Czy mogło być gorzej? Nie wiem.
Czułem jednak jego spojrzenie na mojej osobie. Przenikliwy i nie ufny.
Jestem w stu procentach pewny, że podejrzewa mnie o to, że zaraz powiem całą prawdę Senpai.Zjawy są dziwne.
Nadal mam wątpliwości. Przerasta mnie to, chodź minęło tylko dwanaście godzin. Powinienem się kogoś poradzić...
— Kou-kun? Dobrze się czujesz? — jej głos przepełniony skrytą ciekawością i troską, wybudził mój umysł z niedorzecznych myśli.
Uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem w jej oczy.
— W porządku. — odparłem ze spokojem. Ponownie czułem na sobie jego wzork. — Nie martw się. Po prostu myślę o Teru. Ostatnimi dniami widzę, że jest mniej obecny.
— Przykro mi...
— Nie ma czego — kolejny raz posłałem w jej stronę uśmiech. — To u niego normalne, kiedy próbuje wymyślić jakiś plan na schwytanie zjawy. I chodź już dawno to rozszyfrowałem, to nadal się martwię.
— To chyba normalne, że się o niego martwisz. Co nie? — spojrzałem na nią niezrozumiale — w końcu go kochasz!
Jej wypowiedź spowodowała, że zaniemówiłem. Do tego jej twarz ułożyła się w szerokim uśmiechu a oczy lekko przymróżyła. Policzki, tak jak zawsze zostały lekko zarumionione. Przez to moje moje policzki, również się takie stały.
— Dziś noc spadających gwiazd. — odezwał się Hanako, stojąc obok dużego okna w damskiej łazience na trzecim piętrze.
Ostatnio, powiadomił nas, ze to właśnie tutaj będzie przebywał i jak chcemy możemy tutaj przychodzić.
Senpai odwróciła się w zabójczym tempie w jego stronę. Byłem pewny, że zaświeciły się jej oczy. Kocha spadające gwiazdy. Wiem to.
— Kocham spadające gwizdy! — poimformowała nas głośno, obracając się wokół własnej osi. Potem pobiegła do wyjścia, ale za nim wyszła, powiedziała na odchodne. — Widzimy się więc o 20 na dachu! Do zobaczenia chłopcy!
— Do zobaczenia! — odkrzylnąłem.
Nie mogłem doczekać się wieczora.
I chodź na chwilę zatapiałem myśli w Senpai, wkradał się do nich Hanako, przypominając o tym o swojej osobie.
— Czego chcesz? — spytałem z wyrzutem, zakładając dłonie na piersi. — Normalnie zabijasz mnie wzrokiem.
W odpowiedzi prychnął.
— Oboje wiemy, że sobie nie ufamy. — kolejny raz na mnie spojrzał.
Traktował mnie z góry. Momentalnie zacisnąłem szczękę oraz pięści.
— A dopóki wiesz co nie powinieneś widzieć, będę miał o tobie jeszcze gorsze zdanie.
— Dotrzymam swojej obietnicy Hanako. Uratuję ją.
Prychnął po raz drugi, ukazując szereg białych zębów.
— To jej przeznaczenie i jego już nie można zmienić, dzieciaku. — pokręcił głową. — Nawet gdybyś bardzo próbował.
— Przekonamy się. — mruknąłem i ruszyłem w stronę wyjścia. Musiałem jednak coś jeszcze dodać. — Chcę tylko jeszcze powiedzieć, że będzie miała żal do nas obu.
Nie zdolałem na niego spojrzeć. Nie miałem już siły. Ogarnął mnie smutek.
— Na mnie za to, że jej nie powiedziałem prawdy, a na Ciebie za to, że zdołała Ci zaufać i oddać swoją część siebie. I gdyby jednak nie udało mi się mi uratować... — przerwałem. — To zginę razem z nią.
Z tymi słowami, zamknąłem drzwi szkolnej toalety. Schowałem dłonie do kieszeni i z przeróżnymi myślami szłem przed siebie, tylko po to, aby dojść do domu i przygotować się na wieczór.
Nie miałem nadziei, że moje słowa do niego dotarły. Przecież mi nie ufał i nie oczekiwałem, że może się zmienić. W końcu jest zjawą.
On nie może już zrozumieć jak się czuję, ani jak czuje się Yashiro. Dla niego to czarna dziura, która nie ma początku ani końca.
A czas leci. I koniec zbliża się wielkimi krokami.
***
— To już za chwilę! Już nie mogę się doczekać! — powiedziała radośnie Nene, siedząc na kocu, pomiędzy dwoma chłopakami, którzy co chwilę wymieniali się niechętnymi spojrzeniami.
Hanako od jakiegoś czasu miał złe przeczucie, którym nie podzielił się ani z Kou ani z Yashiro. Nie chciał ich dodatkowo martwić i sądził, że to wcale nie potrzebne. Chodź takie coś zdarzało mu się bardzo rzadko.
— Macie już życzenie? — zapytała z nutą ciekawości, patrząc to na blondyna a to na czarnowłosego.
Oboje poczuli jej ciepło, które biło od jej ciała.
— Jest za blisko! — pomyśleli oboje, rumieniąc się i odwracając szybko wzork.
Yashiro zaśmiała się krótko i opadła plecami na miękki koc, wbiając swój wzork w niebo, które coraz bardziej było przepełnione gwiazdami.
— Nie wierzę, że moje życzenie się spełni. — powiedziała nagle, przykuwając uwagę chłopaków. — Jednak w nie wierzę. I chodź nie powinnam wam go mówić to wam ufam i jesteśmy przyjaciółmi!
— Senapi...
— Moje życzenie... — zamknęła oczy i pogłębiła swój uśmiech. — To tkwić u waszego boku aż do śmierci.
Zamurowało ich. I chodź tego nie widziała, na ich twarzach pojawiło się przerażenie, które kryło pod sobą smutek i współczucie.
— Ale nie bójcie się, jeszcze nigdzie się nie wybieram! — jej śmiech sprawił, że Hanako uśmiechnął się z lekko co nieco zirytowało Kou.
I nim się obejrzeli, na niebie pojawiły się spadające gwiazdy.
Cała trójka zamknęła oczy i w myślach, powiedzieli swoje życzenia, które rzekomo mogły się kiedyś spełnić.
Chciałabym coś poczuć.
Chciałbym ją uratować
Nie wiem, jak mam ją uratować.
— Chciałabym, żeby wasze życzenia się spełniły, chłopcy. — uśmiechnęła się słabo.
Oni tylko odwzajemnili jej gest.
Nene jednak poczuła nagłe przerażenie. Poczuła na swoim ramieniu zimny dotyk i to nie był dotyk ani od strony Hanako ani od Kou.
Wstała na równe nogi i obejrzała się we wszystkie strony, ignorując spojrzenia chłopaków. Ich głosy w jej głowie się rozmazywały a ona sama zaczęła słyszeć, męski, nieznajomy głos.
— Wreszcie was znalazłem...Witaj Amane...I ty droga Yashiro...
CZYTASZ
𝑪𝒆𝒏𝒂 𝒄𝒛𝒂𝒔𝒖| 𝒉𝒂𝒏𝒂𝒌𝒐×𝒚𝒂𝒔𝒉𝒊𝒓𝒐✔
Fanfiction- 𝐶𝑧𝑎𝑠 𝑝ł𝑦𝑛𝑖𝑒, 𝐻𝑎𝑛𝑎𝑘𝑜. 𝐴 𝑇𝑦 𝑛𝑎𝑑𝑎𝑙 𝑠𝑡𝑜𝑖𝑠𝑧 𝑤 𝑚𝑖𝑒𝑗𝑠𝑐𝑢...