so, ι'm ყoᥙrs, rιght?

115 20 26
                                    

Mój Alexie!

Macau 2015 r.

Pamiętasz?

Od naszego pierwszego pocałunku minęły dwa tygodnie i dwa dni.

Szesnaście cholernych dób.

384 pierdolone godziny.

23040 nerwowych minut.

82944000 sekund strachu i niepewności.

Czemu tak z tym zwlekałeś?
Nie mogłeś powiedzieć, że Ty mnie też kochasz?

Bałem się, Alex.

Przez te dwa tygodnie z hakiem, nic się nie zmieniło.
Nadal wspólnie spędzaliśmy noce.
Dużo rozmawialiśmy.
Ale nie o tym.

Nie rozmawialiśmy o miłości.

A skoro o niej nie mówiłeś, to myślałem, że jej nie ma.

Dziwnie się przy Tobie czułem...
Nie miałem ochoty się z Tobą widywać.

Aż do tego cholernego 2 września.

Sam byłem w szoku, że potrafię być aż tak bezpośredni.

Po prostu oglądaliśmy film, już nawet nie pamiętam jaki.

Zresztą i tak nie oglądałem, patrzyłem na Ciebie.

"Alex?"

Przerwałem Ci oglądanie.
Chyba wciągnął Cię ten film, bo nie wyglądałeś na szczególnie zadowolonego.

"Więc... Jestem twój, prawda?"

Czuję, jak materac ugina się za moimi plecami.

"Wszystko dobrze, kochanie?"

Odpowiadam, że tak.
Mimo że to nieprawda.

Boję się.

Wiem, że to już siódmy list.
Siódmy z trzynastu...

A więc został mi maksymalnie tydzień życia.

Przytulasz się do moich pleców.
Odwracam się do Ciebie.
Twój wzrok ląduje na moim nagim torsie.
Przygryzasz wargę.

Potrzebuje Cię, Alex...

Potrzebuję Cię blisko.
Potrzebuję Twojego dotyku,
Twojej uwagi,
Ale tak strasznie wstydzę się Ci powiedzieć...

Moja głowa opada na Twoją klatkę.

Opina ją niebiesko - biała koszulka, choć i tak doskonale czuję bicie Twego serca.

Moje już niedługo przestanie...

Nawet nie wiem, kiedy zaczynam płakać.

Jestem pizdą, wiem.

"Ćśś..."

Próbujesz mnie uciszyć, ale jedyne, co chcę robić, to krzyczeć.

Kołyszesz mnie w swoich ramionach, cicho zapewniając, że "nic się nie dzieje".

Owszem, dzieje.

Niedługo umrę, nie mogę się doczekać...

Jednak nasze ostatnie chwile powinny być szczęśliwe... Prawda?
Uspokajam się.
Składam kilka delikatnych pocałunków na Twojej szyi.

"Tak bardzo Cię kocham, Alexik..."

Uśmiechasz się lekko, całując mnie w nos.

W tej pozycji zostajemy dość długo.
Na tyle długi, że prawie zasypiam.
Przedtem jednak czuję, jak zacieśniasz uścisk, szepcząc ciche:

"Mój piękny chłopak..."

Powoli zbliżam się do końca.
To dość...
Dziwne uczucie, wiesz?

Żyć ze świadomością, że niedługo przestaniesz żyć.

Nie napiszę Ci jeszcze, gdzie masz szukać moich zwłok, nie napiszę Ci, jak się zabiję - bo jeszcze nie wiem...

Rozważam wiele opcji.

Nie chciałbym się powiesić, bo to zbyt oklepane.

Nie podetnę sobie żył, ani nie przedawkuje leków.
Mogliby mnie odratować.

Nie upozoruję też wypadku na torze, bo każdy doszukiwałby się winnych, a nie chcę, by niewinni ludzie cierpieli.

Nieważne jednak, którą wybiorę, będziesz musiał ją zaakceptować.

Zawsze mówiłeś, że chcesz dla mnie dobrze.
Że chcesz mojego szczęścia.

Więc daj mi być szczęśliwy...

Gdy to wszystko się skończy, wtedy będę...

Bez Ciebie, ale będę.
Wiem, że to okropne.

Ale nie zabiorę Cię ze sobą, nie mogę zrobić tego światu.

Jeśli trafię do nieba, to potrzymam Ci miejsce obok mnie.

O ile nadal będziesz chciał mnie znać...

Twój I tylko Twój
George

letters| a.albon×g.russellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz