|Dodatek 1| Okropny sen (alternatywne zakończenie)

115 10 2
                                    

         Nathaniel wstał szybko, zapłakany i wstrząśnięty. Ten sen... Był taki realistyczny. Czuł się jakby to naprawdę się wydarzyło, te wszystkie sceny, które widział w swoim śnie wyglądały jakby się działy. Jakby nie były jawą, tylko smutną rzeczywistością. Jego oddech był przyśpieszony, a jego łzy spływały razem z kropelkami potu, był wycieńczony. Ten jeden koszmar był zbyt wykańczający, schował twarz w dłoniach. Poczuł jak obok niego, ktoś się porusza. Marc spojrzał na męża z zatroskanym wyrazem twarzy. Dotknął delikatnie rudawych kosmyków, ukochanego. 

- Kochanie, co się stało? - spytał, zatroskany. Wiedział, że Nathaniel cierpiał na koszmary i inne mary senne, ale nigdy nie wybudził się ze snu w takim okropnym stanie. - Wiesz, co? Idę zrobić tobie herbaty i zaraz mi powiesz. - odparł i już chciał wstać, lecz poczuł jak rudowłosy chwyta go za nadgarstek, przyciągając do siebie. - Mam zostać? - spytał. Odpowiedziało mu tylko lekkie kiwnięcie głową. Wrócił na miejsce, obok męża, po czym tamten się w niego wtulił. 

- Nie opuszczaj mnie. - wymamrotał cicho, miedzianowłosy mężczyzna bardziej obejmując Marc'a bardzo mocno, w pasie. 

- Nie zamierzam, Nate. - westchnął czarnowłosy, głaszcząc drugiego mężczyznę po włosach. - Wszystko będzie dobrze, kochanie. - odparł, po czym ucałował go w czubek głowy. - Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. 

       Odpowiedział mu tylko lekki śmiech, ze strony wykończonego i zapłakanego Nathaniela. Uwielbiał jak się śmiał, był to jego miód na serce i uszy. Uśmiechnął się delikatnie, po czym objął go i zaczął go głaskać po plecach. Bardzo się martwił o męża, często miewał koszmary i zawsze był po takich snach wykończony, ale nigdy nie mówił czegoś takiego. Sam ledwo pokonał swój lęk społeczny, po kilkunastu wizytach u terapeuty, lecz nie mówił takich rzeczy jak niebieskooki. 

- To zamierzasz, mi powiedzieć co ci się śniło? - zapytał, zaplatając sobie rudy kosmyk, na palec. -Hmm?

Nathaniel w końcu się odrobinę uspokoił. Wziął głęboki oddech, po czym przylgnął bardziej do Marc'a. 

- Śniło mi się, że... - urwał. - umarłeś na śmiertelną chorobę. - pociągnął nosem. 

Marc'a zamurowało. Ten koszmar musiał być naprawdę realistyczny, bo reszta była przy nim niczym. 

- Spokojnie. - pocałował go w czoło. - Chodź pójdziemy spać. Będę tutaj obok ciebie, chodź. - powiedział. 

           Oboje położyli się spać. I tym razem, Nathaniel nie miał koszmaru.



***


okej, ten dodatek to mały drabbelek, ale drugi będzie dłuższy obiecuję :)

do następnego! 


❝𝑵𝑰𝑬 𝑷Ł𝑨𝑪𝒁❞━ᵐᵃʳᶜᵃᶰᶤᵉˡ‧̍̊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz