Rozdział 8

558 53 43
                                    

Poczuła powiew wiatru na policzku, delikatne muskanie jej włosów o czoło. Zaswędziało ją i nie mogła się oprzeć, aby je podrapać. Podniosła dłoń i jeszcze z zamkniętymi oczami, leniwie drapała się po głowie.

Uchyliła powieki i światło lekko ją oślepiło, a kiedy już się przyzwyczaiła ujrzała biały sufit nad sobą. Było jej niewiarygodnie miękko i rozejrzała się wokół siebie.

Szpital.

Niewielki pokój, z paroma sprzętami, naprzeciwko miała otwarte drzwi do łazienki.

Przypomniała sobie ostanie wydarzenia które pamiętała. Napaść, ucieczka i ból.

Niewyraźna twarz Shoty Aizawy...

Otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia, nie była w stanie przetrawić czy było to realne wydarzenie, czy może tylko jakieś majaki.

Westchnęła ciężko, ale skrzywiła się z ciągnącego uczucie w żebrach. Ze zdziwieniem zauważyła, że nie bolało ją to tak, jak powinno, patrząc na wagę jej rany jaką miała. Tak samo ze stopą.

Podniosła głowę i nogę w tym samym momencie, żeby zobaczyć stopę grubo zabandażowaną. Przekrzywiła ją w każdą stronę i jedynie ból poszczypał i ustał.

- Ciekawe jak z chodzeniem – zastanowiła się na głos i usiadła na łóżku, po czym przesunęła się tak, żeby jej stopy zwisały z krawędzi.

Postawiła gołe stopy na posadzce i powoli wstała, podpierając się o łóżko. Przy schylaniu zabolał ją brzuch i wtedy podwinęła białą koszulę szpitalną. Oczywiście cały brzuch w bandażach.

Westchnęła po raz kolejny i skupiła się na zadaniu z chodzeniem. Stanie z podpieraniem się nie bolało za bardzo ją w kostkę, ale kiedy już puściła się i stanęła o własnych siłach, ból przeszedł ją liniowo po całym ciele, aż prawie kolana się pod nią ugięły.

Ale stała dzielnie w pionie, krzywiąc się.

Zrobiła pierwszy krok i sapnęła z pulsującego promieniowania kostki, po czym kolejny i kolejny. Z każdym szło już lepiej.

Doszła do parapetu i przy okazji otworzyła okno na oścież, żeby trochę przewietrzyć pokój.

Krok za krokiem szła do łazienki, strasznie chciało jej się sikać. Ostrożnie zamknęła za sobą drzwi, aby nie przemęczyć obolałego ciała i z sapnięciem usiadła na desce klozetowej.

Nigdy w życiu nie trudziła się tak żeby się wysikać, jak tylko spięła jakiekolwiek mięśnie brzucha, ten od razu protestował i bolał. Realta zastanawiała co to będzie za piekło, kiedy przyjdzie jej się wypróżnić.

Przeszły ją ciarki na wyobrażenie tego braku komfortu i naparzającego brzucha.

Kiedy się załatwiła, z trudem wstała z toalety i podeszła do umywalki umyć ręce oraz przy okazji przepłukać twarz.

W łazience nie było lustra więc mogła jedynie sobie wyobrażać jak potwornie wyglądała. Kiedy wycierała ręce o ręczniczek, drzwi do sali rozsunęły się głośno i po sekundzie ciszy rozbrzmiało głośne przekleństwo.

Realta dobrze znała ten głos.

Na tyle szybko na ile mogła otworzyła drzwi do łazienki i spojrzała na Shote, który stał do niej plecami, wpatrywał się w policjantów w drzwiach.

- W takim tempie zabijesz te biedne kwiatki – powiedziała widząc jak jego pięść zaciska się na bukiecie słoneczników.

Shota w mgnieniu oka odwrócił się w jej stronę i ze zdziwieniem na twarzy przyglądał się jej. Policjanci w tym czasie ukłonili się jej i zamknęli drzwi, zostawiając ich samych.

Szczęście Gwiazd | Aizawa Shota [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz