka czy fotela. Może dlatego, że on ma tu dużo znajomych. Mam pieniądze na hotel, nawet dla mnie i Łukasza, ale przecież by mnie rozpoznali.
Choć w sumie... Ta ruina jest urocza. Z jednej strony wygląda jak miejsce w którym przesiadują menele, a z drugiej Łukasz ma tu wszystko. Nawet talerze, szklanki i stół. Serio ma spoko znajomych, skoro mu nic nie kradną.

* Łukasz pov*

Wróciłem ze sklepu.
- Cześć Marek.
- Cześć. Ładna ta Twoja ruina.
- Dzięki.
Rozpakowałem zakupy, usiadłem koło Marka i podałem mu lody. Jest już późno. Marek je zjadł . Spojrzałem na niego i się uśmiechnąłem. Miał brudną twarz Przybliżyłem się do niego i wylizałem go. Marek zaczął się śmiać. Ja też.
- Sorki, poniosło mnie. Zresztą to moje ulubione lody.
- Nie szkodzi.

Uśmiechnąłem się. Chyba serio mnie poniosło. To przecież tylko wygłupy. To tylko przyjaciel. Zresztą nie jestem gejem.
*Typowy tekst w ff o lgbt. Główny bohater nie wie jak się używa mózgu i nie wie, że może być np. biseksualny*

* Marek pov *

Bardzo polubiłem Łukasza. Albo nawet coś więcej... Tylko pewnie Łukasz nie jest tej samej orientacji co ja... Nie ważne. Jest  późno. Tutaj jest dość ciemno.
- Łukasz? Tu nie ma żadnych dzikich zwierząt, co nie?
- Nie ma. Nieraz są jakieś koty, ale one są raczej nie groźne.
- To dobrze.

Ból ustąpił już 2 godziny temu. Poza ręką w gipsie wszystko jest dobrze. Jedynym moim problemem jest to, że wszyscy mnie szukają...

Fucking prince Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz