Rozdział 1

780 69 54
                                    

Realta właśnie patrzyła się na dwie puszki w swoich dłoniach. Najcięższy wybór w jej życiu. Jęknęła głośno nie mogąc się zdecydować, od tego zależy w jej przyszłości.

Stała w sklepie budowlanym, musiała kupić sobie farbę do ścian do nowego mieszkania.

Nieskazitelny Żółty czy Jesienna Żółć?

To było naprawdę ważne, nie wyjdzie z tego sklepu dopóki nie wybierze odpowiedniego koloru. Jej mieszkanie miało już wszystko tak jak chciała, zamówiła tam meble jeszcze w Irlandii, a farbę miała już kupić na miejscu.

- Może jednak ta? – zapytała siebie patrząc na Nieskazitelny Żółty. Był to naprawdę piękny odcień żółtego, zdecydowanie bardziej żółty niż drugi żółty.

Realat westchnęła, nie wyobrażała sobie swojego przyszłego domu bez żółtego.

- Ten po prawej ładniejszy – nagle odezwał się męski głos po jej prawej, a dziewczyna podskoczyła zaskoczona.

Spojrzała na mężczyznę obok niej, i jej pierwszym wrażeniem było to że to bezdomny. Ubrany cały na czarno w luźne ubrania, gdzieniegdzie obdarte i pokrwawione. Jeszcze ten dziwny szalik, bez gustu.

Trzymał w ręce niewielkie pudło, było to drzewko-drapak dla kota.

- Dziękuję – podziękowała wolno i przyjrzała się jego twarzy. Długie, w nieładzie czarne włosy, zmęczone oczy i spora blizna pod prawym okiem.

Realta poczuła jak jej się kącik ust podnosi do uśmiechu. Odwołuje swoje zdanie. Zdecydowanie nie bezdomny, a przystojny.

Do tego ma kota.

Teraz to już w pełni się uśmiechnęła, a mężczyzna popatrzył się na dziwnie, odwrócił się i odszedł.

Patrzyła się cały czas dopóki jego sylwetka nie zniknęła za regałami.

- Niezłe ciacho – mruknęła do siebie i się zaśmiała – Niech więc i będzie Jesienna Żółć, skoro pan przystojny tak wybrał.

Odłożyła niewybraną farbę na półkę i pochyliła się nad nią.

- Wybacz kochana – szepnęła – Ktoś inny cię kupi.

Odwróciła się, po czym poszła zapłacić za zakupy, musi wracać już do mieszkania i zacząć malować ściany.

Powinna jeszcze dzisiaj odwiedzić komendę policji żeby wywiązać się z umowy. Powinni podłączyć jej telefon do urządzenia śledzącego. Oczywiście nie była z tego zadowolona, na szczęście będzie to chwilowe zagranie.

Najwięcej słuchała piosenek z lat 60/70, w domu w Irlandii miała nawet stary gramofon z płytami winylowymi. Pamiątka po jej ojcu, zawsze jak była smutna to je włączała.

Stevie Wonder był pierwszy na liście i jego piosenka „Isn't She Lovely", wtedy Realta zakasała rękawy i w rytm muzyki zaczęła malować ściany.

- Isn't she lovely~ - zaczęła śpiewać i udawała że jej wałek do malowania to mikrofon – Isn't she wonderfull~

Tym sposobem prześpiewała również całe malowanie ścian. Była umorusana cała w farbie, ale była szczęśliwa.

Dawno takie proste czynności nie sprawiły jej radości i takiej wolności. Spojrzała z dumą na ostatnią ścianę i pokiwała głową mrucząc.

- Dobra robota – podniosła ręce i przybiła sama sobie piątkę. Mieszkanie samemu większość swojego życia sprawia że zaprzyjaźniasz się nawet ze samą sobą.

Szczęście Gwiazd | Aizawa Shota [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz