- Co teraz skoro wiedzą już, że chcemy porwać Suhai Realtę? – zapytał męski głos z końca blatu baru.
Rozległ się odgłos uderzanego szkła o drewno, jasnowłosy mężczyzna odłożył szklankę, ociekającą wodą z lodu.
- To nas nie powstrzyma, Dabi – powiedział chrapliwy głos – Kurogiri!
- Tak, Shigaraki? – zapytał mężczyzna odziany w fioletowy dym, odłożył wycierany w tamtej chwili kufel i zwrócił całą swoją uwagę na niego.
- Do następnego ataku ma być gotowy Nomu – rozkazał – Wtedy nam się nie wywinie.
- Chcesz użyć do porwania cywila Nomu? – zapytał Dabi i podniósł ręce do góry z geście zapytania – Nie lepiej zorganizować łapankę?
- Nie będziesz mi mówić co mam robić!
- No tak, w końcu sam w pojedynkę nie dałeś rady – zadrwił z niego ciemnowłosy i uchylił szybko głowę przed nadlatującą szklanką.
- Jeszcze słowo, a cię zabiję.
- Oczywiście – powiedział szyderczo i wymamrotał po nosem – Pan Rączusia.
Tym razem sprawnie ominął lecący nóż i szybko zniknął za drzwiami baru, w które również wbiła się broń.
- Dabi!
~~~
Realta spoglądała z uśmiechem na bukiet kwiatów w wazonie. Tym razem były to chryzantemy. Jakże miała ubaw z Shoty, kiedy jej to przyniósł w prezencie. Nadal przynosił jej różne gatunki, próbując zgadnąć jej ulubiony.
Złapała się za brzuch, zachodząc się śmiechem. Aizawa spojrzał na nią oburzony, ściskając w dłoni bukiet.
– Przepraszam – wysapała między napadami śmiechu. – HA! Nie mogę!
– Co jest takiego śmiesznego, Rea? – wymamrotał zbity z tropu.
– To są chryzantemy – powiedziała, patrząc mu poważnie w oczy ale po chwili na jej ustach już gościł uśmiech,
– No... tak – kiwnął głową, nie wiedząc o co jej chodzi.
– To kwiaty, które się daje na groby zmarłych – powiedziała i zaczęła się śmiać na widok jego spanikowanej twarzy.
– Oh.
Wspominając sytuację sprzed kilku dni, Realta uśmiechnęła się łagodnie. Dzisiaj był dzień, kiedy zostanie wypisana ze szpitala i będzie mogła wrócić do swojego domu. Dostała absolutny zakaz przemęczania nogi, więc jeżeli ma wrócić do pracy to prawdopodobnie na wózku. Kule nie wchodzą w grę, będą przeszkadzać w laboratorium.
Nie znaczyło to, że całkowicie przestała chodzić. Kiedy tylko nikt nie patrzył, delikatnie ćwiczyła swoją stopę. Rehabilitacji jeszcze nie zaczęła, więc sama o to ma zamiar zadbać. Nie była wykwalifikowana do takich zadań, ale znała podstawy, jakiekolwiek by nie były.
Spojrzała na wózek inwalidzki, który stał przy jej łóżku z nieodgadnionym spojrzeniem. Była sfrustrowana wydarzeniami sprzed kilku dni, ale jednocześnie zdeterminowana do jak najszybszego powrotu do zdrowia.
Wypuściła z siebie powietrze, wzdychając ciężko. Przerzuciła ciężar ciała na krawędź łóżka i opierając się delikatnie na zdrowej nodze usiadła na siedzisku wózka. Położyła dłonie na obręczy na kołach i rozluźniła ramiona. To był jej pierwszy krok do zdrowia.
Albo raczej pchnięcie.
Zaśmiała się cicho na własny żart i odepchnęła się mocno.
Wyjechała na korytarz szpitala, jedynie żeby poruszać się trochę, a nie tylko siedzieć w łóżku. Przejeżdżając obok różnych sal Realta starała się nie zaglądać wścibsko do środka, ale co jakiś czas nieśmiało zaglądała. Machała wtedy osobom w środku i z uśmiechem jechała dalej. Może jej powitanie poprawi komuś humor?
CZYTASZ
Szczęście Gwiazd | Aizawa Shota [18+]
Fanfiction! Na jakiś czas zawieszone ! Umarła wena Realta Suhai właśnie skończyła studia plastyczne i dostała pracę w Musutafu jako architekt wnętrz. Przez to musiała opuścić swoją piękną Irlandię i przeprowadzić się do Japonii. Mimo swojego pochodzenia w poł...