Rozdział 16

4.6K 401 63
                                    

Zoey poszła do łazienki po żyletkę. Jednak stwierdziła, że zrobi To przy oknie. Chciała zobaczyć po raz ostatni gwiazdy, które były zawsze przy niej. Nawet gdy niebo przysłaniały chmury ona czuła, że są. Były jej radością i pocieszeniem. A teraz towarzyszem w ostatniej prostej życia.

Dziewczyna przyciągnęła ostry przedmiot do nadgarstka jednak poczuła wewnętrzną blokadę. Strach. To ją sparaliżowało. Palce zamarły na zimnym ostrzu, a w głowie pojawiła się czarna dziura. Zoey bała się bólu, tego co będzie później. Czy rzeczywiście już nie wróci na ten świat. Nie miała pewności, że wszystko pójdzie po jej myśli. W jej głowie pojawił sie obraz matki, krzyczącej na nią za to, że chciała popełnić samobójstwo. Wiedziała, że ona jest do tego zdolna.

Szukała w sobie siły, ale ostatnio straciła wszystko co trzymało ją na duchu. Była tylko jedna osoba. Zayn. Nie zastanawiając się nad niczym, zabrała komórkę i wystukała numer chłopaka. Aparat zaczął dzwonić. Usłyszała odgłos odbieranego połączenia i ciepły, kojący głos mulata. Nagle zachciało jej się płakać. Przygryzła wargę i odpowiedziała ciche 'cześć'

-Czemu do mnie dzwonisz? Stało się coś?- zapytał chłopak. Zmartwił się trochę tym telefonem. Gotów był nawet pójść do dziewczyny. Znajdował się niedaleko jej domu, bo wracał od swojego kolegi z hiszpańskiego.

-Zayn...- słaby głos Zoey nie zwiastował niczego dobrego. Malik pędem puścił się do domu brunetki.

-Tak?- zapytał szybko.

-Czy mógłbyś mi skłamać?- zapytała dziewczyna. Miała nadzieję, że chłopak się zgodzi. Potrzebowała tego.

-Okay?- odparł mulat. Był już pod drzwiami domu państwa Gordon. Zadzwonił do drzwi, a gdy te się otworzyły nie zwrócił uwagi na matkę dziewczyny tylko szybkim krokiem wszedł do mieszkania. Ignorował krzyk kobiety, teraz najważniejsza była jej córka.

-Powiedz mi, że mnie kochasz, że zależy ci na mnie, że we mnie wierzysz- błagalny ton głosu Zoey, sprawiał, że Zayn czuł się okropnie. Otworzył drzwi pokoju brunetki i widząc siedzącą dziewczynę z telefonem w jednej i żyletką w drugiej ręce, załamał się. Jego serce pękło.

-Nie wierze w ciebie, nie zależy mi na tobie i...- przerwał by móc zbliżyć się do panny Gordon i chwycić jej ręce- nie kocham cie Zoo- dokończył, a później pocałował ją.

a później żyli długo i może szczęśliwie

_

a/n: to już jest koniec, nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść ( ale zostańcie, bo za niedługo pojawi się tu zapowiedź mojego nowego ff)

myślałam, że po CUS już wiecie, że uwielbiam wkręcać ludzi i że zoey przeżyję.... XD

Jeśli macie pytania to zostawcie je pod rozdziałem ;) ♥

(no) more you ✖ Malik (sequel) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz