Uwaga, 18+
- Gołębia pocztowego mam wysłać? - spytał poirytowany Jimin, mocniej rozszerzając nogi.
Taehyung zaśmiał się kpiąco i wreszcie wsunął swojego członka w ciasne wejście chłopaka, wywołując słodki jęk. Jimin szarpnął biodrami, gdy poczuł go całego w sobie. Wyższy nie czekał, aż chłopak się przyzwyczai tylko od razu zaczął szybko poruszać biodrami, trafiając co chwilę w najwrażliwsze miejsce. Niższy wił się już pod nim, ale Taehyung i tak wysunął się z niego, odwrócił na brzuch, uniósł gwałtownie jego biodra i wbijając w nie palce, wszedł gwałtownie między pośladki chłopaka. Poruszał się szybko, co chwilę uderzając mocno dłonią w pośladki Jimina, pozostawiając po sobie mocne ślady, które kolejnego dnia powinny zmienić się w siniaki.
Niższy skręcał się z przyjemności i pracował szybko dłonią na własnym penisie. Nie potrzebował dużo, żeby dojść na kołdrę pod nim. Taehyung wysunął się i poruszał mocno dłonią na swoim penisie, ale już chwilę potem obracał Jimina na plecy i usiadł na jego klatce piersiowej, wsuwając ledwo przytomnemu po orgazmie chłopakowi swojego członka w usta. Zaczął posuwać jego zdarte gardło, a Jimin jęczał krztusząc się jego rozmiarem. Kim czuł wibracje gardła na penisie, więc już po chwili doszedł w usta chłopaka i zostawił ostatniego klapsa na jego biodrze, wyszedł z pokoju i poszedł do jednej z łazienek w swoim mieszkaniu, żeby zmyć z siebie wszystko, co zostało na jego ciele.
W tym czasie Jimin zebrał się uśmiechnięty z łóżka i przeszedł do łazienki koło pokoju gościnnego, w którym dopiero co uprawiał gorący seks z przyjacielem. Właściwie ich relacja była czystym friends with benefits. Jimin kochał jak ktoś go szybko i mocno pieprzył, a Taehyung po prostu kochał seks. Nieważne po której stronie, czy delikatnie czy ostro, ważne, że dobry.
Brunet pozwolił, żeby ciepła woda płynęła po jego ciele i wciągnął słodki zapach brzoskwiniowego żelu pod prysznic. Taehyung właściwie lubił to, co słodkie. Lubił też pieniądze, ale nie przepadał za wielkimi firmami, takimi jak ta jego ojca. Był szczęsliwy, pracując jako fotograf i dostając regularnie sporą sumę pieniędzy na konto. Miał najlepszego przyjaciela, z którym nie mieli przed sobą żadnego wstydu, robili wszystko i nie przejmowali się konsekwencjami.
Jimin uczył tańca razem z ich wspólnym znajomym, Hoseokiem, w którym niższy był zadurzony, ale niestety Jung nie lubił chłopców, więc Jimin rozładowywał swoją frustrację w czasie ostrego seksu z Taehyungiem, który nie potrzebował miłości. Był wolnym strzelcem zarówno w pracy, gdzie łapał zlecenia i wykonywał to, co wpadło, tak samo jak w związkach. Bywał często w klubach, z których wychodził ze słodkimi chłopcami lub napakowanymi mięśniakami.
Taehyung wyłączył wodę i wytarł niedokładnie ciało ręcznikiem, po czym zawinął go wokół bioder. Wyszedł z łazienki i natknął się w korytarzu na Jimina, który przenosił brudną pościel do składzika na pranie.
- Jiminnie, ile razy mam ci mówić, żebyś to zostawił? - spytał ze śmiechem.
- Nie chcę robić kłopotu sprzątaczkom - mruknął oburzony. - Nikt nie chce sprzątać spermy dwóch obcych ludzi.
Taehyung tylko westchnął i poszedł do kuchni, gdzie nalał sobie soku do szklanki i wypił na raz. Jimin przyszedł po chwili i stanął obok niego w dresach i bluzie.
- Jak twój tyłek? - spytał wyższy, spoglądając na chłopaka.
- Nieźle, pewnie już się przyzwyczaiłem. - Jimin zaśmiał się głośno i wypił wodę, którą sobie wlał. - Będę się zbierał, muszę jeszcze ogarnąć kilka rzeczy.
- Odwieźć cię?
- Nie, wrócę sam, jeszcze wejdę do sklepu - mruknął i pocałował Taehyunga w policzek. Mieli jedną zasadę. Żadnych pocałunków w usta.
Odstawił szklankę na stół, zgarnął telefon z półki na korytarzu i wyszedł, machając Kimowi na pożegnanie. Chłopak westchnął i skierował się do garderoby, w której założył pierwsze lepsze wygodne ciuchy i wytarł zdjętym ręcznikiem mokre włosy. Usłyszał dzwonek telefonu. Nieznany numer.
- Słucham? - cisza. - Słucham?!
Połączenie zakończone. Po chwili znów dzwoni. Taehyung odebrał i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, usłyszał chrapliwy głos.
- Znajdę cię, zniszczę cię, zabiję cię. Masz dwa dni na ucieczkę, ale ja i tak cię dogonię. - Połączenie zakończone.
Taehyung trzymał przed sobą telefon, oddychając ciężko. Podskoczył, gdy usłyszał dzwonek. Spojrzał na godzinę i uderzył się całą dłonią w czoło. Podszedł do drzwi i otworzył je, wpuszczając do mieszkania Seojoona.
- Co ty taki blady? - spytał mężczyzna, spoglądając na niego uważnie. - Znowu do ciebie dzwonili?
- Tak - mruknął, zamykając drzwi za asystentem ojca. - Powiedział, że mam dwa dni.
- Nie przejmuj się, mamy już kogoś. - Seojoon wyjął jakieś papiery z teczki i pokazał je chłopakowi. - Jeon Jeongguk, jedyny postrach Gucci, nieuchwytny, niezawodny.
- Pewnie dużo chce za to - mruknął smutno Kim.
- Twój ojciec płaci - odparł mężczyzna i zamknął teczkę, zostawiając kartę o gangsterze na stoliku do kawy. - Zależy mu na twoim bezpieczeństwie, Taehyung.
- Możesz mu przekazać moje podziękowania?
- Jasne. - Seojoon schował teczkę do aktówki i podszedł do drzwi. - Jeon już cię znajdzie, nie przejmuj się, zapamiętaj tylko jego twarz, żebyś wiedział, komu ufać.
- W porządku, dzięki Seojoon. - Mężczyzna, uśmiechnął się delikatnie i wyszedł, a Taehyung zamknął drzwi na wszystkie zamki.
Seojoona znał od dawna. Zawsze to on załatwiał z nim wszystkie biznesowe sprawy między nim, a ojcem. Spojrzał smutno na swój telefon, który już więcej nie zadzwonił i rzucił okiem na zdjęcie mężczyzny.
- Jeon Jeongguk... Całkiem przystojny z ciebie facet - mruknął i zabrał papiery do kuchni, gdzie odgrzał sobie jedzenie z rana.
Że też nie mogli go zostawić w spokoju. Groźby listowne, przez telefon, na maila. Miał dość. Jedyny powód, dla którego nie znosił wysokiej posady ojca to ten cholerny brak poczucia bezpieczeństwa. Jego matka zginęła, gdy był mały, więc nawet jej dobrze nie pamiętał. Teraz on miał zginąć, bo jakiś gang chciał się wzbogacić.
Wsadził do ust trochę makaronu i spojrzał jeszcze raz na papier. Jakimś cudem mężczyzna wydawał mu się godny zaufania. Gorsze to, co wymyśli, aby go ochronić.
CZYTASZ
Sweet Dreams // TAEKOOK
FanfictionSyn prezesa największej firmy Korei nie chce brać w niej udziału. Ojciec zgadza się na karierę fotografa. Wszystko dobrze, do czasu, gdy jeden z gangów planuje porwanie chłopaka dla okupu. W tym samym czasie członek innego gangu proponuje mu ochronę...