Rozdział 9

8.4K 305 38
                                    

Jestem już prawie miesiąc  "związana" z wampirem i muszę przyznać, że nie jest tak źle, jak się na początku spodziewałam.

Na szczęście mamy ze sobą parę rzeczy, które nas łącza. Oboje lubimy czytać i wkurzać innych, zwłaszcza nauczycieli. Chyba już się do tego przyzwyczaili, bo u dyrektorki byliśmy tylko kilka razy. Mam wrażenie, że nas polubiła, bo jak mijamy się na szkolnym korytarzu, to się do nas lekko uśmiecha.

Co do Ant-Mena ( tak nie przestałam go tak nazywać) nie jest taki nudny, jak wcześniej myślałam i na szczęście doszliśmy do kilku kompromisów. Jemy przy stoliku wampirów, ale za to codziennie rano biegamy po lesie. Co do miejsca spania to nie możemy dojść do porozumienia. Głównie to ja mam z tym problem. Co mnie obchodzi, że jego pokój jest większy i nie ma tam już poduszek z pierzem. Ja chce spać w moim pokoju i koniec. Każdy wie, że wilki są terytorialne, więc wampirek musiał skapitulować. Z kobietą jeszcze nikt nie wygrał.

Szliśmy właśnie w stronę stołówki, kiedy usłyszałam niedaleko czyjąś kłótnie. Praktycznie od razu poznałam głos jednej z osób.

- Chodźmy na zewnątrz - szepnęłam do mojego towarzysza.

- Po co?

Kiedy spostrzegł moj wzrok, to odpuścił głupie pytania.

- Zostaw mnie, proszę - usłyszeliśmy czyjś płaczliwy głos.

Udaliśmy się w tamto miejsce i zobaczyliśmy, jak jakaś alfa przyciska Axela do ściany.

- No co teraz mała omego. Gdzie twój wampir? - powiedział wilkołak i zaśmiał się szyderczo. - Nie ruszaj się to i tak nic ci nie da. Zaraz cię oznaczę.

- Nie! - krzyknął przerażony chłopak.

Szybko do nich doszliśmy i brutalnie odepchnęłam alfę.

- Odsuń się od niego! - warknęłam na agresora. Ten jednak w ogóle się tym nie przejął.

- A co ty niby możesz mi zrobić. Jesteś tylko słabą betą.

Wysunęłam pazury, już miałam się przemienić i na niego rzucić, gdy Antonio mnie powstrzymał.

- Nie. Zapomniałaś, że jesteśmy ze sobą związani - upomniał mnie, po czym dodał. - Ja to załatwię.

Przytaknęłam mu, bo co innego mogłam zrobić.

- Radzę ci zostawić tę omegę w spokoju.

- Bo co?

Chłopak nie zdążył zareagować, gdy był już podduszany.

- Bo ja tak mówię i radzę ci się mnie posłuchać. - odparł tak zimnym głosem, że aż mnie przeszły ciarki.

Wilkołak przestał się wyrywać, gdy zrozumiał, że nie ma z nim żadnych szans. Spojrzał na czarne z wściekłości oczy Antoniego i nie mogłam w to uwierzyć. Alfa się poddała i uległe powiedział.

- Dobrze.

- Co dobrze? - spytał wampir i mocniej go przydusił.

- Dobrze już nie będę zbliżał się do tej omegi.

Po tych słowach wampir go puści, a ten z uciekł z przysłowiowym podkulonym ogonem.

- Dziękuję wam za pomoc. Bez was on by mnie oznaczył - Axel nie mógł się powstrzymać i wybuchł gromkim płaczem. Było mi go strasznie szkoda, więc zrobiłam, to co pomagało mojemu bratu. Przytuliłam go i zapewniałam, że nic mu się nie stało. Gdy się uspokoił, udaliśmy się do dyrektorki, aby zwolniła go z lekcji. Po co ma się na nich męczyć. Liczyliśmy też, że ukarze tamtą alfe. Nich choć raz da jedną ze swoich głupich kar (związanie liną) komuś, kto na to zasłużył.

Kiedy jej opowiedzieliśmy o całej sytuacji, no głównie to ja mówiłam, to obiecała, to załatwić, a Axel będzie zwolniony z dzisiejszych lekcji.
Gdy szliśmy go odprowadzić do akademika, przypominały mi się słowa Alfy.

- Axel, o co mu chodziło, gdy mówił coś o twoim wampirze? - Spojrzałam na przestraszonego chłopaka i cierpliwe czekałam na odpowiedź.

- Chyba jeden z wampirów jest moim mate, ale nie wiem. Czy to w ogóle możliwe? - spytał cały czerwony.

- To możliwe, ale bardzo rzadkie. Wszystko zależy, od widzi misie księżyca. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - odparłam i uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
Chłopak nie pewnie go odwzajemnił i wszedł do swojego pokoju.

- Jak możesz mu to obiecać. Przecież każdy wie, że mieszane związki nawet w tych czasach tzw. "pokoju" są mało tolerowane.

- To głupie prześladować kogoś, na co nie ma wpływu! Każdy zasługuje na szczęście.

Chłopak nawet jak się ze mną nie zgadzał, to odpuścił dalszą dyskusje na szczęście dla siebie. Byłam z tego powodu zadowolona, bo nie miałabym siły się z nim o to kłócić. Szliśmy korytarzem na lekcje i byliśmy już nie daleko klasy, w której trwała nasza lekcja, gdy chłopak powiedział słowa, które mnie zszokowały.

- Dziś spłacisz swój długo.
Nie czekał na moją odpowiedź, tylko wszedł do klasy.

- Przepraszamy za spóźnienie.

- Siadajcie na swoje miejsce.

Byłam w takim szoku, że nie odezwałam się ani słowem przez całą lekcję. Co on dla mnie zaplanował?

N.A.R.A

Nigdy cię nie chciałam [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz