Realta właśnie patrzyła się na dwie puszki w swoich dłoniach. Najcięższy wybór w jej życiu. Jęknęła głośno nie mogąc się zdecydować, od tego zależy w jej przyszłości.
Stała w sklepie budowlanym, musiała kupić sobie farbę do ścian do nowego mieszkania.
Nieskazitelny Żółty czy Jesienna Żółć?
To było naprawdę ważne, nie wyjdzie z tego sklepu dopóki nie wybierze odpowiedniego koloru. Jej mieszkanie miało już wszystko tak jak chciała, zamówiła tam meble jeszcze w Irlandii, a farbę miała już kupić na miejscu.
- Może jednak ta? – zapytała siebie patrząc na Nieskazitelny Żółty. Był to naprawdę piękny odcień żółtego, zdecydowanie bardziej żółty niż drugi żółty.
Realat westchnęła, nie wyobrażała sobie swojego przyszłego domu bez żółtego.
- Ten po prawej ładniejszy – nagle odezwał się męski głos po jej prawej, a dziewczyna podskoczyła zaskoczona.
Spojrzała na mężczyznę obok niej, i jej pierwszym wrażeniem było to że to bezdomny. Ubrany cały na czarno w luźne ubrania, gdzieniegdzie obdarte i pokrwawione. Jeszcze ten dziwny szalik, bez gustu.
Trzymał w ręce niewielkie pudło, było to drzewko-drapak dla kota.
- Dziękuję – podziękowała wolno i przyjrzała się jego twarzy. Długie, w nieładzie czarne włosy, zmęczone oczy i spora blizna pod prawym okiem.
Realta poczuła jak jej się kącik ust podnosi do uśmiechu. Odwołuje swoje zdanie. Zdecydowanie nie bezdomny, a przystojny.
Do tego ma kota.
Teraz to już w pełni się uśmiechnęła, a mężczyzna popatrzył się na dziwnie, odwrócił się i odszedł.
Patrzyła się cały czas dopóki jego sylwetka nie zniknęła za regałami.
- Niezłe ciacho – mruknęła do siebie i się zaśmiała – Niech więc i będzie Jesienna Żółć, skoro pan przystojny tak wybrał.
Odłożyła niewybraną farbę na półkę i pochyliła się nad nią.
- Wybacz kochana – szepnęła – Ktoś inny cię kupi.
Odwróciła się, po czym poszła zapłacić za zakupy, musi wracać już do mieszkania i zacząć malować ściany.
Powinna jeszcze dzisiaj odwiedzić komendę policji żeby wywiązać się z umowy. Powinni podłączyć jej telefon do urządzenia śledzącego. Oczywiście nie była z tego zadowolona, na szczęście będzie to chwilowe zagranie.
Najwięcej słuchała piosenek z lat 60/70, w domu w Irlandii miała nawet stary gramofon z płytami winylowymi. Pamiątka po jej ojcu, zawsze jak była smutna to je włączała.
Stevie Wonder był pierwszy na liście i jego piosenka „Isn't She Lovely", wtedy Realta zakasała rękawy i w rytm muzyki zaczęła malować ściany.
- Isn't she lovely~ - zaczęła śpiewać i udawała że jej wałek do malowania to mikrofon – Isn't she wonderfull~
Tym sposobem prześpiewała również całe malowanie ścian. Była umorusana cała w farbie, ale była szczęśliwa.
Dawno takie proste czynności nie sprawiły jej radości i takiej wolności. Spojrzała z dumą na ostatnią ścianę i pokiwała głową mrucząc.
- Dobra robota – podniosła ręce i przybiła sama sobie piątkę. Mieszkanie samemu większość swojego życia sprawia że zaprzyjaźniasz się nawet ze samą sobą.
CZYTASZ
Szczęście Gwiazd | Aizawa Shota [18+]
Fanfiction! Na jakiś czas zawieszone ! Umarła wena Realta Suhai właśnie skończyła studia plastyczne i dostała pracę w Musutafu jako architekt wnętrz. Przez to musiała opuścić swoją piękną Irlandię i przeprowadzić się do Japonii. Mimo swojego pochodzenia w poł...