12

542 34 56
                                    

Czy mogło być gorzej? Nie wiem.

Czułem jednak jego spojrzenie na mojej osobie. Przenikliwy i nie ufny.
Jestem w stu procentach pewny, że podejrzewa mnie o to, że zaraz powiem całą prawdę Senpai.

Zjawy są dziwne.

Nadal mam wątpliwości. Przerasta mnie to, chodź minęło tylko dwanaście godzin. Powinienem się kogoś poradzić...

— Kou-kun? Dobrze się czujesz? — jej głos przepełniony skrytą ciekawością i troską, wybudził mój umysł z niedorzecznych myśli.

Uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem w jej oczy.

— W porządku. —  odparłem ze spokojem. Ponownie czułem na sobie jego wzork. — Nie martw się. Po prostu myślę o Teru. Ostatnimi dniami widzę, że jest mniej obecny.

— Przykro mi...

— Nie ma czego — kolejny raz posłałem w jej stronę uśmiech. — To u niego normalne, kiedy próbuje wymyślić jakiś plan na schwytanie zjawy. I chodź już dawno to rozszyfrowałem, to nadal się martwię.

— To chyba normalne, że się o niego martwisz. Co nie? — spojrzałem na nią niezrozumiale — w końcu go kochasz!

Jej wypowiedź spowodowała, że zaniemówiłem. Do tego jej twarz ułożyła się w szerokim uśmiechu a oczy lekko przymróżyła. Policzki, tak jak zawsze zostały lekko zarumionione. Przez to moje moje policzki, również się takie stały.

— Dziś noc spadających gwiazd. — odezwał się Hanako, stojąc obok dużego okna w damskiej łazience na trzecim piętrze.

Ostatnio, powiadomił nas, ze to właśnie tutaj będzie przebywał i jak chcemy możemy tutaj przychodzić.

Senpai odwróciła się w zabójczym tempie w jego stronę. Byłem pewny, że zaświeciły się jej oczy. Kocha spadające gwiazdy. Wiem to.

— Kocham spadające gwizdy! — poimformowała nas głośno, obracając się wokół własnej osi. Potem pobiegła do wyjścia, ale za nim wyszła, powiedziała na odchodne. — Widzimy się więc o 20 na dachu! Do zobaczenia chłopcy!

— Do zobaczenia! — odkrzylnąłem.

Nie mogłem doczekać się wieczora.

I chodź na chwilę zatapiałem myśli w Senpai, wkradał się do nich Hanako, przypominając o tym o swojej osobie.

— Czego chcesz? — spytałem z wyrzutem, zakładając dłonie na piersi. — Normalnie zabijasz mnie wzrokiem.

W odpowiedzi prychnął.

— Oboje wiemy, że sobie nie ufamy. — kolejny raz na mnie spojrzał.

Traktował mnie z góry. Momentalnie zacisnąłem szczękę oraz pięści.

— A dopóki wiesz co nie powinieneś widzieć, będę miał o tobie jeszcze gorsze zdanie.

— Dotrzymam swojej obietnicy Hanako. Uratuję ją.

Prychnął po raz drugi, ukazując szereg białych zębów.

— To jej przeznaczenie i jego już nie można zmienić, dzieciaku. — pokręcił głową. — Nawet gdybyś bardzo próbował.

— Przekonamy się. — mruknąłem i ruszyłem w stronę wyjścia. Musiałem jednak coś jeszcze dodać.  — Chcę tylko jeszcze powiedzieć, że będzie miała żal do nas obu.

Nie zdolałem na niego spojrzeć.  Nie miałem już siły. Ogarnął mnie smutek.

— Na mnie za to, że jej nie powiedziałem prawdy, a na Ciebie za to, że zdołała Ci zaufać i oddać swoją część siebie. I gdyby jednak nie udało mi się mi uratować... — przerwałem. — To zginę razem z nią.

Z tymi słowami, zamknąłem drzwi szkolnej toalety. Schowałem dłonie do kieszeni i z przeróżnymi myślami szłem przed siebie, tylko po to, aby dojść do domu i przygotować się na wieczór.

Nie miałem nadziei, że moje słowa do niego dotarły. Przecież mi nie ufał i nie oczekiwałem, że może się zmienić.  W końcu jest zjawą.

On nie może już zrozumieć jak się czuję, ani jak czuje się Yashiro. Dla niego to czarna dziura, która nie ma początku ani końca.

A czas leci. I koniec zbliża się wielkimi krokami.

***

— To już za chwilę! Już nie mogę się doczekać! — powiedziała radośnie Nene, siedząc na kocu, pomiędzy dwoma chłopakami, którzy co chwilę wymieniali się niechętnymi spojrzeniami.

Hanako od jakiegoś czasu miał złe przeczucie, którym nie podzielił się ani z Kou ani z Yashiro. Nie chciał ich dodatkowo martwić i sądził, że to wcale nie potrzebne. Chodź takie coś zdarzało mu się bardzo rzadko.

— Macie już życzenie? — zapytała z nutą ciekawości, patrząc to na blondyna a to na czarnowłosego.

Oboje poczuli jej ciepło, które biło od jej ciała.

—  Jest za blisko! — pomyśleli oboje, rumieniąc się i odwracając szybko wzork.

Yashiro zaśmiała się krótko i opadła plecami na miękki koc, wbiając swój wzork w niebo, które coraz bardziej było przepełnione gwiazdami.

— Nie wierzę, że moje życzenie się spełni. — powiedziała nagle, przykuwając uwagę chłopaków. — Jednak w nie wierzę. I chodź nie powinnam wam go mówić to wam ufam i jesteśmy przyjaciółmi!

— Senapi...

— Moje życzenie... — zamknęła oczy i pogłębiła swój uśmiech.  — To tkwić u waszego boku aż do śmierci.

Zamurowało ich. I chodź tego nie widziała, na ich twarzach pojawiło się   przerażenie, które kryło pod sobą smutek i współczucie.

— Ale nie bójcie się, jeszcze nigdzie się nie wybieram! — jej śmiech sprawił, że Hanako uśmiechnął się z lekko co nieco zirytowało Kou.

I nim się obejrzeli, na niebie pojawiły się spadające gwiazdy.

Cała trójka zamknęła oczy i w myślach, powiedzieli swoje życzenia, które rzekomo mogły się kiedyś spełnić.

Chciałabym coś poczuć.

Chciałbymuratować

Nie wiem, jak mam ją uratować.

Chciałabym, żeby wasze życzenia się spełniły, chłopcy. — uśmiechnęła się słabo.

Oni tylko odwzajemnili jej gest.

Nene jednak poczuła nagłe przerażenie. Poczuła na swoim ramieniu zimny dotyk i to nie był dotyk ani od strony Hanako ani od Kou.

Wstała na równe nogi i obejrzała się we wszystkie strony, ignorując spojrzenia chłopaków. Ich głosy w jej głowie się rozmazywały a ona sama zaczęła słyszeć, męski, nieznajomy głos.

— Wreszcie was znalazłem...Witaj Amane...I ty droga Yashiro...

𝑪𝒆𝒏𝒂 𝒄𝒛𝒂𝒔𝒖| 𝒉𝒂𝒏𝒂𝒌𝒐×𝒚𝒂𝒔𝒉𝒊𝒓𝒐✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz