3. Nowe i stare znajomości

40 1 5
                                    

Poprawiłam kaptur i próbowałam wtopić się w tłum. Mam nadzieję, że zniechęciłam tego chłopaka do siebie. Nie to, że nie chcę poznawać nowych ludzi, bo to jest nieuniknione w nowej szkole, ale nie chcę, by ktoś przywiązywał się do mnie. Nie chcę nikogo znowu zranić (albo zabić). Samotność mi nie przeszkadza, nawet czuję się swobodniej, gdy wokół nie ma nikogo. Żadnych pytań, żadnych łez i żadnego zawiedzionego wzroku. Tak jest po prostu lepiej i dla mnie, i dla innych...

Przecisnęłam się przez zatłoczony peron do pociągu, w którym wcale nie było lepiej. Kiedy szukałam wolnego miejsca jakiś czarnowłosy chłopak przez przypadek wepchnął mnie do losowego przedziału. Po odzyskaniu równowagi przekonałam się, że przedział zajmuje rudowłosa dziewczyna, chyba w moim wieku. Nie zauważyła mnie i nadal wpatrywała się w widok za oknem.

 — Cześć, wolne? — zapytałam niepewnie, chyba wyrywając ją z zamyślenia. Lekko podskoczyła i odwróciła się w moją stronę.

 — Cześć, tak siadaj. — powiedziała przyjaźnie uśmiechając się zachęcająco.

Dziewczyna wydawała mi się dziwnie znajoma, szczególnie, że znam bardzo mało zielonookich, rudowłosych czarownic. Wrzuciłam na półkę, odmawiający współpracy, kufer i zajęłam miejsce na przeciw niej.

— Jak się nazywasz? — zapytała koncentrując swój wzrok na mojej twarzy.

— Tiffany Robins. — powiedziałam, bezwiednie zsuwając kaptur bluzy z głowy pozwalając, by opadł na moje ramiona.

— Tiffany... Tiffany! — zawołała jakby coś sobie właśnie przypomniała, a jej źrenice niebezpiecznie rozszerzyły się.

— No, tak mam na imię... — zdziwiłam się. — A ty? — zapytałam nie rozumiejąc dziwnego zachowania dziewczyny.

— Lily Evans. — przedstawiła się. No tak! Jak mogłam zapomnieć! Poznałam ją w przeddzień wyjazdu do Bułgarii. — Co ty tutaj robisz, przecież wyjechaliście do Bułgarii? Wróciliście? — zasypała mnie pytaniami.

— Zmieniłam szkołę i niestety nadal mieszkamy w Bułgarii. — odpowiedziałam ze spokojem.

— Ty też na trzeci rok, tak? — zapytała, a ja przytaknęłam. Rudowłosa rzuciła się na mnie zamykając mnie w szczelnym uścisku.

— D-dusisz... — tylko tyle udało mi się wymruczeć w jej niebieski, wełniany sweter.

— Oj, wybacz. — powiedziała wsuwając niesforny kosmyk rudych włosów za ucho.

— Co u ciebie? — zapytałam, gdy dziewczyna wróciła na swoje wcześniejsze miejsce.

— W porządku. — odparła wzruszając ramionami. — Hogwart ci się spodoba. To najlepsza szkoła magii na świecie. — zaśmiała się.

 —Wszystko jest lepsze niż Durmstrang. — mruknęłam.

— Aż tak źle? — zapytała.

— Jeszcze gorzej. — zaśmiałam się.

— Ciekawe do jakiego domu trafisz.

— Nie wiem. Mój tata uważa, że pasuję do Ravenclawu albo Gryffindoru. — powiedziałam.

— Ja jestem w Gryffindorze. — rzuciła uradowana.

— Możemy przekupić Tiarę. — powiedziałam konspiracyjnym szeptem.

— Lepiej nie, jest wyjątkowo zrzędliwa ostatnio. — mruknęła i obie parsknęłyśmy śmiechem.

— A tak w ogóle to radzę ci uważać na Huncwotów. Są nieobliczalni. — powiedziała poważniejąc.

Stairs to the starsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz