Rozdział trzeci

45 6 0
                                    

Najczęściej dodawałam rozdziały co tydzień, ale teraz będą co 2 dni. Już mam miej więcej scenariusz i ogólnie nie wiem, co robię ze swoim życiem.
Miłego czytania!

* Marek pov*

Obudziłem się w szpitalu. Poczułem ból w nodze, lewej ręce i biodrze. Nagle przyszła pielęgniarka.
- Dzień dobry. Jak się Pan czuje?
- Bywało gorzej.
- Dobrze, jak się Pan nazywa?

W żadnym razie nie podam prawdziwego nazwiska. Nie chcę, żeby się skapnęli kim jestem.
- Marek Marczak

Nazwisko chyba wystarczy. Po imieniu nie domyślą się kim jestem.

- Jest Pan pełnoletni?
- Tak.
- Ma Pan przy sobie dowód?
- Nie.
Mam dowód w plecaku, który leży przy łózku, ale oczywiste jest, że jej go nie pokażę.
* tak wszyscy w szpitalu są takimi debilami, że nie przeszukają mu placaka*
- Jeśli będzie Pan czegoś potrzebował proszę mnie poinformować.
- Spoko.

* Łukasz pov*

Niestety nie pomyślałem zbytnio w czasie wypadku. Przecież jak ten Marek powie, że to był wypadek to zaczną szukać sprawcy. A jak znajdą to Olejnik pewnie się wygada, gdzie jestem. Bo policja wie, że się z nim koleguje. Trzeba to jak najszybciej odkręcić.

* Marek pov

Na pewno trochę czasu spędzę w tym szpitalu. Nie tak to sobie wyobrażałem. Już pierwszego dnia po ucieczce prawie się zabiłem. Ale mimo wszystko cieszę się, że uciekłem. Wolę to niż bycie rozpieszczonym księciem z jakąś dziunią u boku. Ciekawe co tam u Rozy... I czy rodzice już zaczęli mnie szukać. Pewnie tak... Tylko chwila! Jak będą mnie szukać to pewnie do  telewizji i internetu wyciekną moje zdjęcia. I bez problemu mnie znajdą. Tym bardziej, że jestem w szpitalu. Mam tylko rękę w gipsie. Chyba dam radę z tąd uciec. Noga i biodro mnie strasznie  nakurwia, ale dam radę. Nie mam zamiaru wracać do moich rodziców. Zresztą po ucieczce pewnie by mnie zamknęli w pokoju. Wstałem z łóżka.  Dam radę chodzić. Wziąłem plecak i wyszłem z sali. Na szczęście nikogo nie ma na korytarzu. Po 5 minutach doszłem do drzwi. Nagle zaczepił mnie lekarz
- Co Pan tu robi?
- Eee- przyszłem odwiedzić kolegę.
- Jakoś nie kojarzę, żeby Pan tędy wchodził.
- Może Pan mnie wtedy nie zobaczył. Przepraszam, ale śpieszę się na... Na pociąg! Do widzenia.

Wybiegłem ze szpitala. Czułem na sobie wzrok zdziwionego lekarza. Niespodziewanie wpadłem na kogoś. To ten typ co chciał mnie okraść, ale coś mu nie wyszło. Chyba Łukasz...

- Co Ty tu robisz?
- O, cześć właśnie ja do Ciebie. Nie powinieneś być w szpitalu, Kruszel?

Kruszel. Kurwa.

- Z kąd wiesz, że jestem Krusz- Znaczy ja nie jestem żaden Kruszel! Pomyliłeś mnie...
- Wątpię. Powiedziałeś, że to był wypadek samochodowy?!

Przycisnął mnie do ściany. Poczułem ból w nodze.

- Nie... Nic nie gadałem o wypadku.
- To dobrze . Bo mój kolega spowodował wypadek i bym miał problemy... Ale i tak pewnie będę miał problemy. Choć oni nie wiedzą, że to był wypadek... Zresztą nawet nie przypuszczają, że to był wypadek. Myślą, że to próba samobójcza, bo  ktoś tam widział, że się tnąłeś... Ale jak obalą tą teorię to już po mnie, w końcu jesteś księciem.
- Skąd Ty to kurwa wiesz?
- Z telewizji. O tym już  połowa kraju wie. Jak wydostałeś się ze szpitala?
- Uciekłem. Co ja teraz zrobię?
- Oboje mamy problemy... Może chcesz ze mną zamieszkać?
- A gdzie mieszkasz?
- W ruinie, ulicę z tąd. Tam raczej policja nie będzie szperać.
- To zajebiście! Dzięki
- Spoko.  Dziwię Ci się, że będziesz chciał mieszkać w ruinie, ale dobra. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.

Łukasz uśmiechnął się do mnie. Może jednak wszystko się dobrze ułoży.

Fucking prince Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz